Elka, odcinek już jest
tony montana napisał(a):Koszulka "Hrvatska" widzę cały czas z Tobą (na Tobie) podróżuje
Tak
Tegoroczna pamiątka z Trogiru jest moją ulubioną górską koszulką
15 sierpnia (poniedziałek): Mariina skála - Vilemínina stěna - Rudolfův kámen (część druga)Idziemy dalej:
Kolejna
vyhlidka. Tę sobie odpuścimy:
Wdrapiemy się na następny punkt widokowy, jeden z wielu w pobliżu. Ten jest
no name:
Widoki przednie:
Zanim dojdziemy do najwyższej skały w okolicy, zboczymy nieco z trasy. Pójdziemy żółtym szlakiem do miejsca zwanego Na Tokani. W sumie nadłożymy prawie 3 km, ale zjemy coś pysznego w tej restauracji:
Miejsce byłoby dużo ładniejsze, gdyby nie zaparkowane samochody psujące kadr.
Ale i tak bardzo nam się tu podoba:
Z każdą chwilą coraz bardziej
:
Szkoda tylko, że dłuuugo czekamy na obiad. Podobno zapomnieli o nas w kuchni
Ale w końcu dania wjeżdżają na stół
:
Było smacznie, choć nie najtaniej. Na koniec trochę zniesmaczyła nas mina kelnera i jego westchnięcie na chyba zbyt mały, jego zdaniem, napiwek. No cóż, dalibyśmy większy, gdybyśmy nie musieli czekać godzinę na jedzenie
Najedzeni (nawet za bardzo, jak na wędrowanie) ruszamy w dalszą drogę. Przed nami ostatni cel - zdobycie Skały Rudolfa (Rudolfův kámen):
Drewniana altanka widokowa ma powierzchnię nieco większą niż półka skalna służąca za jej podstawę. Domek jest więc dodatkowo podtrzymywany przez stalowo-drewnianą konstrukcję:
Podchodzimy pod skałę:
Książę Ferdinand Kinský w celu udostępnienia szczytu polecił zbudować system schodów i drabinek, a jednocześnie skałę nazwał swoim imieniem - Rudolfův kámen. Poprzednio nosiła ona nazwę Ostroh. Skała z punktem widokowym udostępniona została turystom w 1824 roku, kiedy ukończono budowę schodów prowadzących na szczyt.
No to idziemy:
Naprawdę mamy się tam wdrapać
:
Schodki
:
drewniane podesty:
i wreszcie to, na co najbardziej czekaliśmy - drabinki
:
Najtrudniejszy był jednak dla mnie ten fragment trasy - metalowa poręcz i stroma ściana (Tutaj widziane już ze szczytu, zdjęcie nie oddaje rzeczywistej stromizny):
Podejście na pewno wymagające, ale dla mnie i tak najtrudniejsze (do tej pory) w Czeskiej Szwajcarii pozostaje wejście na
skalny zamek Šaunštejn.
W altance siedzi już jakaś para, więc tylko zaglądamy na chwilę do środka, żeby zobaczyć portret Rudolfa Kinsky'ego:
i zajmujemy miejsce na skale:
Wysokość może nie jest powalająca (484 m n.p.m.), ale widoki zacne:
Widać altankę na Skale Marii:
Zejście jest oczywiście trudniejsze niż wejście... Trzeba bardzo uważać, gdzie stawia się stopy. Ale spokojnie, dzieci też tu wchodzą, więc jest to do zrobienia
Ostatni rzut oka na Skałę Rudolfa:
i zaczynamy schodzić, już do parkingu.
Po drodze, na szlaku, spotykamy wiele interesujących form skalnych:
Niektóre z wyrytą datą:
I pięknego prawdziwka:
Szkoda nam go zostawić
, ale to nie koniec dzisiejszych atrakcji. Do pensjonatu wrócimy dopiero wieczorem, a tam i tak nie mielibyśmy co z nim zrobić...
Trafiamy w ciekawe miejsce. To Las Smolarzy:
Te malowane obrazki na szlakach Czeskiej Szwajcarii bardzo mi się podobają
Nasza wycieczka powoli dobiega końca.
Domykamy pętelkę. Z tego miejsca widać dwa punkty widokowe, na których byliśmy - Skałę Marii (z altanką) i Ścianę Wilhelminy (po lewej):
Zbliżenie na Mariiną Skałę:
To była piękna wycieczka, zajęła nam w sumie 5 godzin (z ponad godzinną przerwą na obiad). Wszystkim odwiedzającym Czeską Szwajcarię polecam wspinaczkę na skałki-punkty widokowe w okolicach Jetřichovic.