14 sierpnia (niedziela): Drezno - część czwarta (Neustadt)Oczarowanie szybko nam minie, kiedy zobaczymy Nowe Miasto (szczególnie Zewnętrzne Nowe Miasto)
Czytałam trochę o tej kolorowej dzielnicy artystów, studentów i... kloszardów i musiałam ją zobaczyć.
Przechodzimy mostem na drugą stronę Łaby. Zostawiamy za sobą największe atrakcje turystyczne i tłumy ludzi:
Nad rzeką trwa właśnie wyścig kolarski sponsorowany przez Škodę:
Za nami Altstadt:
Przed nami Neustadt i pomnik złotego faceta
:
To Złoty Jeździec (Goldener Reiter) - pomnik przedstawiający elektora saskiego i króla polskiego Augusta II Mocnego.
Statua pokazuje króla jako rzymskiego cesarza w zbroi w kierunku północno-wschodnim, czyli w kierunku ówczesnego polskiego królestwa. Król i rumak są rzeczywiście pozłacane.
Jesteśmy na Nowym Mieście, co od razu widać w architekturze
:
Dominuje tu styl socrealistyczny.
Idziemy zacienionym deptakiem:
który przechodzi w piękną aleję platanów:
Mijamy kościół Trzech Króli:
koło którego rozłożyła się pani z całym swoim dobytkiem:
Kawałek dalej - nowe budownictwo i jedna z miejskich fontann:
Zaczynamy się robić głodni, a ponoć najlepiej zjeść właśnie na Nowym Mieście, lepiej przede wszystkim dla portfela.
W poszukiwaniu restauracji wchodzimy w różne zaułki, bramy i pasaże:
Niektóre są naprawdę piękne. Jedno z takich ładnych podwórek:
doprowadza nas do dwóch restauracji. Jednak ceny bardzo wysokie, szukamy dalej...
Ostatecznie kusi nas "oferta dnia" restauracji St. Petersburg:
Zdjęcie zrobione po tym, jak opuściliśmy to miejsce; wcześniej wszystkie stoliki były zajęte.
Restauracja rosyjska, nietania, ale oferta dnia (schabowy z frytkami, surówkami i małym piwem za 8,80 euro) jest w naszym zasięgu. Siedzimy na zewnątrz, ale zajrzeliśmy do wnętrza, które utrzymane jest w rosyjskim klimacie, z głośników płynie też rosyjska muzyka. Kelnerka biegle mówi po rosyjsku, obsługując gości, najprawdopodobniej Rosjan, którzy stanowią większość klientów
Żałuję, że nie zamówiliśmy pielmieni, chociaż były dość drogie...
Kawałek Rosji w centrum Drezna za nami, idziemy dalej, przez targ staroci:
Mijamy kolejne fontanny:
i wchodzimy w dzielnicę Zewnętrzne Nowe Miasto (Äußere Neustadt), w odróżnieniu od Wewnętrznego, w którym byliśmy przed chwilą.
Nowa dzielnica wita nas kolejną fontanną:
i brudem na ulicach...
Są też pierwsze symptomy tego, że znaleźliśmy się w miejscu życia drezdeńskiej bohemy - pomnik książek, pisarzy, czytelników czy czegoś w tym stylu sfotografowany z trzech stron:
Jeśli chcecie zjeść w Dreźnie naprawdę tanio, Zewnętrzne Nowe Miasto jest takim miejscem. Znajdziecie tu niezliczoną liczbę małych pizzerii, barów tacos, sushi, żarcia hinduskiego, tajskiego i jakiego tam chcecie.
Jest tanio, ale też nieporządnie i, co tu dużo mówić, brudno (przynajmniej na ulicach). Teraz widać, że jesteśmy w mieście byłego DDR-u
Jesteśmy zadowoleni, że już jedliśmy.
I kiedy zaczynam kręcić nosem, że wcale mi się tu nie podoba i gdzie jest niby ta artystyczna dzielnica, staję jak wryta, bo przede mną, wprost na chodniku, wyrasta takie dzieło:
Trzeba stanąć w odpowiednim miejscu (zaznaczonym krzyżykiem), żeby zobaczyć to malowidło w 3D. Na zdjęciu wyszło całkiem nieźle, chociaż na żywo wrażenie jest bezcenne
Tutaj postacie się już trochę wyciągnęły w lewo, ale za to ma się wrażenie, że siedzę na schodku, murku:
Niesamowite! Nie wiem, jak się robi takie cuda, ale ogromne brawa dla artysty
I od tego momentu zaczyna mi się w Äußere Neustadt bardzo podobać
Zresztą z każdym krokiem robi się coraz ciekawiej:
A najciekawiej będzie w tym pasażu:
(Głównie z jego powodu chciałam tu przyjść
)
Ale o tym napiszę w następnym odcinku...