napisał(a) Trajgul » 15.08.2017 19:03
Dzień trzeci (wtorek).Wyruszyliśmy dość wcześnie, by zaliczyć wodospady Krka. Po drodze na autostradę, w miejscowości Zadvarje, odbywał się jakiś jarmark, niestety tam się nie zatrzymywaliśmy. Na autostradzie zaczęły się kłopoty lokomocyjne jednej z córek, więc wymuszona przerwa, następnie w Skradinie znów się wbiłem na pas ENC (ten sam błąd co w Sestanovac), by zapłacić kartą, niestety musiałem wycofać ze 100-200m, bo kolejka na bramce miała już pewnie ze 20-30 aut. W Skradinie parkingi płatne, ja stanąłem jak najbliżej portu, mimo, iż nagabywacze zapraszali na wcześniejsze parkingi. Bilety do Krka kupione (udało mi się zagaić do pani kasjerki, żeby moja 7-latka była policzona jako under 7 years old), rzutem na taśmę udało się wejść na prom wypływający o godz. 12 lub 12.30. Na promie spotykam małżeństwo z dzieckiem, którzy przyjechali w ciemno do Rogoznicy i mieli problem ze znalezieniem apartamentu, w końcu udało im się za 90 E… Widoki ze statku bardzo ładne, wysokie klify(?), czułem się trochę jak na rzece z amerykańskiego filmu przygodowego. Witamy się z Parkiem Krka i kierujemy się jak wszyscy, czyli w kierunku mostka i schodów na górę koło wodospadów. Jest bardzo ciepło ale jest sporo cienia, warunki dość dobre do zwiedzania. U jednej z pań kupiliśmy litr bijelo vino, gdyż żonie zasmakowało a cena nie była chyba wygórowana (40 kun). Zeszliśmy na dół, żeby dzieciaki mogły się wykąpać, trzeba uważać, bo sporo korzeni, a w samej wodzie duże kamienie. Woda w porządku, choć chłodniejsza niż w morzu i na pewno słodsza

. Przy wodospadach spotykam dawnego kolegę z klasy, piszę o tym, gdyż uznaję to za ciekawostkę, bo jednak jesteśmy z północnej Polski

. Po około dwóch godzinach pobytu czas na powrót i obiad w Skradinie. Wymyśliłem sobie, żeby zjeść w konobie Dalmatino, którą ktoś tu chwalił ale niestety nie mieli tam za bardzo spaghetti i past, a na to się nastawiliśmy, więc zjedliśmy w jakiejś podrzędnej knajpce, gdzie wystrój czy zastawa stołowa była lekko PRL-owska, ceny natomiast na obecnym poziomie... Acha i te toalety w ich knajpkach, metr na metr. Po Krka w planach był Split ale patrząc na zegarek i widząc zmęczenie i czerwone twarze od gorąca moich dzieciaków i żony, zafundowałem im powrót do naszego białego domku. W Górnej Breli zatrzymałem się by zapytać o rakiję i prosek a starszy pan gospodarz, widząc, że idę w jego kierunku był bardzo uszczęśliwiony i witał mnie jak starego przyjaciela. Popytałem, posmakowałem i powiedziałem mu, że wrócę jutro lub za kilka dni.

- Wypływamy ze Skradina.

- Piękne widoki podczas rejsu.

- Na karmienie łabędzi byliśmy przygotowani, bo przecież u nas pełno jezior ;) Odrobina prywaty fotograficznej w relacji, jak najbardziej wskazana.

- Udaję, że się niby znam na stolarce okiennej.

- Obiekty murarskie, a w tym wypadku kamienne przecież nie są mi obce ;)

- Ciekawe jak jest po ichniemu Świtezianka?

- Zmierzch, godz. 21.04, szybko.
Następnego popołudnia udamy się do Splitu.
Ostatnio edytowano 31.08.2017 22:13 przez
Trajgul, łącznie edytowano 1 raz