Witam wszystkich,
po raz kolejny silne uczucie do Chorwacji wzięło górę i byłem w mojej kochanej Dalmacji.
Moim celem, tym razem nie jest opisywanie całego pobytu, a jedynie chcę napisać kilka słów, które leżą mi na wątrobie.
Zacznę od początku.
Trasa prze Węgry. Dużo osób opisuje tę trasę jako gorszą, trudniejszą czy bardziej skomplikowaną. Osobiście po przebyciu w obie strony oświadczam że w moim odczuciu, trasa jest: tańsza, lepszej jakości, szybsza, wygodniejsza. Dodam że podróżuję z okolic "stolycy" więc różnica miedzy trasami PL-SK-H-HR, a PL-CZ-A-SLO-HR i docelową miejscowością Makarska to tylko 80km. Zawsze przez dziwne opinie miałem trochę pietra skorzystać, a tym razem jestem zupełnie zadowolony że wybrałem tę właśnie trasę. Co do samej trasy ogólnie można powiedzieć, że posiada tylko 2 punkty, które mogą przysporzyć niewielkich kłopotów, mianowicie wjazd na drogę 68 w Słowacji, osobiście widzieliśmy jak ktoś na polskich blachach skręcił w lewo w miejscu gdzie aby objechać autostradę należy pojechać prosto, potem zawrócił na podwójnej ciągłej i pojechał za nami. Drugi punkt to Budapeszt, kierowaliśmy się na M7 wg znaków ale niestety moje zamiłowanie do GPS'u wzięło górę i przejechaliśmy przez prawie same centrum, bo tak pokazała nawigacja, za co dostałem bure od mojej Pani. To był akurat mój błąd ale tylko informuję o konieczności pilnego zwracania na znaki bo w szczególności w nocy kiedy warunki do jazdy w Budapeszcie są bardzo dobre trzeba mocno ich pilnować. Za Budapesztem to już do samego końca autostrada. Dla mnie rewelacja.
- Kolejna sprawa to kilkukrotne ostrzeżenia przed Policją na Słowacji. Nie widzieliśmy ani jednego patrolu, w obie strony nic, kompletnie nic. Nie wiem, może miałem szczęście.
- Tankowanie na Węgrzech. Czytałem dużo ostrzeżeń dotyczących płatności kartą na stacjach paliw, problemami z komunikacją etc. No tu byłem zaskoczony, o ile słuchanie radia, a konkretniej zwyczajnie ich języka miałem uśmiech na twarzy, o tyle na stacji paliw nie miałem najmniejszego problemu z komunikacją. Pan podjazdowy idealnie mówił po angielsku, Pani na kasie dokładnie to samo, żadnych problemów z płatnością kartą. Polecam jeżeli ktoś nie jest pewny, zatrzymać się wcześniej niż zapali się rezerwa na stacji i pierwsze co zrobić to podejść z kartą do kasy, zapytać czy "working" i jak working to zatankować, a gdyby się okazało że usłyszymy odmowę i propozycję np. zapłaty w Euro wsiadamy do auta i odjeżdżamy. Kolejna stacja jest za max 40km na bank sytuacja powtórzyć się nie powtórzy. My osobiście w tamtą stronę zatankowaliśmy full przed granicą i dojechaliśmy do braci Chorwatów. Jednak z powrotem zaliczyliśmy tankowanie i jak piszę, z super miłą i komunikatywną obsługą.
Teraz trudny temat, a mianowicie nasze zachowanie na plaży, głównie chodzi o plażę nudystów. Osobiście nudystą/naturystą się nie czuję, jednak w tym roku po raz pierwszy spędziłem praktycznie cały wyjazd na plaży FKK na przysłowiowego "Adama" głównie z szacunku do innych współużytkowników plaży FKK. Dla mnie to przyjemne, nie widzę w tym nic dziwnego itp. Zmierzam do tego że w tym roku na plaży Nugal między Makarską, a Tućepi były ogromne ilości polaków. Myślę że najliczniejsza nacja. Nie mam na celu "nawracania" kogoś, ani tym bardziej moralizowania ale pragnę wyrazić kilka słów na temat "naszego" Polskiego zachowania. Plaże typu FKK, Nudystyczne, naturystyczne czy jak je zwał, to plaże gdzie zazwyczaj ludzie spędzają czas w ciszy, nie bezwzględnej ale raczej ciszy i NAGO, BEZ UBRAŃ- PRZYCHODZIMY I ZDEJMUJEMY CIUCHY dokładnie tak jak robią to inni współużytkownicy. Jeżeli się wstydzimy, przyszliśmy tylko popatrzeć, co gorsza pośmiać się, dajmy sobie spokój- to nie dla Nas.
Uwag ciąg dalszy: Nie drzemy się w niebogłosy wchodząc do wody "k…wa ale zimna!!!", bierzmy pod uwagę, że ta "gruba baba" może okazać się polką, a ten który "patrz ale ma małego" też może nas zrozumieć!!! Skoro ja słyszałem, leżąc dalej, domyślam się że osoby w/w słyszały o niebo lepiej.
- Dalej: Dla mnie nie ma żadnego tłumaczenia że "to jeszcze dziecko i krzyczy, bo dzieci tak mają", jak krzyczy i nie masz na niego wpływu, to zabierz je na plażę miejską, tam może z innymi dzieciakami drzeć się ile wlezie.
- Piwo na plaży nie jest zakazane ale pod warunkiem że w ilości rozsądnej (to zależy od człowieka), zaklinam, nawalenie się jak szpadel na plaży pozostawia niesmak, nie tylko u pijącego.
- Pod żadnym pozorem NIE ROBIMY INNYM ZDJĘĆ NA PLAŻY, osobiście widziałem jak pewna Pani z PL robiła zdjęcia cyt: "tym grubym Czeszkom", z opowieści wiem że można często nagle pożegnać się z aparatem, czasem dostając w zamian siniaka. Jak chcemy być w posiadaniu kilku zdjęć nagich ludzi, to proponuje kupić dedykowane pisemka.
- Jak już pisałem, piwo na plaży OK., płyny typu woda, soki, napoje gazowane to oczywistość, a nawet konieczność ale!!! Jeżeli przynieśliśmy ze sobą wodę w butelce, to po wypiciu wody, butelkę ZABIERAMY! Skoro dojście do plaży nam sprawia problem, to co mają powiedzieć służby sprzątające? Wiem, że przyjeżdżają raz na jakiś czas po worki ze śmieciami ale to nie oznacza że można zostawiać każdą ilość śmieci. Nie chcesz zabierać śmieci i chcesz mieć możliwość wyrzucenia ich od razu bez dźwigania z powrotem? Idź na plażę miejską, tam kosz będziesz mieć "pod nosem", niestety dosłownie :/
- Kategorycznie nie wrzucać śmieci do wody, zwłaszcza szklanych butelek, których w naszym kochanym Adriatyku przy brzegu są setki, widziałem podczas nurkowania, to przerażające ale tak jest.
To tak pokrótce co mi leżało na wątrobie. Dodam tylko, że do świętych nie należę, piwo także piję, a i wiązanką polecieć też mi się czasem zdarzy ale "co za dużo to i świnia nie chce".