No i jestem po lekturze... w sumie nie wiem, po co piszę tego posta, bo wszystko zostało już powiedziane... rzeczywiście - temat, jak z serialu.
Ma wspaniałą dynamikę - to wy ją tworzycie...
Andrzej - jeśli rzeczywiście jesteś psychologiem, to masz niezłe studium przypadku. Bodaj nikt oprócz Ciebie (z osób często piszących w tym wątku) nie zachował od początku do końca męskiej postawy. W czasie lektury "od deski do deski" widać niezłą sinusoidę poglądów, sympatii i antypatii. Nasi forumowicze są jak dr Jeckyl i mr Hyde - podziwiają A., gdy się złości i używa mocnych argumentów / śmieją się i niedowierzają, gdy jej nie ma, lub ktoś wskazuje jej wpadki (byki) - dało się to zauważyć szczególnie na początku drogi ...
A główna bohaterka? Sam mam mieszane uczucia, kim jest. I w ogóle mnie to nie interesuje. Bardziej mnie dziwi "dlaczego"? Skad tyle determinacji? Po co udowadniać wszystkim swoją tożsamość? Po co tyle o wszystko pytać? A. - czy nie masz przewodników?
Nieważne. Andrzej - trzymam Twoją stronę, choć wydaje mi się, że zaczynasz się zapętlać. Nie wszystko musi być tu fałszem... Może to wszystko prawda? Jako psycholog nie powinieneś chyba babrać się publicznie w czyimś ekshibicjoniźnie i wyśmiewać go? cześć, pozdrawiam wszystkich z bezpogodnej Polski