Raportul z Rumunii
W poprzedniej relacji:
osiolkiem-dookola-rabu-i-mljetu-z-macedonskim-finalem-t56905.html
pisałam o naszych (krótkich) "obserwacjach" językowych, jakie poczyniliśmy w Rumunii. Wynikało z nich, że większość rzeczowników w języku rumuńskim kończy się na -ul, stąd tytuł relacji Jest takie słowo! Oznacza sprawozdanie, raport, reportaż...
Nie wiem, jak będzie z regularnością pojawiania się odcinków w tej relacji, ale postaram się, w miarę możliwości, cały czas coś tu wrzucać W reporterskim skrócie pewnie mi się nie uda "ogarnąć" tego wyjazdu, bo jestem gadułą i muszę wszystko dokładnie opisać Niby tylko tydzień, a tyle się działo...
Po dwóch nocach spędzonych w Aradzie w drodze powrotnej z Bałkanów, wpadliśmy w rumuńskie klimaty jak śliwka w kompot. Od razu po powrocie do domu zaczęłam planować "długi sierpniowy" weekend (ten z 15 sierpnia), który wydłużył się do 9 dni ; z podróżą, bo na miejscu byliśmy równo tydzień. I również równo podzieliliśmy nasz pobyt w Rumunii - 4 noce spędzimy w Transylwanii, w Braszowie i 4 noce w rejonie Maramuresz (Marmarosz), w Baia Mare. Oczywiście to miejsca, w którym będziemy głównie spać, a zobaczymy znacznie więcej...
Do Siedmiogrodu ciągnęły nas przede wszystkim góry (oraz pewna górska trasa ), a także średniowieczne miasta i zamki. Natomiast w Maramureszu pociągały mnie wspaniałe drewniane cerkwie (góry również ).
Zostawiam kilka(naście) zdjęć na przynętę
Mam nadzieję, że znajdą się chętni do przeżycia z nami Rumuńskiej Przygody