20 sierpnia (sobota): Trochę wspinaczki w upale, ostatni wieczór w Baia Mare i podsumowanie rumuńskiego tygodniaZ centrum wspinamy się ścieżką w kierunku północnym. Na szczęście szlak prowadzi przez las, co jest przyjemne w dzisiejszym ukropie:
Dakar?
:
A misiek? Ciekawe, czy tu też chadzają niedźwiedzie?
Mijamy kamieniołom:
A to pierwszy widok na Baia Mare
:
Niezbyt spektakularny
Czy to borowik szatański
:
Wycieczka nie jest szczególnie długa ani ciekawa widokowo. Po około półtoragodzinnej wędrówce przez lasy wdrapujemy się w końcu na punkt widokowy zwany
Piatra Virgină (Dziewicza Skała):
Krótkie podejście, a jestem wykończona
Ale miło jest popatrzeć na Baia Mare z góry:
Centrum miasteczka:
Wracamy przez ładny miejski park:
i zazdrościmy rybom możliwości ochłody
:
My zaraz schłodzimy się "w klimie" na kwaterze
A chwilę potem wewnętrznie
- w naszej ulubionej knajpce La Tour:
Tym razem testuję drobiowego burgera. "Domowe" frytki bardzo smaczne:
Przed Wieżą św. Stefana rozstawiono sporo krzesełek:
Okazuje się, że ludzie czekają na mszę. Natomiast na całym Placu Twierdzy tworzą się grupki otaczające młode pary, a przede wszystkim panny młode
:
Niektórzy trenują pierwszy taniec przed cerkwią św.Mikołaja:
Stroje weselnych gości są bardzo wytworne:
Samochody również
:
Zaglądamy do kościoła św. Marcina, w którym właśnie trwa próba koncertu gitarowego:
A może to zespół, który będzie przygrywał w trakcie ślubnej ceremonii
Sporo się dzisiaj dzieje w Baia Mare
My jesteśmy jednak zmęczeni upałem i wizją pakowania, która czeka nas dziś wieczorem
i powoli zmierzamy w stronę kwatery.
Ostatnie kadry z miasteczka:
Gdy jest jasno, centrum Baia Mare sprawia nieco przygnębiające wrażenie:
Nawet fontanna zdaje się trochę zaniedbana:
Czerwony dywan przed wejściem do jednej z restauracji
:
Pewnie dla którejś z młodych par
Z przyjemnością zobaczyłabym, jak wygląda rumuńskie wesele, ale patrząc na kreacje gości, raczej ciężko byłoby się wkręcić i wmieszać w tłum w jednej z moich letnich sukienek
Pozostaje nam wieczór na balkonie przy winie podarowanym przez właścicielkę
apartmana, bardzo smacznym zresztą
I pokaz fajerwerków, być może na cześć świeżo zaślubionych, ale my sobie tłumaczymy, że to z okazji końca naszych bardzo udanych rumuńskich wakacji
:
21 sierpnia (niedziela) to długi powrót do domu... Podróż trwa prawie 12 godzin i jest niezwykle męcząca. W trasie "dopadają" nas kolejne ulewy, jedna w czasie przerwy na obiad w słowackim Bardejowie. Na szybko, spod parasola, pstrykam kilka ujęć rynku, który wraz z resztą Starego Miasta został wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO:
Obiecujemy sobie, że tu wrócimy... Ileż jest takich miejsc w Europie, do których chcę wrócić?
Nie mówiąc o tym, że innych kontynentów jeszcze nawet nie tknęłam
W Polsce przejeżdżamy przez malownicze miejscowości Beskidu Sądeckiego:
Niestety, pogoda nadal nie dopisuje. Ale przynajmniej podczas urlopu mieliśmy w miarę udaną aurę, nie licząc kilku burz i ostatnich dwóch dni okropnego upału.
W chorwackich relacjach zwykle robię podsumowanie wyjazdu w postaci
Top 10 największych atrakcji, tym razem również pokuszę się o takie zastawienie
Pierwsza Dziesiątka (niech będzie po polsku
) rumuńskich wakacji 2023:
1. Miśki na Trasie Transfogarskiej
(nie sama droga, miśki!)
2. Braszów jako całość - świetne miasteczko i baza wypadowa.
3. Wycieczka w górach Gutai- wejście na Koguci Grzebień.
4. Kwatera w Braszowie (ogródek!), mimo myszy
5. Wioska Viscri z kościołem warownym.
6. Cały "Dzień Święty", czyli zwiedzanie drewnianych cerkwi Maramureszu.
7. Spacer po starówce w Sighișoarze.
8. Wycieczka górska w Parku Narodowym Piatra Craiului.
9. Wesoły Cmentarz w Săpâncy.
10. Braszowski pub Aftăr Stube, w którym spędziliśmy długie godziny podczas burzy
Oczywiście, jak zawsze, nie jestem przekonana co do kolejności, w jakiej umieściłam poszczególne pozycje...
Natomiast jestem pewna tego, że chcę do Rumunii wrócić, bo co ja tam widziałam?
Szczególnie marzy mi się powrót do Transylwanii. Pierwszą część naszych wakacji (tę siedmiogrodzką właśnie) uważam też za ciekawszą
Choć oczywiście w Maramureszu nie można się nudzić i pewnie lepiej wykorzystalibyśmy ostatni dzień (na porządną górską wędrówkę!), gdyby nie zniechęcający upał.
Dziękuję Wszystkim za towarzystwo w tej relacji oraz za mobilizujące komentarze
Zdaję sobie sprawę, że bardzo rozciągnęłam jej pisanie
Dzięki!
Teraz energię kieruję do tego wątku
:
issa-mia-here-we-go-again-t57336.html