Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

"Raport z oblężonego miasta" - relacja z Cro.

Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj!
[Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
tSzzSt
Globtroter
Avatar użytkownika
Posty: 41
Dołączył(a): 22.02.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) tSzzSt » 12.08.2005 22:46

nie no super! w pyte relacja! jeszcze chyba nie czytałem tu z takim zainteresowaniem żadnego "sprawozdania" :), może dlatego, że pierwszy raz od 4 lat nie będę w chorwacji :cry: , ale co się odwlecze to nie uciecze

pzdr i ... Volumenowi i JoeF gratulujemy lekkiego pióra
volumen
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2224
Dołączył(a): 21.05.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) volumen » 13.08.2005 00:40

Srd

Właściwie odkąd ustaliłem miejsce tegorocznego pobytu, wiedziałem, że muszę pojechać na Srd. Ten, swoistego rodzaju pomnik współczesnego barbarzyństwa przyciągał mnie, niczym magnes. Czułem potrzebę bycia tam, spojrzenia w dół, na dachy pięknego Dubrownika. Miałem nadzieję, że choć w niewielkim stopniu uda mi się zrozumieć decyzję owego Huna, który, zapewne z beztroskim uśmiechem, przyklejonym do twarzy, być może trzymając w dłoni butelczynę rakiji, a między zębami dopalającego się peta wydał krótki rozkaz: ognia.

Wyjechaliśmy z Żuljany parę minut po 6. Słońce wstawało zza gór. Ruch na drodze był niewielki. Dzięki temu stosunkowo szybko dotarliśmy do Dubrownika. Kierując się na Cavtat zrobilismy krótki postój na jednym z tarasów widokowych. kilka zdjęć i ruszamy dalej. Prowadzi Józek. Skręcamy na Brgat. Po ok. 3 km dojeżdżamy do skrzyżowania. Pytamy o drogę. Skręcamy w lewo, droga ostro pnie się w górę. Po kilkuset metrach kończy się asfalt. Narada: co dalej. Decydujemy się na dalszą jazdę. Jadę jako pierwszy. Wciąż nie ma asfaltu, jedziemy krętą, kamienisto-szutrową drogą. Jak zauważył józek, zapewnie droga mogła być zniszczona w trakcie działa wojennych. Zatrzymuję się obok jakiegoś gospodarstawa. Ponownie pytam o drogę. W porządku, jesteśmy na właściwym szlaku. Za chwilę zaczyna się asfalt. Droga kręta, wąska, pnie się w górę. Po prawej stronie, ok. metr od drogi zasieki. Możliwe, że mogą tam być miny. Przypomina mi się Izrael. Kiedyś jechałem przez Wzgórza Golan: asfaltowa droga przez pola minowe. A na nich rozbite Shermany, powykrzywiane lufy dział, hełmy...

Jeszcze dwa, dość ostre zakręty i... jesteśmy na szczycie. Spoglądam na ruiny stacji kolejki. Przygnębiający widok.

Obrazek

Podchodzimy na skraj urwiska, by spojrzeć w dół. Poniżej Dubrownik, bajecznie piękny w promieniach porannego słońca. Wydaje się, że wystarczyłoby wyciągnąć dłoń, by dotknąć jego dachów. Staram się chłonąć ów urzekający widok wszystkimi zmysłami. I wciąż zastanawiam się, kimże był ten, który zadał temu miastu tyle bólu i cierpienia...

Obrazek

Żona mówi, że woli z synem zejść kawałek na nogach. Zostaję sam. Józek z rodzinką są w innej części wzgórza. Spaceruję pośród ruin, robię zdjęcia. Spomiędzy zardzewiałych barierek dochodzi cichy świst wiatru.

Obrazek

Spogladam w kierunku Czarnogóry. A więc stamtąd nadeszli... Ponownie spoglądam w dół... I wciąż nie rozumiem...

Obrazek
a to ja
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 4755
Dołączył(a): 18.07.2003

Nieprzeczytany postnapisał(a) a to ja » 13.08.2005 10:18

JoeF i volumen!
Ochy i achy są tu zbędne, więc ... w milczeniu czekam na ciągi dalsze. Myślę, że inni również ... .
Pozdrawiam
platon
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3540
Dołączył(a): 03.08.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) platon » 13.08.2005 11:39

Do waszej wizyty w Sarajewie wiersz Izeta Sarajlića.

,,Szczęście po sarajewsku''.

W Sarajewie
wiosną 1992 roku
wszystko jest możliwe;
stajesz w kolejce po chleb
a kończysz na traumatologii
z obciętą nogą.

I mówisz;
ale miałem szczęście.
aquavitae
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 406
Dołączył(a): 21.04.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) aquavitae » 13.08.2005 11:55

O ktoś wspomniała Sarajlica ...
Nie lubię książek o miłości, ale jego "Kocham Bardzo" - "Volim Puno" czyta się doskonale.
Trudno jest takie pozycje dostać, bo sa wydawane w niewielkich nakładach i przez malutkie wydawnictwa, ale można poszukać. Ja zawsze zaopatruję się w Krasnogrudzie w Sejnach, która wydała naprawdę sporo pozycji autorów z byłej Jugosławii - sam kupiłem tam chyba ze 20 pozycji, jest jeden problem trzeba tam dojechać.
Czytając tak Wasze opowieści, rusza mnie z miejsca i chyba jednak we wrześniu mój trzymiesięczniak zawita do Chorwacji. Tyle, że pewnie będzie to wyjazd z uwagi na małą i żonę do jakiegoś kompleksu, coby wszystko było podane na tacy i żona mogła odsapnąć, mi też to się przyda z uwagi na 12 godzinny dzień pracy...
Przemek
JoeF
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1053
Dołączył(a): 29.06.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) JoeF » 13.08.2005 13:44

W takim razie jeszcze garść refleksji róznych pisanych klawiaturą i pikselami...

Wszechobecne ślady wojny
Żuljana jest malutką miejscowością i takich śladów nie ma aż tak dużo... Nie mam żadnej wiedzy na temat działań wojennych na Peljesacu, wiadomo że dla mieszkańców wciąż jest to temat drażliwy i wstydliwy. Gdy przed 3 laty byliśmy przez 2 noce na kempingu w Brijeście widząc poprzewracane i zrzucone ze skał stare przyczepy kempingowe zapytaliśmy gospodarza "dlaczego" nie odpowiedział precyzyjnie ale można się było domyślić, że były to działki wypoczynkowe "obcych". Zapamiętaliśmy również jego stwierdzenie, że wojny na Peljesacu nie było bo działania zbrojne zatrzymały się w Stonie... Robert przywożąc do Żuljany pewną autostopowiczkę na trasie ze Stonu uzyskał informacje, że wojna w Żuljanie jednak była... Może chodzi tu o różną definicję wojny ? Można się domyślać, że nie dotarły tu wojska "wroga" ale łatwo można znaleźć zniszczone zabudowania porzucone przez ich mieszkańców...

Obrazek

Obrazek

Oprócz takich opuszczonych i zarośniętych gospodarstw można zobaczyć kilka zupełnych ruin prawdopodobnie wysadzonych domów.


Przyjeżdżając jedynie na wakacje nigdy nie zrozumiemy tego "DLACZEGO ? "

Kilkaset metrów od centrum Żuljany łatwo również zobaczyć zaniedbanie i biedę... ludzie mieszkający w rozwalających się budynkach lub starych przyczepach kempingowych stojących na parcelach obok rozpoczętych jedynie fundamentów domu...


Ale aby już skończyć tę refleksyjną część tematu mam jeden apel:
"Kak umre " - Pochowajcie mnie tutaj !

Obrazek

albo tutaj

Obrazek


P.S.
A może jakaś "Światłość z Nieba zstąpi" i wymaże wszystkie rany w całej Chorwacji... tak, że nie pozostanie po nich żaden ślad ?

Obrazek
aquavitae
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 406
Dołączył(a): 21.04.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) aquavitae » 13.08.2005 14:15

Co do wojny na Peljesacu, z tego co mi wiadomo , a czego niestety nie udało mi się potwierdzić w żródłach pisanych i internecie - mimo, że znalazłem tam dość obszerne raporty na temat wojny w Bośni - po angielsku: w Chorwacji - po chorwacku, to prawdopodobnie w pierwszych dniach po ogłoszeniu niepodległości Słowenii i Chorwacji 25 czerwca 1991 roku były próby bombardowania Stonu przez lotnictwo JAL, przy okazji nalotów na port Ploce - ówczesnie Kardeljevo - ten ostatni fakt miał miejsce. Jeśli chodzi zaś o wojska lądowego, to okupowany miał być przez około pół roku Mały Ston i były to napewno regularne wojska JAL, a nie paramilitarne bojówki serbskie jak w przypadku Krainy, czy też Slawonii, świadczy o tym m.in. brak jakichkolwiek informacji na temat mordów, czy też zniszczeń w tym rejonie. O wojnie świadczy też grób Chorwackiego żołnierza, czy też raczej "bojownika" przy drodze jak wjeżdża się na półwysep. Nawiasem mówiąc jeździłem tamtędy kilka razy, a nigdy bezmyślnie się nie zatrzymałem. Sam pólwysep nie przedstawiał żadnej wartości biorąc pod uwagę sprawy militarne, także okupacja M.Stonu zakończyła się zamoistnie. Jeśli zaś chodzi o opuszczone domy w Żulianie sadzę, że bardziej były to domki letniskowe nie-chorwatów i w zawierusze spowodowanej wojną ( emigracja, smierć, etc. ) zostały bez właścieli, a nie jest to spowodowane czystkami etnicznymi. Jeśli zaś chodzi o inne pozostałości wojny, to cztery lata temu przed Orebiciem stał kontener oznaczony bodajże literami UN - nie byłem tam od tamtegu czasu - może jest jeszcze. Będąc po raz pierwszy na Peljesacu w 2000 roku zwrócili moją uwagę ludzie mieszkający w Stonie w przyczepach - ale oni zostali pozbawieni dachu nad głową w wyniku trzesięnia ziemi, a nie wojny. W tamtym rejonie główne znaczenie w wojnie miał port Ploce, tutaj przypływały oddziały UN, a później NATO, tutaj też miała swój poczatek większość konwojów do Sarajewa. Natomiast duża ilość postrzelanych znaków drogowych na półwyspie świadczy li tylko o tym jak dużo broni znajduje się w rękach prywatnych i trzeba w coś postrzelać.
Przemek
JoeF
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1053
Dołączył(a): 29.06.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) JoeF » 13.08.2005 14:15

Jeszcze o kempingu
Pole namiotowe położone jest na skarpie około 5 metrów ponad drogą asfaltową tuż przed samym centrum Żuljany. Do tej drogi prowadzą wąskie schodki - na szczęście można się było nimi przeciskać z dużym pontonem niesionym w pozycji pionowej. Jak już pisaliśmy... nasze miejsca nie były w 100% zacienione ale były najbardziej widokowe.

Trochę byliśmy ściśnięci ze względu na maksymalne wykorzystanie cienia "naszego" migdałowca ale obok mieliśmy duży kawałek wolnej powierzchni, na części której zostawialiśmy nasz ponton.
Przed południem nie mieliśmy problemów z cieniem a od pory obiadowej niezastąpione okazywały się nasze pawilony...

Obrazek

Obrazek

Do części sanitarnej (budynek z tyłu po prawej) mieliśmy najdalej i to drogą pod górkę...

Obrazek

ale wszystkie niedogodności wynagradzały nam widoki "przez okno"

w lewo

Obrazek

na wprost

Obrazek

dla leniwych :wink: na wprost

Obrazek

w prawo - przed deszczem słaba widoczność i niestety nie wyszła na zdjęciu mini trąba powietrzna podnosząca krąg wody ponad fale plus gratis widok na "wkurzające" i psujące widoczki latarnie

Obrazek

w prawo - po deszczu niesamowita widoczność (na środku Korcula wg mnie w odległości około 25 km, bardzo dobrze na zdjęciach wychodziły również kontury Lastova [nie na tym zdjęciu] znajdującego się w odległości około 50km)

Obrazek
JoeF
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1053
Dołączył(a): 29.06.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) JoeF » 13.08.2005 14:43

O pontonie
Dla posiadających pontony i inne przybrzeżne jednostki pływające, Żuljana jest praktycznie idealną... Zastanawialiśmy się nawet z żoną nad tym, że w takim Orebicu, to nie byłoby co z pontonem robić bo trzeba byłoby przepływać za każdym razem ponad 2 km aby coś ciekawego zobaczyć... a w Żuljanie... wystarczyło dotaszczyć nasz olbrzymi ponton Voyager 500, długość 3,60, ładowność 225kg to wszystko z promocji w Auchan (dzięki Kowal38 :wink: ) za 199 zł plus cztery wiosła, linka kotwiczna 25m, kotwica rozkładana 2,5 kg, plecak z prowiantem i żeglarska torba wodoszczelna z dokumentami i aparatem fotograficznym... oraz dwie boje ratownicze, czasem płetwy... obowiązkowo okulary do pływania.

Droga do plaży była krótka ale trudna "technicznie" przez wspomniane wcześniej schodki... na szczęście dzieci pomagały nam w transporcie "ruchomych" przedmiotów więc my z żoną męczyliśmy się tylko z pustym pontonem. Po pokonaniu schodków zostawało do przejścia około 50 m po prawie płaskim terenie (przez drogę, mały plac i plażę miejską). Po drugim dniu nauczyliśmy się odpowiedniego rozkładania ładunku żywego i martwego i z każdym dniem coraz lepiej szło nam wiosłowanie...
Wyporność pontonu podawana jest jako 225 kg i przeznaczenie chyba nawet na 5 osób ale nie wierzcie w to... Spokojnie można go obciążyć ciężarem 300 kg ale gorzej z miejscem dla pasażerów. Wygodne miejsca zajmują wioślarze na środku może się znaleźć jedno dziecko ale nie może się poruszać bo będzie przeszkadzało w wiosłowaniu... Na koniec doszliśmy do rozkładu ja z żoną przy wiosłach jedna córka na rufie a druga na dziobie, czyli obie za plecami wiosłujących.
Dobrze, że mieliśmy dwa komplety wioseł bo jak pisałem znacznie wcześniej tylko wspólne wiosłowanie pozwoliło nam powrócić do portu w niesprzyjających warunkach pod wiatr i przez duże fale... Były to raczej tanie aluminiowe wiosła skręcane w środku i właśnie ich wadą było to, że często "łamały się" w czasie użytkowania... na szczęście ich elementy pływają po wodzie... ale trzeba było uważać żeby takie wiosło nie rozpadało się na części wtedy gdy było potrzebne intensywne wiosłowanie obu par.
Przybijanie do brzegu piaszczysto żwirowego nie stanowiło żadnego problemu ale już wpływanie pomiędzy ostre skały i lądowanie w mini zatoczkach wymagało uwagi, skupienia a często pomocy córki płynącej w okularach i wytyczającej kierunek wpływania... czasem podpieraliśmy się wiosłami nie pozwalając aby fale zepchnęły nas na skały... w niektórych wariantach obie córki wysiadały i stojąc na skałkach przytrzymywały wpływający lub wypływający ponton... Udało nam się wrócić z pontonem w stanie idealnym więc ostrożność się opłaciła. Co ciekawe, po dwóch tygodniach użytkowania, wymyciu i wysuszeniu pontonu na Słońcu, chyba dzięki wysokim temperaturom udało mi się tak skutecznie wyssać z niego powietrze, że po zwinięciu zajął rzeczywiście tyle miejsca ile w chwili zakupu... a przecież w drodze do Chorwacji zajmował pół box'a

Pozdrawiam
Józek

P.S.
Jeszcze o kotwicy
Komuś mogłoby się wydawać, że 2,5 kg kotwica jest zbędnym balastem ale ja ani przez moment tak nie uważałem...
Kilka zastosowań to:
- kotwiczenie na łagodnym dnie w pobliżu plaży, dzieci mogły bezpiecznie baraszkować w pontonie wiosłując w promieniu na jaki pozwalała aktualna długość liny... staraliśmy się wrzucać kotwicę na głębokości większej niż 2m gdyż przy jednej z plaż nasi rodacy w mało uprzejmych słowach zaczęli krzyczeć, że "co się stanie gdy ktoś nadepnie na taką kotwicę". Oczywiście mieli częściowo rację ale mogli swoje obawy wyrazić w inny sposób... poza tym kotwica wygląda na ostrą ale jej brzegi można byłoby porównać do brzegu młotka murarskiego lub bardzo tępej siekiery, więc chyba tylko celowo można byłoby się nią zranić...
- zostawianie pontonu na morzu bez opieki w czasie przerwy obiadowej niedaleko od głównej plaży
- mocowanie pontonu w wąskich zatoczkach zapobiegając zabieraniu go przez wypływające fale...
- kotwiczenie niedaleko brzegu z ostrymi skałami, gdy nie było możliwości podpłynięcia bliżej
- ewentualne zabezpieczenie na wypadek gdyby wiatr i fale zbyt szybko wynosiły ponton w kierunku pełnego morza... o ile aktualna głębokość umożliwiała jeszcze zahaczenie się o dno...
- czerwona linka kotwicy z trwale wplecionymi żółtymi żyłkami w odległości co 2 metry (pomysł młodszej córki) umożliwiała precyzyjny pomiar głębokości morza... oczywiście w rozsądnych granicach :wink:
volumen
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2224
Dołączył(a): 21.05.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) volumen » 13.08.2005 17:27

Zuljana inaczej :wink:

Wystarczy odrobina wyobraźni, aparat przy oku, szybki refleks i jesteśmy w stanie poznać zupłenie inne oblicze Żuljany. Oto kilka przykładów:

Jako miłośnik Pratchetta i Wielkiego Atuina przychylam się do koncepcji Patrycji, że nazwa Żuljana bez wątpienia pochodzi od żółwia. Niewykluczone, że pra, pra, pradziad owego żółwika z poniższej fotografii należał do grona ojców założycieli.

Obrazek

Zuljana to generalnie miasteczko miłości i rozpusty :twisted: O seksie już nie wspomnę. Spotykałem się z tym na kazdym kroku. Któregoś dnia kupiłem ziemniaki (tłumaczenie dla "obcokrajowców" :wink: - pyry, kartofle). Otwieram torebkę i co?

Obrazek

Wystarczyło odwrócić się, a do ziemniaczka (kartofelka, pyrka) przytuliło się moje piwko 8O

Obrazek

Idziemy na plażę, a tam...

Obrazek

Wieczorem, w każdym oknie...

Obrazek

Nie wytrzymałem... Ile tylko sił matka natura dała mi w płuca, wykrzyczałem: Kocham Was wszystkich!!! Odpowiedź przyszła z nieba...

Obrazek
platon
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3540
Dołączył(a): 03.08.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) platon » 13.08.2005 18:21

Piękne zdjęcia.
Ostatnio edytowano 15.08.2005 14:37 przez platon, łącznie edytowano 1 raz
volumen
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2224
Dołączył(a): 21.05.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) volumen » 13.08.2005 20:02

Na zakończenie kilka słów o naszej pracy...

By przekazać Wam ową relację słowno-obrazkową, niejednokronie pracowaliśmy w niesprzyjających, by nie rzec niebezpiecznych warunkach. Dla ciekawego ujęcia narażaliśmy swe życie...

Obrazek

...i sprzęt.

Obrazek

Niestraszne nam były pękające wokół granaty...

Obrazek

...ani nisko przechodzące toplessy.

Obrazek

Ale warto było.
Ja już kończę i udaję się na zasłużony odpoczynek. Dziękuję wszystkich za uwagę, życzliwe słowa i krytykę.

Obrazek

P.S.
Sponsorem relacji było wino Stolaćko Bijelo 8)

Obrazek
platon
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3540
Dołączył(a): 03.08.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) platon » 13.08.2005 20:11

Powrót z raju?Z raju gdzie woda w morzu śmierdzi ,a z kranów płynie słona woda.
Przyjeżdżając jedynie na wakacje nigdy nie zrozumiemy tego "DLACZEGO ? "
Staram się zrozumieć ,,Sarajevo 2005''.Reporter cro.tv kręci reportaż.
Wszyscy ludzie roześmiani.Piją piwo .Bawią się dobrze.Reporter idzie główną ulicą nie kryje się .Wojna już dawno minęła.
I nagle strzał.Jeden w ramię.Drugi w plecy.Trzeci w nogę.Reporter mocno oberwał ,przewrócił się,ale próbuje się podnieść.Ciągle robi zdjęcia.Uklęknął i wznosi oczy do nieba o pomoc. Czwarty strzał w pamięć.Piąty strzał w rozum.Reporter znieruchomiał.
Ale żył jeszcze.Pytał siebie -dlaczego?W jego kamerze na filmie widział swoich przyjaciół.Pięć strzałów -pięciu snajperów z cro.pl.
Czy jego zdjęcia były tak ważne?czy on sam?
Czasami bardziej przejmujemy się ludżmi z przeszłości ,którym nie możemy pomoć,których wogóle nie znaliśmy,których wojny były ich wojnami.Własciwie piszemy o tych wojnach by samemu zaistnieć ,by powiedzieć ,ze jesteśmy czuli ,nieobojętni tacy fajni.
A ci co żyją czekają!!!!
I on czeka.
Dalmatinka
Cromaniak
Posty: 735
Dołączył(a): 19.01.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Dalmatinka » 13.08.2005 20:58

Volus, Jozek :!: :!: :!:

Poprostu pieknie :!: :!: :!: :!:
a to ja
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 4755
Dołączył(a): 18.07.2003

Nieprzeczytany postnapisał(a) a to ja » 14.08.2005 09:24

Platonie.
Po co TO tutaj wkleiłeś?

Domyślam się tylko, co chciałeś przez to powiedzieć .
Ale dosłownie: to nie w TYM miejscu.
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Nasze relacje z podróży

cron
"Raport z oblężonego miasta" - relacja z Cro. - strona 4
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone