Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

"Raport z oblężonego miasta" - relacja z Cro.

Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj!
[Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
JoeF
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1053
Dołączył(a): 29.06.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) JoeF » 11.08.2005 20:30

niestety tym razem nie byłem...
Lastovo tylko widziałem z daleka :cry: :cry: :cry:
ale za to bardzo dokładnie dzień po ulewnej nocy...
wiosłowania na Lastovo byłoby chyba na całe 2 dni i to w jedną stronę... :wink:


kontynuacja:

Plaże i woda
Już przed wyjazdem wiedzieliśmy, że w pobliżu Żuljany jest mnóstwo malowniczych zatoczek i plaż.

1. Największa to główna "miejska" plaża przylegająca do portu i niestety ze śmierdzącą wodą ale najbliższa centrum, wysypana żwirkiem bez śladów smoły, doskonała do bezpiecznego startu i powrotu pontonem, zagęszczenie plażowiczów o połowę mniejsze niż np. w Orebicu, można znaleźć naturalny cień ale nie ma go zbyt dużo, piaszczyste dno opada łagodnie, w odległości około 20m nie przekracza chyba jeszcze 2m głębokości bez kolczatek, woda pomimo swojego zapachu idealnie przejrzysta... no chyba, że po przejściu ulewy, gdy mnóstwo igliwia i fragmentów liści spłynęło do wody. Nieprzyjemny zapach ścieków najprawdopodobniej pochodził z kanalizacji burzowej zanieczyszczonej po poprzednich ulewach... Dziwne, że pomimo szerokiego ujścia zatoki, przez całe dwa tygodnie nie nastąpiła prawie żadna poprawa... ale już w odległości kilkudziesięciu metrów od brzegu nie dawało się odczuć tego dyskomfortu.

2. Mała żwirkowa plaża w odległości około 10 minut spaceru wąską ścieżką powyżej portu. Prawie w 80% zacieniona przez większą część dnia, warto było zająć sobie rano miejsca bo nie było go zbyt wiele. Woda czyściutka i głębokość przy brzegu bezpieczna dla dzieci. Najłatwiejszy dostęp pontonem od strony morza.
Obrazek


3. Kolejna niewielka plaża (pomijając) prywatną należy do kempingu Vucine jest wąska ale w większości zacieniona.


4. Natępna duża plaża żwirkowa za Vucine (byliśmy tam tylko na wieczornym spacerze) woda czysta, dużo miejsca na plaży część w cieniu. Daleko w tle widać fragment wybrzeża z gładkimi płytami skalnymi schodzącymi łagodnie do morza...
Obrazek

5. Pozostałe plaże i zatoczki są niewielkie... zależnie od wybranego kierunku mogą przylegać do ostrych skał, piaszczystych skrawków lub gładkich płyt skalnych. Do części z nich można dojechać samochodem i schodzić stromymi ścieżkami. Do wszystkich można dotrzeć pontonem ale do niektórych jest daleko (w niesprzyjających warunkach ponad godzinę wiosłowania do najdalszych). Większość tych małych kameralnych plaż opanowana jest przez "różnej orientacji" naturystów... więc nie wchodziliśmy im w drogę wybierając dla siebie nie zajętą w danym momencie zatoczkę.
Obrazek

Obrazek

Obrazek

6. W zasięgu pontonu wiosłowego są również dwie wysepki: jedna mała bez drzew ale porośnięta niskimi roślinami można na niej znaleźć trochę cienia o dowolnej porze dnia (poniżej zdjęcie ze środka wyspy w kierunku Żuljany)
Obrazek

oraz większa wyspa zarośnięta piniami często przejmowana we władanie plażowiczów (na zdjęciu kawałek brzegu tej wysepki)
Obrazek

Do obu wysepek można dopłynąć wpław ale jest to już dystans około 2 km z centrum Żuljany natomiast z Vucine być może około 500m. Głębokość wody niedaleko tych niewielkich wysp dochodzi chyba do 60m więc dno widać tylko blisko ich brzegów. Świat podwodny w tym rejonie jest urozmaicony i ciekawy.

i jeszcze widok na obie wysepki ze zbocza Sv.Ivana
Obrazek

cdn...
a to ja
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 4755
Dołączył(a): 18.07.2003

Nieprzeczytany postnapisał(a) a to ja » 11.08.2005 20:50

Hej, Józek!
(no dobra...dość tych "prowokacji" :wink: :) )

A u Ciebie? - ciągi dalsze następują. Słowno-obrazkowe :D .
Jak już wrócę "do siebie" - to pogadamy :)
Pozdrawki dla Twoich dziewczyn :D :D :D
Na razie!
Ostatnio edytowano 11.08.2005 21:29 przez a to ja, łącznie edytowano 1 raz
volumen
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2224
Dołączył(a): 21.05.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) volumen » 11.08.2005 21:09

W uzupełnieniu relacji Józka odnosnie wyposażenia kampu: niestety, na kampie nie ma pralek, na szczęście zabrałem swoją z domu.

Obrazek

Zmywarek też nie ma, więc za rok dojdzie jeszcze zmywarka 8O
volumen
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2224
Dołączył(a): 21.05.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) volumen » 11.08.2005 21:16

Jurek napisał(a):Witaj Voluś !!!! Ja do dziś nie mogę dojść do siebie !!!!!!!!
Nie udało nam się styknąć w Dubrowniku ! A szkoda ! Ale myślę że kiedyś nam się uda, spotkać się w tym raju !!!
Cholera nie mogę znaleźć czasu aby umieścić fotki. Wpadłem w wir pracy i jeszcze chę się nacieszyć działką, wszak za chwilę jesień!

Przy okazji wspomnę gdzie byliśmy. Jak wiesz zaczęło się w Kalebowe j !!!
Nie zła ekipa !!!(mały zlocik) Przy okazji padł Split, Trogir, Salona, Klis. Primosten, Rogoźnica (wracam do niej z sentymentu) oczywiście Kornaty !!! Potem przeprowadzka pod Dubrownik, Zaton sześć kilometrów przed Dubrownkiem. Przy okazji zwiedziliśmy Molunat, Trsteno, Orasać, Lokrum, oczywiście co chwila w Dubrowniku (kocham to miasto), w drodze powrotnej Plitvice, w tym roku były najpiękniejsze jak do tej pory (trzeci raz). Udało nam się być 17 dni, jak do tej pory najdłużej.
Było pięknie, i ciężko jest spaść w realia codziennego życia !!!!!!!!!!

Pozdrawiam

Witaj Jureczku. Cóż... szkoda, że nie udało się... Upały, aklimatyzacja... Ale to nie nasz ostatni raz w cro, więc nic straconego 8) Dla otarcia łez coś specjalnego dla Ciebie: Misiek z super maszyną ;)

Pozdravki dla Ciebie, Lenki i Neli

Obrazek
JoeF
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1053
Dołączył(a): 29.06.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) JoeF » 12.08.2005 09:12

volumen napisał(a):W uzupełnieniu relacji Józka odnosnie wyposażenia kampu: niestety, na kampie nie ma pralek, na szczęście zabrałem swoją z domu.
...
Zmywarek też nie ma, więc za rok dojdzie jeszcze zmywarka 8O


Własna lodówka
sprawdziła się doskonale... Największą zaletą było to, że nie trzeba było ustalać kolejki wśród córek, która w danym momencie odnosi masło do lodówki a przynosi schłodzone wino :wink: , oprócz tego zmieściło się do niej 14 słoików "obiadowych" 0,7 litra (nie mylić z butelkami), trochę kabanosa, krakowskiej suchej i lisieckiej, zamrożone kotlety drobiowe, kilka kostek masła, kilka kostek sera żółtego, kilka konserw, ketchup i majonez... po stopniowym opróżnianiu pojawiało się miejsce na połówkę dużego arbuza i oczywiście "tematy butelkowe"... W transporcie lodówka nie była tragicznym bagażem, bo jej wnętrze wypełniałem szczelnie różnymi artykułami natomiast słoiki i żywność jechały w dużej torbolodówce z wkładami mrożącymi wciśniętej na dno bagażnika. Pomijam fakt, że na kempingu są chyba tylko 3 albo 4 lodówki i jej wypożyczanie kosztuje 17 kn na dobę. Nasza mała Zanussi jako pełna ustawione miała chłodzenie na maksimum i wszystko było bardzo zimne przy 40 stopniowych upałach. Gdy się ochłodziło a lodówka świeciła pustkami przestawiałem regulator na około 20% mocy bo zamarzały nam pomidory...

Generalnie w namiocie wyglądała "twarzowo" a baczny obserwator zauważy również zwykłe codzienne zakupy przyniesione przez żonę z Neumu... :wink:
Obrazek

Wycieczka do Orebica
Był to właściwie wyjazd w celach ekonomiczno handlowych. Wypłata 1000 kun kartą bankomatową PKO kosztowała 598.88 zł (w tym 17.44 zł prowizja). Zakupy w sklepie "Discount" przed Orebicem, też były opłacalne... woda mineralna w 5 litrowych butlach kosztowała 7,8 kn gdy w Zuljanie trzeba było zapłacić chyba około 13kn. No właśnie: NIE JEDźCIE do Żuljany, tam jest słona woda w kranach :!: Zużyliśmy chyba około osiemnastu 5-ciolitrowych butli wody... W Getro za Dubrovnikiem znaleźliśmy wodę "Kristina" i "Cetina" w cenie 6,89kn i 7,69kn za 5 litrów... ale ta "słona" woda w kranie i tak "nie umywa się" do słonej wody w kranach Brijesty, gdzie przed 3 laty wydawało nam się, że myjemy zęby w wodzie z Bałtyku...

Wracając do wycieczki....
było to trochę inne spojrzenie na "stare śmieci"... w końcu w Orebicu byliśmy dwukrotnie po kilkanaście dni ale chyba już nigdy więcej na dłużej, tylko przejazdem lub przed ewentualnym wyjściem na Sv.Ilię

Aktualny widok plaży nas załamał... na zdjęciu mały wycinek głównej plaży w Orebicu, to chyba gorzej niż w Kołobrzegu...
Obrazek

Jak wiadomo w Orebicu jest prawie "prawdziwy" piasek i bezpieczna głębokość przy brzegu... niektórzy cenią sobie ilość restauracji i sklepów jednak takie zagęszczenie to już nie dla nas... :(
Obrazek

Jeżeli chodzi o "słynną" już smołę (ropę) na plażach to z moich obserwacji wynika, że na plaży kamienistej plam przybyło. Na zdjęciu poniżej ujęte jest obszar o szerokości około 0,5 metra a plam widać co najmniej pięć. Nie mówiąc o tym, że odrzucając brudne kamienie można dokopać się do nowych plam... nie wiem jak oni je robią :( Na plaży piaszczystej piasek był tak pomieszany i przykryty nagimi ciałami i sprzętem plażowym, że nie zauważyłem ani jednej plamy...
Obrazek

Krótka wizyta w Trsteniku
Wracając z Orebica zjechaliśmy w dół do Trstenika. W planach wyjazdowych miał to być "plan B" gdyby w Żuljanie nie było miejsca ale okazało się to raczej być rozczarowaniem. Chyba źle szukaliśmy ale po prostu nawet nie znaleźliśmy kempingu (w centrum nie było żadnej tablicy) wg mapy wynika, że powinien być na zewnątrz zatoki ale nie znaleźliśmy go a droga dojazdowa wzdłuż brzegu skończyła się... chyba, że dojazd do kempingu miał być od góry z drogi do Dingaca...
W każdym razie Trstenik został "spalony" przez plażę i wodę. Bardzo trudno znaleźć tam również miejsce do zaparkowania. Gdy poszliśmy z żoną na poszukiwanie kempingu, nasze córki rozpoznawały wodę... gdy wróciliśmy okazało się, że obie siedzą na brzegu bo woda była przejrzysta ale trochę "pachniała" a kamienie na dnie oglejone, na plaży znowu plamy smoły...
Sama plaża w Trsteniku jest duża, wysypana żwirkiem bez zagęszczenia plażowiczów ale też z niewielką ilością cienia, tuż nad nią znajduje się asfaltowa droga ale nie ma na niej wielkiego ruchu...
Obrazek

cdn...
a to ja
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 4755
Dołączył(a): 18.07.2003

Nieprzeczytany postnapisał(a) a to ja » 12.08.2005 09:47

Józek!
Kiedy jedziecie w przyszłym roku?
Wezmę urlop w tym samym czasie ... :D .
I ... wreszcie nie będę chodziła z aparatem przy oku :wink: :D

Udokumentujesz wszystko znakomicie!
A ja Ci pomogę w opisywaniu.

A nie myślałeś o wydaniu ... własnego przewodnika? Takiego ... "JoeFowego" ?
Już szukam sponsorów 8)

A na razie - czekam na ciągi dalsze .
Pozdrawiam
Dorota
volumen
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2224
Dołączył(a): 21.05.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) volumen » 12.08.2005 10:01

Kronika towarzyska

Jak już na początku wspominałem, po dotarciu do Zuljany spotkaliśmy... Józka z rodziną 8O Nie będę zaprzeczał, że spotkanie było zamierzone 8)
Tak więc rozbiśmy namioty obok siebie i przez dwa tygodnie wspólnie dzieliliśmy skrawek chorwackiej ziemi (ale nie żony :( ). Prowadziliśmy intensywne życie kulturalne, głównie wieczorami. Szczególnie spodobało się nam ćwiczenie kultury picia, dlatego nigdy nie "wychylaliśmy się" ponad ustawowy kieliszek na osobę. Pojemność kieliszka nie przekraczała 1 litra :roll:

Któregoś ranka, gdzieś tak ok. 7.47 Józek z Iwonką, Patrycją i Martą zaskoczyli nas swymi tajemniczymi minami. Zbliżali się przy tym powoli, a Józek trzymał ręce z tyłu... Zanim przed oczami zdążyło mi przelecieć całe życie, Józek wydobył zza pleców butelkę wina, a reszta rodzinki rzuciała się nam na szyje... No tak... Nasza rocznica ślubu... Wyściskaliśmy się, a winko powędrowało do lodóweczki. W tym czasie Józek w samochodzie puścił Ruzicę... Ech, ten Islamovic... Później "poleciał" Tifa, Thompson, Skoro, znowu Islamowic, 4ASA, Bijelo Dugme... Józkowa Toyota działała jak radiowęzeł, więc słychać było na całym kampie. Po tym koncercie Bośniacy, którzy mieszkali vis a vis naszego obozu zaczęli jakby życzliwiej na nas spoglądać, w łazience chcieli pożyczać maszynkę do golenia, a jeden to nawet wesoło nogą przytupywał.
Wieczorkiem nastąpiła konsumpcja wina oraz zakupionych z tej okazji lodów - ceny nie podam, bo nie pamiętam, ale na pewno były tańsze niż na Makarskiej ;).

Dzień po naszym przyjeździe na kamp zawitał Wojtek z Renatką i swoimi chłopakami: Mikołajem i Emilem. Wojtek, to forumowy Iżyk. Bardzo sympatyczni ludzie z Rzeszowa, spędziliśmy wspólnie kilka "upojnych" wieczorków. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś spotkamy się na szlaku. Pozdravki :D

Gdzieś tak w połowie naszego pobytu do Zuljany zawitał Sławek (Slapol) z Renatką, synem i przyjaciółmi. Przyjechali nowiutkimi Octaviami II, extra wypas i takie tam. Gdybym pobierał opłatę od oglądania, to zebrałaby się niezła sumka ;)
Poplażowaliśmy trochę, porozmawiali "o starych karabinach", posmakowali kawy i... czas było wracać. Umówiliśmy się na koncert Parni Valjak na Korculi, ale nic nie wyszło, bo koncert był zbyt późno i byłby problem z powrotem.
Serdeczne pozdravki dla Sławka, Renatki i rodzinki kolegi :D

Poza tym widywaliśmy, a czasami "słyszeliśmy" pół hektara Polaków, ale jakoś bez nawiązywania kontaktów.
Na koniec chciałbym pozdrowić bezimienną dziewczynę z Polski, która w Metković, gdy staliśmy w korku, podeszła do nas i wypytała gdzie i skąd. W sumie było to bardzo miłe.
JoeF
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1053
Dołączył(a): 29.06.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) JoeF » 12.08.2005 10:24

Wycieczka do Stonu
Dla nas było to już kolejne "zdobycie" murów w Stonie... z tego co można było zauważyć to wiele dachów w Stonie zostało pokrytych nową dachówką, restaurowane są kolejne fragmenty muru, więc prawdopodobnie w przyszłości do przejścia będzie ich znacznie więcej i zapewne pojawią się opłaty za wejście (aktualnie zwiedzanie gratis)
Zdjęcia ze Stonu można obejrzeć w galerii Volumena więc żeby nie zanudzać nie będę wklejał własnych.
Z istotnych informacji... w Stonie znajduje się poczta a koło niej bankomat i bank, generalnie to nie opłaca się wymieniać Euro na kuny na poczcie. W Żuljanie za 100 Euro dostałem na poczcie po potrąceniu prowizji (10,86kn) tylko 712.15 kn natomiast w banku w Stonie za 150 Euro wypłacono mi 1084,48 kn przy czym dla mnie Euro było tylko formą rezerwy na rozruch a podstawowym żródłem kun był bankomat i zakupy bezgotówkowe.
W Stonie opłaca się kupować owoce, ich ceny są porównywalne a nawet niższe od cen owoców w Neum... przykładowo w tym samym czasie winogrona w Żuljanie kosztowały 20kn a w Stonie 15kn, pomidory w Żuljanie 8kn a w Stonie 5kn a mniej ładne (do sałatki) nawet po 4kn, travarica była w tej samej cenie po 40kn za litr arbuzy podobnie po 3kn... i tutaj przypomniało mi się, że Orebic strasznie "zdrożał" bo arbuzy były tam po co najmniej 4 kn

Uzyskane przeliczniki:
zakup paliwa kartą MasterCard 0,573652 za 1 kunę
zakup w Getro kartą Visa 0,571092
zakup w Orebicu karta MasterCard 0,566483 (nie wiem skąd różnice ale to pewnie zmiany kursów)
bankomat Orebic 0,59888
wymiana Euro (kupione po 4,10zł) w banku w Stonie 0,567092
wymiana Euro na poczcie w Żuljanie 0,575721
Wynika z tego, że na ogół najkorzystniej jest kupować bezgotówkowo, w następnej kolejności wymieniać Euro kupione korzystnie (ja maiłem tylko 300 sztuk z czego część kupiłem jeszcze po 3,98zł ale cześć już po 4,18zł) ale wymiana tylko w banku wypłata z bankomatu jest też do przeżycia a nawet zakup kun na granicy za złotówki... jednym słowem różnice są tak niewielkie, że nie wpływają znacząco na całkowity koszt pobytu...

Wycieczka do Kuny Peljeskiej, Crkvic i Dingaca
Wyjątkowo byliśmy tam w innym czasie niż Robert i bardzo nam się tam podobało więc zareklamowaliśmy mu taki cel wyprawy... zwłaszcza widoki na "ląd stały", serpentyny na drodze i szyszki "giganty"

kawałek dębu w Kunie Peljeskiej
Obrazek

"szyszeczka"
Obrazek

spodziewając się ładnych widoków zafundowałem rodzince pozostawienie samochodu na szczycie i mały spacerek po zakrętach (po kilku kilometrach drogi doszliśmy być może do połowy stoku)
Obrazek

Według kolejnej "ofiary" naszej reklamy czyli Iżyka takich zakrętów było o ile pamiętam około 28 (On wybrał się samochodem na sam dół... mijanki mozliwe tylko na tych zakrętach...) ale spotyka się tam na szczęście tylko kilka samochodów...
Obrazek

na tym zdjęciu można doliczyć się pięciu poziomów dróg (na samym dole to już droga gruntowa nie należąca do tej trasy) a to jest tylko próbka tego co mozna tam zobaczyć...
Obrazek

A wyprawa do Dingaca to właściwie tylko przejechanie przez tunel i wybranie drogi na zachód lub na wschód... w związku z tym, że zbliżał się deszcz widoczny pomiędzy Lastovem a Korculą zjechaliśmy tylko do połowy stoku na zachód... zostawiliśmy samochód na mijance i przeszliśmy jeszcze około 1 km w dół. Ciekawe widoki na Mljet, Lastovo, Korculę i Peljesac nad Orebicem... poza tym musieliśmy zmykać bo wydawało się, że deszcz i wiatr zasypią nasz samochód lawiną kamieni...

jeżeli nikt mnie nie oprotestuje to cdn...
Ostatnio edytowano 12.08.2005 10:32 przez JoeF, łącznie edytowano 1 raz
Bruno
Cromaniak
Posty: 1269
Dołączył(a): 05.07.2002

Nieprzeczytany postnapisał(a) Bruno » 12.08.2005 10:30

potwierdzam 28....sprawdzałem własnosamochodowo...rewelacja :)))

pozdrawki
i ciągnij dalej...jak wrócę popatrzę :)
JoeF
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1053
Dołączył(a): 29.06.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) JoeF » 12.08.2005 11:22

JoeF napisał(a):jeżeli nikt mnie nie oprotestuje to cdn...

Wszyscy widzieliscie... w związku z licznymi namowami całego elektoratu... postanowiłem już dłużej sie nie opierać i piszę dalej... (dobrze, że jeszcze jestem na urlopie :wink: )

w uzupełnieniu do Dingaca tylko dwa zdjęcia dla tych co nie widzieli chmur nad Chorwacją, chociaż po sezonie 2005 będzie ich znacznie mniej...
a do Zuljany nie jedźcie bo tam w ciągu dwóch tygodni padało przez całe dwa miesiące... :wink:

chmury nad Mljetem
Obrazek

"zadyma" nad Korculą
Obrazek

w każdym razie za tunel warto zajrzeć bo jest tam bardzo blisko z Potomlje więc gdy wykupimy już całe wino po 20kn można wybrać się na południową stronę półwyspu... z tym "wykupieniem" wcale nie żartuję... robiliśmy kilka wyjazdów po drodze i z różnych powodów udało się dopiero za trzecim razem kupić w Madirazza dwa kartony wina nalewanego do butelek dzień wcześniej... naklejki były jeszcze "ciepłe"...

Wycieczka do Dubrovnika
Zdjęcia w galerii Volumena :wink:
W Starym Mieście byliśmy po raz drugi... tam niewiele się zmieniło - chyba nieco więcej turystów... Pewnym przeżyciem był wyjazd na Srd i to właściwie nie ze względów widokowych (pięknie) ale ze względów refleksyjnych... widok ruin kolejki, orgodzone siatką i palikami z czerwonymi znakami zbocze góry, droga asfaltowa zniszczona prawdopodobnie przez działania wojenne... Właśnie dla wyjaśnienia my wyjeżdżaliśmy na sam szczyt drugą możliwą drogą (nie jestem pewien, czy pierwszą przez Bosankę da się wyjechać na samą górę, bo słyszeliśmy, że ktoś zostawiał samochód w połowie góry... Jechaliśmy drogą, która zaczyna się w okolicach Getro za Dubrovnikiem potem nieco na około przez Gornji Brgat ale za to droga była dla nas stałych bywalców różnych dróżek raczej łagodna... natomiast przy braku drogowskazów zapytaliśmy o drogę i okazało się, że skierowano nas w drogę, która po około jednym kilometrze zmieniała się z drogę żwirową miało być tego 5 km... myśleliśmy, że tak będzie do końca... ale po około kolejnym kilometrze ponownie pojawił się asfalt (stąd domysły, że ten fragment został zbombardowany w czasie wojny)

Powrót przez "mało bajeczne" Trsteno
Planowaliśmy zwiedzanie arbotreum (czy jakoś tak...) ale wcale nas nie zachwyciło więc ze względu na upał i zmęczenie wycieczką do Dubrovnika wycofaliśmy się... dla nas, którzy na codzień żyjemy w pobliżu lasu nawet mocno zarośnięty fragment Chorwacji wcale nie okazał się atrakcyjnym...
Natomiast olbrzymi platan to już inna sprawa...

U podnóża (niestety nie mam obiektywu szerokokątnego):
Obrazek

prezentacja średnicy:
Obrazek

ratowanie olbrzyma aby się nie rozpadł na opał...
Obrazek

A teraz dlaczego Trsteno nie było dla nas "bajecznym". Kemping wg opinii mojej żony rewelacyjny... czyściutkie sanitariaty, wykoszona trawa, opieka właściciela, zacienione miejsca... cena szacunkowa za naszą rodzinę z samochodem i prądem chyba około 22 euro za dobę ale dyskwalifikacja za dojście do morza :( Możliwy jest dojazd do brzegu drogą asfaltową kilka serpentyn i długich odcinków pośrednich na piechotę w dół to było około 30 minut w skwarze w większości bez grama cienia... na dole ograniczona ilość miejsc do zaparkowania... a zresztą ja nie wyobrażam sobie codziennego odpalania samochodu i jeżdżenia na plażę tak jak zwykle do pracy :( A co zrobić z napompowanym pontonem... przecież nie bedę codziennie wysysal powietrza i zwijał go do bagażnika...
Powrót na górę alternatywną drogą "pieszą", to też tragedia... na oko do pokonania 200 m wysokości na długości 500 m... na szczęście tutaj łatwiej o cień... ale po ciężkim dniu było to wyczerpujące i trwało zdecydowanie ponad 20 minut. Zdjęcia portu w Trsteno nie zamieszczam bo są dwa w kalendarzu :wink:

chyba już bez cdn... bo czas wracać do pracy... gdyby ktoś miał jakieś pytania a będę w stanie odpowiedzieć to napiszę...

Pozdrawiam
Józek
Joker_28
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 554
Dołączył(a): 22.07.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Joker_28 » 12.08.2005 11:59

Ufff w końcu dotarłem do końca 8O !!!

Gratuluję relacji i zacięcia reporterskiego :!:
Dla tych co dopiero ruszją mnóstwo
pragmatycznych wskazówek :!:

Coś mi się zdaje że w tym roku to najbardziej
obszerna relacja :D :D :D

pozdrav :)
JoeF
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1053
Dołączył(a): 29.06.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) JoeF » 12.08.2005 12:01

Joker_28 napisał(a):Coś mi się zdaje że w tym roku to najbardziej
obszerna relacja :D :D :D

Dlatego, że relacja i cały wyjazd to była praktycznie "praca zbiorowa" a zdjęcia wypełniają dużo miejsca :wink:
volumen
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2224
Dołączył(a): 21.05.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) volumen » 12.08.2005 12:31

Mostar

Początkowo zwiedzanie Mostaru zaplanowaliśmy w drodze powrotnej, jednak po decyzji, że nie wracamy przez BiH, na zwiedzanie miasta wybraliśmy się kilka dni przed wyjazdem. Pogoda sprzyjała, bo przyszło ochłodzenie. Józek ruszył na podbój Kuny (bez Żagla), my na Mostar.
Do granicy z BiH świeciło słońce, choć mocno wiało. W Metkoviću, z powodu awarii świateł, wlekliśmy się w długim korku. Przekroczenie granicy, to kolejny "żółwi" pochód. Uważna kontrola paszportów i możemy ruszyć "z kopyta". Gdzieś tak 50 - 60 km/h. Cały czas ograniczenie, "ciągła" rzadko przechodzi w "przerywaną", a na dodatek częste patrole policji. Wolę nie ryzykować, tym bardziej, że pogoda zaczyna się załamywać.
Ok. 20 km przed Mostarem zaczęło lać. Słowo to nie w pełni oddaje to, co nas naprawdę spotkało. Miałem wrażenie, jakbym jechał miedzy dwoma ścianami wody, niczym biblijny Mojżesz, przechodzący przez Morze Czerwone. Na "szczęście" kilka kilometrów przez Mostarem zjawisko to zredukowało się do zwykłego, mocnego deszczu, który powoli, acz uparcie przechodził w ledwo zauważalny deszczyk.
Wjeżdżamy do miasta. Pierwsze, co nas poraża, to ruiny, wszechobecne ruiny... We wciąż jeszcze mocno padającym deszczu nabierają szczególnego wyrazu: zdają się płakać nad swym losem, ich szloch staje się wręcz "namacalny". Puste oczodoły okien hipnotyzują bólem i ciepieniem, bezzębne otwory gębowe drzwi zdają się krzyczeć całemu światu: dlaczego? A nad wszystkim góruje krzyż...
Bezwiednie przejeżdżam kolejne skrzyżowania, aż wreszcie postanawiam się zatrzymać. Wyciągam z bagażnika "cudem" zapakowane kurtki dla żony i synka, szukamy drogi do Starego Mostu. Jeden z zapytanych przechodniów podprowadza nas kawałek, mówi, że dalsza droga, to jeszcze kilkadziesiąt metrów. Tak naprawdę, to jeszcze dobre kilkaset. Deszcz znowu przybiera na sile, postanawiamy się osuszyć i coś zjeść. Wypłacamy marki z bankomatu i wstępujemy do pierwszej, napotkanej pizzerii. Zajmujemy miejsca przy otwartym oknie, widok... naturalnie ruiny. Zamawiamy pizzę, model rodzinny, o średnicy pół metra. Połowa jest moja, resztą dzieli się żona z synkiem. Do tego 2 kawy i sok. Do pizzy przynoszą gratis po szklance wody. Za całość płacę 20 marek (pizza - 12, 2 kawy - 3, sok - 2, reszta to napiwek).
Ponieważ wciąż pada, wracam po auto. Podjeżdżam po żonę i synka, jedziemy w okolice Mostu. Dość szybko udało się zaparkować auto, zaledwie 100 m od mostu. Znowu ruiny, domy z niezabliźnionymi ranami od pocisków... Jednak im bliżej mostu, tym bardziej kolorowo, coraz mocniej czuć klimat Orientu. Wzdłuż wąskiej uliczki zaczynają się stragany z pamiątkami.
Dochodzimy do mostu... Mimo siąpiącego deszczu ludzi sporo. Przeważnie Francuzi. Na moście stoi młody chłopak, w kąpielówkach. Jego kolega chodzi z kapeluszem, zbiera pieniądze. Wspomina o tradycji skoków z mostu... wrzucam kilka monet.
Ludzie czekają, chłopcy umiejętnie stopniują napięcie. Ktoś zaczyna bić brawo, ktoś krzyczy: mostarski heroj. Chłopak uśmiecha się. Powoli nakłada "piankowy" kostium i... skacze. Pstrykają aparaty, znowu brawa, okrzyki. Za chwilę już nikt o tym nie pamięta, most powoli pustoszeje.

Obrazek

Przechodzimy na drugą stronę, wąska uliczka pnie się to w górę, to w dół, wije się, niczym grzechotnik. Kusi smakami, kolorami, klimatem. W sklepikach mostarskie pamiątki: wizerunki mostu, grawerowane łuski armatnie i karabinowe, kolorowe ubrania. Trzydziestoletni, beznogi chłopak sprzedaje to, co pewnie koledzy znaleźli w ruinach: stare aparaty, hełmy, filiżanki, garnki, telefony, popiersia Tity, powycierane dywany, różne żelastwo...
W pewnym momencie dostrzegam wmurowaną tabliczkę z napisem: Don't forget. Ten napis mówi mi więcej, niż zdołałby powiedzieć jakikolwiek przewodnik.

Obrazek

Dochodzi 17, czas wracać do Zuljany. Wracamy do auta, deszcz znowu przybiera na sile. Mostar żegna nas łzami... Wiem, że muszę TU wrócić... Za rok, dwa, może trzy, ale wrócę.
Joker_28
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 554
Dołączył(a): 22.07.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Joker_28 » 12.08.2005 13:18

Hmmm.... Mostar to miejsce, które najbardziej zapadło mi w pamięć podczas zeszłorocznego wyjazdu ...

To się tam spotkamy za rok, dwa, trzy :)
Jurek
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3965
Dołączył(a): 28.03.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Jurek » 12.08.2005 18:11

Ja wjechałem na górę Srd przez Bosankę, ne ma problema.
Tylko Lena od czasu do czasu jakieś dziwne dzwięki z siebie wydobywała.
Zakręty takie same !!!!
Przeraziła mnie ilość złomu na tej trasie !!!!!!!!! Chyba w Cro złom jest bardzo tani. Wszędzie porzucone auta osobowe i ciężarówki też są !!!!

Fajowo Was się czyta i ogląda !! Walcie dalej !!!! Jak czytam to obrazy przelatują mi przed oczmi !!!!!
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Nasze relacje z podróży

cron
"Raport z oblężonego miasta" - relacja z Cro. - strona 3
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone