W początkowej fazie planowania wakacji 2016, Sardynia nie była brana pod uwagę. Mieliśmy plan na uzupełniającą wizytę w Portugalii (poprzednim razem nie odwiedziliśmy Algarve i północnej części kraju i koniecznie chcieliśmy powtórzyć Lisbonę).
Zbieg różnych okoliczności spowodował, że Portugalia musiała zostać odłożona na przyszłość i od razu w to miejsce wskoczyła Italia Meridionale – czyli południowe Włochy, a w szczególności Kalabria, Apulia, Basilicata i Kampania.
Było już jednak późno i koszty lotów do Bari lub Neapolu w konkretnym terminie oraz wypożyczenia samochodu segmentu C z pełnym ubezpieczeniem (SCDW), przerosły nasze oczekiwania. Zdecydowaliśmy, że pojedziemy swoim samochodem, ale południe Włoch to za daleko i wtedy pojawił się pomysł na Sardynię. Relacja Kulek i Wojtka utwierdziła mnie w przekonaniu, że to wyspa, która warta jest odwiedzenia.
Postanowiliśmy jednak połączyć Sardynię z Korsyką i skoro chcemy jechać samochodem, zajrzeć do planowanego już od wielu lat 5T i odwiedzić jeszcze kilka innych miejsc po drodze.
Zawirowania w życiu prywatnym i zawodowym spowodowały, że konkretne planowanie wakacji (poza rezerwacjami noclegów i promów) rozpocząłem dopiero 2 tygodnie przed wyjazdem.
Sardynia i Korsyka to duże wyspy i od razu wiedziałem, że będzie problem odwiedzić te miejsca, które mnie interesują w czasie, którym dysponujemy. Zawsze stawiam sobie ambitne plany i byłem pewien, że będę musiał niejednokrotnie pójść na kompromis z rzeczywistością i część zaplanowanych miejsc odpuścić.
Co z tego wszystkiego wyszło postaram się pokazać w kolejnych postach tej relacji.
cdn