Meta - podsumowanie
Sardynia znana jest przede wszystkim z pięknych plaż. Rzeczywiście tak jest. Każdy znajdzie takie, jakie lubi: piaszczyste, kamieniste i głazowe, dzikie i oswojone, duże i małe, jasne i trochę ciemniejsze…no i ten turkusowy kolor wody . Dla mnie najpiękniejsze plaże to te w zatoce Orosei na wschodzie, lubię jak wysokie skały wpadają wprost do morza. Tam widziałem najpiękniejszą plażę tego wyjazdu i jedną z piękniejszych jakie widziałem w ogóle. Choć nie jestem zwolennikiem spędzania urlopu na plażach, to na Cala Goloritze mógłbym spędzić nawet cały dzień napawając się jej urokiem – oczywiście gdyby nie to, że choć płatna i trudno dostępna, była mocno oblegana. Piękne plaże znajdują się również w południowo-wschodniej części wyspy, od Capo Ferrato aż do Cagliari. Niestety te najładniejsze są najbardziej oblegane w sezonie, choć można znaleźć i puste, urocze plażyczki.
Sardynia to również górzysty interior z prastarymi nuragami, pięknymi trasami widokowymi (np. SS125, SP49/105, SP19/12/292, D81) i szlakami dla tych, którzy lubią wędrówki górskie i przejażdżki rowerowe.
Miasta jednak nie są mocną stroną Sardynii. Brakuje im stylu i klimatu. Zdarzają się perełki jak Bosa, Alghero, San Pantaleo, Castelsardo (nie byłem, ale podobało mi się w innych relacjach), czy stołeczne Cagliari, ale większość miast i miasteczek, które odwiedziłem była pozbawiona wyrazu, a o to we Włoszech przecież niełatwo.
Drogi na Sardynii są dobrej jakości, ale przejazd przez góry zajmuje sporo czasu. Warto wziąć to pod uwagę planując wycieczki w inne rejony wyspy. Sardynia jest ogromna Większa niż wygląda na mapie . Paliwo jest drogie (podczas naszego pobytu ON=1,25-1,45 EUR). Planując aktywny urlop na Sardynii, warto skupić się na jakiejś części wyspy (północ lub południe, wschód lub zachód), tym bardziej jak ma się do dyspozycji tylko tydzień. Objechanie całej wyspy wiąże się z dużą ilością czasu spędzonego w samochodzie. Ja oczywiście tego nie żałuję, bo sporo widziałem jak na tak krótki czas, ale dla wielu może to być uciążliwe.
Generalnie nie ma raczej problemu z dogadaniem się po angielsku.
Ceny w sklepach są podobne jak w kontynentalnych Włoszech. My zaopatrywaliśmy się w PAM-ie. Przykładowe ceny produktów:
Makaron Trofie 0,5 kg – 2,19 EUR
Butelka 0,7 Filu e’Ferru (bimber a’la rakija) – 10,50 EUR
Woda 1,5 l – 0,53 EUR
Sos pomidorowy – 0,59 EUR
Tuńczyk w puszkach 3x80g – 3,15 EUR
Serek ricotta w pudełku – 1,65 EUR
Słoiczek zielonych oliwek – 2,69 EUR
Piwo 0,33 l – 0,85 EUR
Sok pomarańczowy 1l – 1,59 EUR
Cytryny – 3,99EUR/kg
Chleb 1,5 EUR
Gorgonzola w pudełku – 2,39 EUR
Wino canonau Jerzu – 3,79 EUR
W knajpach pizza 6-8 EUR, piwo 0,5l – 5 EUR, kawa 1-1,5 EUR
Korsyka. Jedno z pierwszych wrażeń jakie nas ogarnęło po pierwszym dniu na Korsyce to to, że jest bardziej zielona od Sardynii. Jest też bardziej górzysta – to najbardziej górzysta wyspa na Morzu Śródziemnym. Najwyższy szczyt Monte Cinto 2706 m.n.p.m. znajduje się zaledwie 20 km od wybrzeża. Dzięki takiemu ukształtowaniu terenu można w wielu miejscach podziwiać spektakularne widoki. Korsykańskie plaże za wiele nie ustępują tym sardyńskim, nie są tak jasne, ale również bardzo urokliwe. Zachodnie, urwiste wybrzeże Korsyki jest przepiękne, a jasne klify Bonifacio na południu to rewelacja. Cap Corse natomiast to cała wyspa w miniaturze. Najgorzej wypada wschodnie wybrzeże, które jest po prostu dla mnie nudne. Drogi na Korsyce są jeszcze bardziej kręte i gorszej jakości niż na Sardynii, ale za to paliwo jest tańsze (podczas naszego pobytu ON=1,16-1,27 EUR). Przed wyjazdem na Sardynię i Korsykę opony były w bardzo dobrym stanie. Po przyjeździe z wakacji, po tych wszystkich OS-ach nie nadawały się już do użytku, konieczna była wymiana przed wyjazdem do Rumunii 2 tygodnie później.
Kolejnym skarbem Korsyki są miasta i małe mieściny, a szczególnie te położone, a wręcz zagubione w górach. A jest tych mieścin mnóstwo. Miasta Korsyki są ciekawsze, bardziej klimatyczne, stylowe i wyraziste. Do najładniejszych należą: Bonifacio, Sartene, Sant’ Antonino, Speloncato, Bastia, Evisa, Erbalunga, Nonza, Calvi, Rogliano no i wreszcie mój hit – Corte , gdzie spędziliśmy nasz ostatni wieczór.
Niestety niezbyt miłe doświadczenia mieliśmy z miejscowymi - zupełnie inaczej niż na Sardynii. To w mojej ocenie najsłabszy punkt Korsyki. Nie jest to pojedynczy przypadek, że spotkaliśmy się z arogancją, zadufaniem i brakiem życzliwości.
Np. taka sytuacja: pytam kelnerkę w restauracji po angielsku o dania, ona odpowiada coś po francusku. Ja jej mówię że nie mówię po francusku i pytam czy mówi po angielsku. Ona znów pyta mnie coś po francusku i czeka na moją odpowiedź. Taka wymiana zdań w próżnię trwa chwilkę. W końcu już trochę zrezygnowany, mówię do swoich, że chyba się tu nie dogadamy, a ona wtedy do mnie po angielsku z irytacją w głosie, że niepotrzebnie się denerwuję i stresuję, bo ona mówi po angielsku i że się dogadamy bez problemu . Przed wyjazdem naczytałem się, że miejscowych irytuje, że turyści nie mówią po francusku. Oczekują, że skoro przyjechał ktoś do Francji, to będzie mówił po francusku. Takie podejście ludzi, którzy żyją z turystów jest co najmniej dziwne .
Inny pan w restauracji, mimo sporej ilości wolnych miejsc, wyprasza nas z lokalu gdy zamawiamy tylko kawę (bez obiadu) wskazując, że kawy to możemy się napić obok. Inny właściciel kafejki z ostentacyjnym niezadowoleniem pozbierał zastawę ze stołu, gdy również zamówiliśmy tylko kawę i ciastko. Inny miejscowy miał pretensję, że wjeżdżamy do wioski samochodem, gdzie nie było żadnego zakazu wjazdu… .
Nie wiem, czy można w ten sposób generalizować i wszystkich wrzucać do jednego wora, ale nie zdarzyło mi się to w takiej skali nigdzie indziej wcześniej. Oczywiście trzeba również założyć, że mieliśmy po prostu pecha, ale panuje powszechna opinia, że Korsykanie są porywczy, hermetyczni i nie lubią obcych. Wynika to po części z sytuacji w jakiej obecnie znajduje się Korsyka i jej mieszkańcy – bieda, korupcja, brak perspektyw, przemoc i bezkarna mafia.
Ceny w sklepach spożywczych na Korsyce są ok 20-30% wyższe niż na Sardynii
Sumując wszystkie emocje i doznania doświadczone na obu wyspach, oczywiście z miażdżącą przewagą tych pozytywnych, możemy polecić obie wyspy – są naprawdę warte odwiedzenia.
Jednak jednogłośnie uznaliśmy, że Korsyka nas bardziej złapała za serce i tam też będziemy chcieli kiedyś wrócić .
I to na tyle.
Jeżeli brakuje w powyższym podsumowaniu jakichś ważnych, pomocnych informacji, to proszę pytać, chętnie odpowiem na miarę swojej wiedzy.
Dziękuję za obecność i komentarze
pozdrawiam serdecznie
Michał