Piątek: Dolphin HouseNazwa tego rejonu nie wzięła się z przypadku.
Dolphin House (w języku arabskim Samadai) jest atolem, który zamieszkiwany jest przez sporą grupę sympatycznych ssaków jakimi niewątpliwie są delfiny
Trzeba pamiętać, że są to dzikie ssaki, stąd nie zawsze są obecne, ale można je tam spotkać naprawdę często i zdecydowanie łatwiej przy powierzchni niż pod wodą.
W Delfinowym Domku
mieliśmy zaplanowane dwa nurkowania, przez chwilę nawet zastanawiałam się czy jednego nurkowania nie zamienić na maskę i fajkę... ale głębiny wygrały
Wyjątkowość tego miejsca tkwi także w doskonale zachowanej rafie mieniącej się tysiącem barw oraz sympatycznej, rozświetlonej słonecznym blaskiem jaskince.
Ruszamy rano. Z bazy Diving Ocean na miejsce wypłynięcia zabiera nas busik.
Dolphin House jest miejscem, które przyciąga nie tylko nurków, właściwie „nurcy” są małym procentem uczestników tych rejsów. Większość stanowią miłośnicy snurkowania.
Początek przygody trochę mnie przerażał. Na brzegu w oczekiwaniu na pontony, które rozwożą ludzi na poszczególne łodzie, czekało sporo ludzi. Na zdjęciach tego nie widać, ale ludzi było tam jak mrówków.
Na szczęście wszystko przebiegło w miarę sprawnie i razem z naszym Ahmedem
już po chwili byliśmy na łodzi.
Ahmed zniszczył stereotypy dotyczące egipskich przewodników nurkowych. Nie będę rozwijała tematu, ale na nurkowaniach na których nam towarzyszył spisał się wyśmienicie.
Butle jak zwykle czekały już tylko na założenie reszty szpeju
My w tym czasie mogliśmy w spokoju nabawić się udaru słonecznego
Przyszedł czas na ogólny briefing.
Najpierw po angielsku.
Później po włosku.
Zostały nam przekazane informacje o tym jaki jest przekrój atolu, jak zachowywać się na łodzi i takie tam inne ważne informacje
Nas bardziej interesował briefing, który był prowadzony przez Ahmeda. Przedstawił plan nurkowania, głębokość, trasę, czas... czyli to co wiedzieć powinniśmy.
Muszę jeszcze wspomnieć o tym, że wszystko to działo się podczas płynięcia przy dosyć dużym falowaniu. To jest moja słabość, mam problemy z chorobą morską i tyle
Droga powrotna była znacznie gorsza, ale o tym później
Po około 2h płynięcia w końcu dotarliśmy na miejsce. Kolor wody był cudowny i popełnię tutaj chyba formową zbrodnię... ale był piękniejszy niż kolor Jadranu, a nawet Plitvicowej wody
W następnym odcinku zapraszam na pierwsze nurkowanie w Dolphin House