Ja raczej z północy jak z południa Polski, więc wyjazdy wakacyjne z reguły podróż rozłożona na 2 dni. Znam swój organizm i max jazdy na dobę dla mnie to ok. 1400, może 1500 km. Nigdy nie wyjeżdżam jednak na noc.
Wolę wstać o drugiej-trzeciej nad ranem po kilku godzinach snu w swoim łóżku, aniżeli jechać nocą.
Co do porad, kiedy zmęczenie ogarnia, naj... zmienić się za "kółkiem" /jak jest 2gi kierowca - u mnie żona
/ Wtedy czasami wystarczy nawet i 5 minut snu w jadącym aucie, człowiek się ocknie, myśląc, że spał dłużej, chwile posiedzi obok, popatrzy przez okno, dojedzie do siebie i dalej w drogę.
Za to nigdy w życiu nie usnę na rozkaz na parkingu, bo akurat postój jest przez 15 min. To wolę wtedy piłkę/piłeczkę/ balona cokolwiek z auta wyciągnąć i z dzieciakami dosłownie 10 min pogonić za nią , gdzieś z boczku - korzyść dla wszystkich
Mój tata zawodowy kierowca, dziś szczęśliwy emeryt, zawsze mówi "chce się spać, stajesz na parkingu, polnej drodze, w lesie, gdziekolwiek, byle zjechać z drogi. Opierasz głowę o cokolwiek miękkiego, uśniesz na 5 min, budzisz się ze strachem, że spałeś dwie godziny
i jedziesz dalej. "
A w trakcie jazdy, aby jakoś zminimalizować znużenie/zmęczenie: po prostu buzia musi coś mielić - paluszki, chrupki, krakersy, kawa w kubku, landrynki, tik taki, truskawki, jagody, ryż preparowany, cokolwiek....
Bo chyba z jedzeniem w buzi nikt chyba jeszcze nie usnął
A jak już nic nie pomaga to biorę do przodu syna gadułę, zamiast żony /akurat mam to szczęście, że gada mniej od naszych dzieci
/, to wtedy nawet choćbym usilnie chciał to nie zasnę