Witam wszystkich Cromaniaków,
jest to mój pierwszy post na forum także proszę o wyrozumiałość.
Wiosną podjęliśmy decyzję o 2 tygodniowej wyprawie na przepiękną wyspę Rab (3 osoby dorosłe, 2 dzieci 2 i 5 lat, zagazowana toyotka corolla verso 1.8 vvti, na pełnym baku LPG przejazd około 420 km), nocleg zarezerwowany w ciemno przez internet, przelew zadatku 100 EUR z konta walutowego mbanku.
Dodam, iż kilka lat temu byliśmy już na rabie i ze względu na nasze dzieciaki i piękne piaszczysto-żwirkowe plaże postanowiliśmy odwiedzić ją ponownie.
Dla wszystkich zainteresowanych to co najważniejsze.
Nasza wakacje rozpoczęły się 13-06-2013 wyjazdem z Andrychowa około godziny 19:45, już na dzień dobry z małymi problemami ponieważ po przejechaniu 15 km trzeba było zawrócić po ..... (skleroza nie boli ). Nie ważne, było minęło jedziemy dalej, kierujemy się przez Kocierz Rychwałdzki dalej na Żywiec i tu pierwszy halt, objazd ze względu na modernizację naszych "cudownych polskich dróg". Sam objazd zadupiami zajął BAGATELA dobre 20 minut, dalej kierujemy się na Zwardoń już bez większych problemów. Granicę przekroczyliśmy około 21:30, zaraz p przejechaniu granicy noga z gazu po Słowacy "koszą", 40 km/h zgodnie z przepisami. Na najbliższej stacji benzynowej (OMV po lewej stronie drogi) ok 20 km po wjeździe na Słowację zakupiliśmy wienietkę 10 dniową - 10 EUR, (TU DAŁEM CIAŁA, ŹLE SPRAWDZIŁEM CENY, BO 30 DNIOWA KOSZTUJE 14 EUR TAK WIĘC 6 "OIRO" MIEJ NIŻ ZA DWIE 10-CIO DNIOWE ) i jedziemy dalej, oczywiście nie obyło się bez pomyłek, na słowacji oznaczenia są odwrotne do tych w Polsce (kolor tablicy autostady nie niebieski jak u nas tylko zielony), tym sposobem pierwsze 10 km jechaliśmy zwykłą drogą w stronę Żiliny, by później wbić się z powrotem na autostradę. po przejechaniu Żiliny kierujemy się na Bratysławę gdzie z Zlote Piesky pierwsze tankowanie LPG na fulla (oczywiście, bez asysty cena 0,77 EUR/l) i w dalszą drogę. Na granicy Słowacko-Austriackiej zaraz po przejechaniu dawnych bramek (w żółtym baraku) kupujemy winiety na Austrię, ponownie 2 x 10 dni za 16,60 EUR. Mały rekonesans i jedziemy na Wiedeń (troszkę dalej ale szybciej) i na Graz, w Austrii po ok.165 km planowane było tankowanie w Loipersdorf stacja Agip, niestety została przejechana , tak na prawdę nic wielkiego się nie stało ponieważ do granicy Austriacko-Słoweńskiej dojechaliśmy bezproblemowo. Zaraz po przekroczeniu tejże granicy jest stacja PETROL z LPG gdzie zatankowaliśmy na fulla jeszcze taniej bo za 0,7350 EUR/l + zakup winiety 30 dniowa 30 EUR (przejazd tylko 120 km tam i z powrotem, masakra). Dalej kierujemy się Karpinę-Zagrzeb-Karlovac (płatności na autostradach - 2 x bramki w sumie 109 HRK w jedną stronę), na wysokości Bosiliewa kierujemy się na Split. W okolicach Brinje odbijamy na wybrzeże w stronę Senj. Po dojechaniu do Sejn tankujemy na fulla ostatni raz LPG na stacji ADRIA OIL (ostatnia stacja z lpg przed Rabem cena 4,65 HRK/l, do raby jakieś 40 km po wybrzeżu + prom)
..... CD NASTĄPI ......
ACH JESZCZE PARĘ FOTEK
...... cd ......
Po zatankowaniu kierujemy się w stronę Rabu. W miejscowości STANICA, skąd płnie prom jesteśmy około 9:45 rano gdzie po 10-15 minutowym postoju wypływany na wyspę (cena za nasz samochód z trumną na dachu wysokość 199 cm + 3 osoby dorosłe + dziecko 2 lata + dziecko 5 lata = 156 HRK). Po około 15 minutach przybywamy na wyspę, klimat marsjański (złudne, po przejechaniu 500 metrów odsłania się prawdzie piękno wyspy mnóstwo zieleni).
W miejscu zameldowania byliśmy około 10:30.
Oczywiście na miejscu nie obyło się bez niespodzianek, starsze dziecko zaczęło gorączkować i wylądowaliśmy na dyżurze emergency (mieliśmy wprawdzie wykupiony pakiet ubezpieczenia, jednakże stwierdziliśmy, że szkoda czasu i pieniędzy na dzwonienie do ubezpieczalni i stwierdziliśmy, że spróbujemy załatwiać wszystko na własną rękę). Wizyta w lokalnej przychodni/szpitalu okazała się bezproblemowa (rozmowa z lokalnym lekarzem po angielsku). Poproszono tylko o paszport dziecka. Po zdiagnozowaniu anginy otrzymaliśmy receptę na antybiotyk i tyle (koszt wizyty 0 HRK). Tym sposobem, nasz pobyt troszkę się skomplikował, gdyż dziecko nie mogło chodzić po słońcu, także jeden w apartamencie z dzieciakiem a reszta na plaży , a po południu zmiana. Dodam, że przez 12 dni pobytu była lampa na maxa 28-32 st. Po kilku dniach pozwoliliśmy sobie na spacery po zachodzie i było całkiem cool do momentu, aż 2 gwiazda (ta młodsza) się nie zaraziła i scenariusz się powtórzył, kolejnA wizyta w przychodni i kolejny antybiotyk. Mieliśmy tylko małą nadzieję, że limit pecha się już wyczerpał . Powiem szczerze, choroba dzieci nie jest niczym przyjemnym (szczególnie na wakacjach), ale można wszystko tak zorganizować aby było fajnie. Na pierwsze 2 dni pobytu mieliśmy jedzonko z kraju (mała lodóweczka na wkłady)