To może ja o swoim "cierpliwym wytrzymywaniu " opowiem.
W zeszłym roku plażowałam nad naszym polskim morzem. Po rozłożeniu się w wygodnym grajdole zaczęłam wygrzewać się na słoneczku. W pewnym momencie poczułam, że ktoś w pobliżu stoi. Podnoszę głowę ... i rzeczywiście jakieś 3m ode mnie stoi pięknie opalony facet, ale coś niezbyt piękną minę ma. Oczy zdeczka wybałuszone i ... najzwyczajniej w świecie pręży sobie antenkę.
Zrobiłam złą minę i mówię, żeby odszedł. Facet nie reaguje. Tzn. reaguje jego antenka. Podnosi się i opada.To ja znowu : Odejdź ! - oczekiwanej przeze mnie reakcji nadal brak .
Wobec powyższego : usiadłam sobie wygodnie na kocyku i udaję, że się wybałuszam. Nie pomogło.
W końcu nie wytrzymałam i jak facet znowu unosił antenkę ja do niego :
-Idzie antenka w górę, idzie, idzie ... iiii bach !!!
Facet z lekka skonsternowany znowu podnosi ... to ja: -Idzie antenka w górę, idzie, idzie ... i bach!
Trzeci raz już tego manewru nie trzeba było powtarzać, bo facet się zmył.
Wiem, że nie wszystkim starcza plażowej cierpliwości i rozpoczynają awanturę, ale z takimi delikwentami ja sobie tak radzę. Spokojnie i szybko jest po krzyku.
Wracając do tolerancji. Zacytowałeś kodeks naturysty, a potem nagle zacząłeś podawać przykłady, które wskazywały na to, że nie pasuje Ci to czy tamto. Odniosłam wrażenie, że nie cieszy Cię naturyzm. Po co go więc uprawiasz ?
W kodeksie masz punkt 2. i przedostatni (tolerancyjny). Weź spróbuj się tylko do nich odnieść i zastanów się czy aby na pewno się pomyliłam.
Wiem, wiem ... powiesz, że jest punkt 1. i następne. Ale ponieważ już punkt 2. jest niespójny z kolejnymi ja z rezerwą podchodzę do naturystycznego kodeksu i staram się postępować tak, żeby czuć się swobodnie na plaży i nie ustępować miejsca różnym dziwnym osobnikom.
Nie emocjonuję się pobocznymi plażowymi zjawiskami, bo zwyczajnie czasu i pogody szkoda. A jeżeli coś o nich piszę to zawsze jest to z przymrużeniem oka. Czego i Tobie życzę.