napisał(a) piekara114 » 16.06.2014 20:45
Szybko coś jemy i maty i ręczniki i na plażę.
Jest trochę tych schodków, bo do samej plaży 96 sztuk, ale z przerwami, więc bez przesady. Jak jeździliśmy z Młodym, kiedy był mały to większe przeszkody na Bałtykiem trzeba było wózkiem pokonać. Do dziś pamiętam jak do plaży było dość blisko, ale żeby się rozłożyć to trzeba było wózek (mały na nóżkach) z zabawkami, parawanem, nocnikiem ciągnąć 500 metrów po piaszczystej plaży. Schody to pikuś.
Po sekundzie jesteśmy na dole, schodki za nami, korty tenisowe po prawej stronie, po lewej kamping.
Mimo że jest ok. godz. 15 to plaża główna jest dość zatłoczona. Na szczęście ta nas nie interesuje z założenia i zdecydowanie skręcamy w upatrzone na g.street miejsce. Idziemy w lewo.
Druga zatoczka jest całkowicie pusta. Zajmujemy miejsce i po sekundzie pierwsze zanurzenie w Jadranie. Słonko, morze…jest błogo.
Pan M. stwierdza, że musi się przespać w normalnych warunkach i wraca do app. My z Młodym pluskamy się i łapiemy koloru. Na szczęście opalamy się na brąz, bez czerwonej fazy. Po 2 godzinkach się zbieramy. Nie ma co przesadzić pierwszego dnia, a zmęczenie długą drogą daje także o sobie znać.
96 schodków jest męczące, ale nie szczęście to tylko 96, a nie jak w Mlini 231 czy coś takiego….
Budzimy Pana M. i z notatek wychodzi, że udaliśmy się do Lidla. I pewnie do Konzuma w Makarskiej i zapewne po pyszne chorwackie oliwki z pestkami. Coś mi się kojarzy, że coś potrzebowaliśmy. Wypad był na pewno krótki i pamiętam, że za pierwszym razem mieliśmy problem z trafieniem do Lidla.