A ja z kolei w zimie jeszcze nie byłem
---------
Do zachodzenia za górami mam nadal trochę czasu, więc siadam sobie i dumam w kierunku Działu.
Razem ze mną duma Karolek, który - jak to świnia - zawsze wozi się w cudzej kieszeni
W tak pięknych okolicznościach przyrody żal byłoby czegoś nie łyknąć, więc wyciągam sobie napój kupiony w Ustrzykach - niby piwo z prawdziwym sokiem. Smakuje dziwnie, ale dość smaczne no i cytryna dobrze pasuje do nastroju
Zaczyna się spektakl...
Ciekawe ile ludzi jest teraz na Wetlińskiej i Chatce Puchatka?
Bo ja zostaję kompletnie sam, gdyż facet od smartfonu zniknął... nie słyszałem jak odchodził, nigdzie go nie było widać, po prostu rozpłynął się w powietrzu.
Tylko ja, wiatr i pohukiwania jeleni w całej okolicy.
Słońce najpierw chowało się za wąskim pasmem chmur na horyzoncie.
Gdy było go jeszcze trochę widać zarzuciłem plecak i ruszyłem w kierunku odbicia do przełęczy Wyżniańskiej; dobrze by było przejść jak najdłuższy odcinek coś widząc.
I ostatnie kawałki tarczy już przy skrzyżowaniu szlaków.
Pięknie
Ciężko to porównywać ze wschodem znad Chatki Puchatka w listopadzie, ale niewątpliwie warto było tu wejść. Teraz trzeba jeszcze zejść.
Spojrzenie w kierunku Ustrzyk gdzie widać światła masztu przy placówce SG.
O ile na szczycie było trochę chłodno, to poniżej grani zrobił się ukrop. Cisza także się spotęgowała, gdyż nie było wiatru, zarazem wraz z zapadającym zmrokiem nasilały się okrzyki jeleni.
Końcówka połoniny...
...i resztki światła na zachodzie.
Większość trasy w dół zszedłem bez czołówki, dopiero w którymś z lasków ją założyłem. Ludzie narzekają na schody i drewniane barierki w Bieszczadach, ale bardzo ułatwiły one sprawne poruszanie się po zmierzchu.
Na przełęczy było już niemal kompletnie ciemno. Został mi kwadrans do
bacówki pod Małą Rawką. Po drodze przyszła mi do głowy myśl, aby może wstać o dzikiej godzinie i wejść na Rawki na świt...
...ale już pierwsze chwile w bacówce wybiły mi to z głowy
Schronisko to bardzo sympatyczne, obsługa jeszcze nie zachowuje się jakby pracowała tam za karę (są zniżki dla nocujących!), spotkałem ekipę z autobusu do Ustrzyk no i wreszcie rozpalono ognisko. Były śpiewy i napitki, tak więc budzik z czystym sumieniem ustawiłem na 8 rano