ja się wybieram, po raz 10
za Żarami nie tęsknię, nie podobała mi się tam ta patelnia, od której ciężko było uciec, ale z większością powyższych argumentów muszę się zgodzić - Owsiak zabija tą imprezę w pogoni za sławą. Kiedyś ludzie jeździli na Woodstock, a muzyka była tylko dodatkiem, teraz jeżdzą na konkretne zespoły, a klimat i inni ludzie są tylko dodatkiem. Ze łzą w oczach wspominam, kiedy największą gwiazdą był Dżem, a nie zmanierowane zagraniczne gwiazdy. Czasy, kiedy przyjeżdzało po 150-200 tysięcy ludzi były optymalne, rok temu było 700 tysięcy i każdy właził dosłownie na siebie, a infrastruktura typu toi-toie czy umywalki była taka sama jako 5 lat temu...
ogólnie to rok temu festiwal był dla mnie totalnym syfem - komercja do bólu. Na ekranach pojawiały się smsowe "pozdrowienia", które w większości wyglądały na "Widzew pany" albo "je...ać żydów", wioska Carslberga to było komercyjne dno (całe lata grało się w nogę na kawałku pola, teraz musiały być trybuny i sztuczna trawa), na wiosce piwnej klubowa (!) muza do 4 rano (potem była cisza nocna
, bo ludzie z płatnego
pola namiotowego chcieli spać), siki Carlsberga jeszcze gorsze niż dawne Tyskie, a główną gwiazdą Prodigi! co ten zespół ma wspólnego z dawnym przesłaniem Woodstocku? Od Owsiaka ani razy nie słyszałem ze sceny dawnego "Miłość, Przyjaźń, Rock'n'roll" czy "Stop przemocy", słyszałem z kolei, że "jak się komuś nie podoba to może wypier...ać"
mnóstwo naspidowanych dresów, po raz pierwszy się czułem niebezpiecznie, kiedy np. w busiku z Kostrzyna trzaskali butelki... efekt był taki, że kompletnie nie umiałem się na Woodstocku odnaleźć, większość czasu siedzieliśmy w parku na mieście, gdzie był spokój, a najlepszy koncert to Farben Lehre na Wiosce Kriszny, na którą normalnie nie zaglądam
Miałem już więcej nie jechać, ale w tym roku daję sobie i imprezie ostatnią szansę, bo może i Jurek coś zrozumiał - może będzie krok w przód, a nie w tył, jak przez ostatnie lata...
dla zainteresowanych zdjęcia z ubiegłego roku:
https://picasaweb.google.com/PudelekIII ... Kostrzynie
tak naprawdę, to żałuję, że nie wyjechałem stamtąd w piątek, bo do czwartku były jeszcze powiewy dawnego ducha