Re: Przypadkowa relacja z przypadkowego wyjazdu - Istria 201
napisał(a) greenrs » 05.08.2013 00:22
Spędzając wakacje na Istrii, obowiązkowo trzeba odwiedzić Pulę i Rovinj. Na zakończenie mojej krótkiej relacji jeszcze mała wycieczka obowiązkowa. Krętą ale dobrą drogą podążamy więc na południe w kierunku Puli. Dojazd do miasta jest przyjemny i bezproblemowy ale tuż za tablicą „Pula” zaczynają się problemy. Fatalne oznakowanie, jakieś roboty drogowe i objazdy powodują, że nie bardzo wiemy gdzie jechać. Zdaję się na intuicję, co okazuje się dobrym rozwiązaniem i już po kilkunastu minutach parkujemy pod samym amfiteatrem. Przy wejściu kolejka ale przesuwa się dość szybko. Kilka chwil i wchodzimy do środka. Dzień jest upalny, co czyni zwiedzanie dość uciążliwym, ale co tam… skoro nawet cesarze wytrzymywali to i my wytrzymamy
. Amfiteatr robi na nas spore wrażenie.
W Puli oglądamy jeszcze Bramę Herkulesa, odwiedzamy targ staroci oraz piękny targ warzyw i owoców tuż obok hali rybnej, usytuowany w cieniu starych drzew, co w taki dzień jest dodatkowym atutem. Poza oczywistymi zabytkami, które wypada obejrzeć, sama Pula jest moim zdaniem miastem brzydkim, zatłoczonym i dość brudnym.
Wracamy do samochodu i z ulgą opuszczamy miasto. Szukamy kierunku na Rovinj. Niestety jak już wspomniałem oznakowanie w Puli jest fatalne, więc kolejny raz zdaję się na intuicję i wiedzę geograficzną (nie korzystam z nawigacji). Udało się! Jesteśmy w drodze do miasta będącego wizytówką Istrii a obok Dubrownika, również całej Chorwacji. Stopniowo zmienia się również krajobraz. Coraz bardziej upodabnia się do znanego mi krajobrazu włoskiego wybrzeża Adriatyku. Skaliste pagórki porośnięte niską roślinnością zastępowane są przez nizinne lasy piniowe.
Po kilkudziesięciu minutach docieramy do rogatek miasta. Tym razem oznakowanie jest wystarczające i bez żadnych problemów docieramy do nabrzeża, gdzie usytuowane są główne parkingi. Już z daleka rzuca się w oczy słynna katedra św. Eufemii z charakterystyczną i dobrze znaną z fotografii wieżą. Ludzi jest dość sporo ale parkujemy bez problemu po czym kierujemy się w kierunku starego miasta. Okazuje się, że tak dobrze mi znane kolorowe fasady zanurzonych w lazurowym morzu domów, wcale nie są takie piękne jak na fotografiach. Woda jest tu raczej brunatna z mnóstwem pływających w niej śmieci a fasady owych domów mocno nagryzione zębem czasu, odrapane i brudne. Ale nic to – i tak jest pięknie! Wkraczamy w kręte i ciasne uliczki z licznymi sklepikami, knajpkami i galeriami. Miasto robi na nas duże wrażenie. Jest równie piękne jak Dubrownik czy Trogir a przy tym zupełnie inne i mniej tłoczne (mimo, że jest sobota). Wyraźnie odczuwa się tu włoskie wpływy. Jesteśmy już głodni, więc szukamy jakiejś przyjemnej i malowniczej knajpki, a skoro tak wyraźnie odczuwamy niegdysiejsze weneckie panowanie, decydujemy się oczywiście na prawdziwą włoską pizzę (oczywiście z owocami morza)
. Nie zawiodłem się! Pizza jest taka jak powinna: Na cieniutkim cieście, bogato udekorowana morskimi specjałami i nie utopiona w keczupowej zupie, jak to często bywa w polskich pizzeriach.
- Załączniki:
-
- Pula
-
- Pula
-
- Rovinj
-
- Rovinj