Naszą książkową podróż, rozpoczęliśmy w piątek 5 lipca, równo o 17 wystartowaliśmy z okolic Wrocławia. Jeszcze do 15 spokojnie siedziałam w pracy za biurkiem, by kilka godzin później zażywać słonecznych kąpieli nad Adriatykiem, to się nazywa życie;) Podróż minęła bardzo spokojnie, wręcz wzorcowo, o 18,40 mijaliśmy Ząbkowicki Orlen(tu przy okazji pozdrawiam chłopaków:)), jeszcze ostatnie dotankowanie w Myślenicach i w drogę! Trasa standardowa, czyli autostradami przez Brno, Wiedeń, Graz, Molibor, Lubljana, Pula, Veruda. Do samej Verudy towarzyszył nam ABK-czytaj: absolutny brak korków, ok. 9.00 byliśmy już na miejscu(po drodze zaliczyliśmy dwie krótkie drzemki), gdzie czekała na nas pozostała część załogi. To pierwsza nasza tak długa podróż, wielkie brawa dla małża, który całą drogę kierował i ani na chwilę nie przekazał mi kierownicy i chwała mu za to

Zmęczenie mocno dało nam w kość, na szczęścię dzięki uprzejmości firmy czarterującej jachty, już o 12 mogliśmy się zaaklimatyzowac na łódce. Dufor 325 z 6 miejscami na pokładzie, przez najbliższy tydzień będzie Naszym apartamentem. Jeszcze pierwsza kąpiel w morzu, łyk Ożujsko i nie wiedzieć kiedy, zrobiła się 20, popadaliśmy jak muchy-takie uroki długich podróży samochodem;)