Przydrożny zestaw naprawczy

mam pytanie czy jak wyjeżdżacie do cro. to zabieracie do auta jakieś drobne narzędzia przeznaczone na tz. drobne naprawy .
Wasze rady są tu cenne pomimo wykupionego assistance.

Poxipol i tryktryki...otwierasz klapę a tam jedna wielka płyta i zero dostępu...no i młotek mam zawsze bo przydatny do wbijania śledzi.

Jacek w moim VW jest dość miejsca pod maską i cosik tam można pogrzebać np. dokręcić stukający plastik obudowy i co to na to.

leszekpawlikowski napisał(a):Jacek w moim VW jest dość miejsca pod maską i cosik tam można pogrzebać np. dokręcić stukający plastik obudowy i co to na to.

Podokręcaj przed podróżą

jedziemy pod wiatr to może cosik się poluzować i co ty na to

ok biorę jeszcze lutownice oraz młotek do śledzi według waszych rad.
jesteście super cro/maniaki.

leszekpawlikowski napisał(a):jedziemy pod wiatr to może cosik się poluzować i co ty na to

No to zgoda, dobry zestaw kluczy.

jeżeli czasem grzebiesz przy aucie i robisz to z pozytywnym skutkiem
to mimo wykupionego Assistance, weź jakieś podstawowe narzędzia (ja biorę)

jeżeli o mechanice nie masz zielonego pojęcia, nie ma sensu brać żadnych narzędzi prosta sprawa

leszekpawlikowski napisał(a):ok biorę jeszcze lutownice ...

Nie zapomnij jeszcze przedłużacza a i takiej zarzutki na kable żebyś się w razie czego w trasie do przewodów przydrożnych mógł podłączyć

A na poważnie, to komplet kluczy bez pominięć czyli włącznie z takimi typu 11, 12, 16, 18 które niby rzadko występują w naszym życiu codziennym a w naszych rożnej maści wehikułach jak na złość są sprawą naturalną. Niby nie w aucie ale w silniku zaburtowym potrzebowałem odkręcić gaźniki i mimo że miałem większość kluczy to właśnie jak się okazało do ich odkręcenia potrzebna była 11 a do odkręcenia pokrywki z elektryki 9. Oba musiałem pożyczyć od mechanika, który miał warsztat zaraz obok mojej kwaterki. Oczywiście klucze powinniśmy mieć zarówno w wersji płaskiej jak i oczkowej a czasem i nasadowe by się przydały. Do auta standardem dziś są torxy. Nie wiem dlaczego ale jakoś z przyzwyczajenia wożę spory kawałek drutu. Może mam uraz od czasu (będzie ponad 30 lat temu) jak szukaliśmy kawałka w środku nocy żeby ojciec mógł tłumik przywiązać

Rysio napisał(a):Nie wiem dlaczego ale jakoś z przyzwyczajenia wożę spory kawałek drutu. Może mam uraz od czasu (będzie ponad 30 lat temu) jak szukaliśmy kawałka w środku nocy żeby ojciec mógł tłumik przywiązać

he ja zawsze mam sznurek, drut, trytki

Klucze płaskie, ampulowe, wkrętaki z różnymi końcówkami (również torx), nóż, kombinerki, oraz "części": żarówki, kawałek kabla, bezpieczniki opaski na węże (cybanty) i trochę bardzo różnych śrubek+ nakrętek.
Warto zabrać również kilka cudownych leków samochodowych: klej do metalu odporny na wysoką temperaturę, uszczelniacz do chłodnic, taśma izolacyjna i szeroka taśma zbrojona, kilka metrów drutu miedzianego
Litr oleju też nie zawadzi.

Z tego wszystkiego skorzystałem tylko raz - na Węgrzech ratowaliśmy cieknącą chłodnicę BMW dwóch Włochów, sami na szczęście nie potrzebowalismy niczego z rzeczy powyższych.

W drodze, gdy człek zdany jest na siebie i to co ma, świadomość posiadania paru narzędzi i "części" bardzo podnosi na duchu, więc warto upchnąć to i owo, choć pewnie większość i tak nie skorzysta.

leszekpawlikowski napisał(a):ok biorę jeszcze lutownice oraz młotek do śledzi według waszych rad.
jesteście super cro/maniaki.

Jeden facet wziął nawet zgrzewarkę do rur, bo mu przed wyjazdem gospodarz wyjawił, że coś jest nie tak z rurami i wodę mają z przerwami...

Zawsze zabieram niewielką skrzynkę narzędziową z różnymi, przeróżnymi kluczami i rzeczami.
Życie pisze różne scenariusze ale bywa to przydatne niekoniecznie do samochodu- czasami coś się urwie, zepsuje na kwaterze i gdy gospodarz nie ma czym lub jak- sam sobie zreperuję. Druga rzecz to rower a trzecia - różne takie okazje (tu coś drutem/sznurkiem przymocować, żeby wiatr nie porwał, tam coś dokręcić, tu odkręcić itd.)
Bywa przydatne.

P.S. Kiedyś do rozpaczy doprowadziła mnie jedna mała śrubka, którą musiałem dokręcić, a nie było czym...
Takie coś zawsze może się przydarzyć a nie widzę sensu jechać do warsztatu (czasami jeszcze go trzeba w ogóle znaleźć!) z powodu jednej, głupiej śrubki.

leszekpawlikowski napisał(a):mam pytanie czy jak wyjeżdżacie do cro. to zabieracie do auta jakieś drobne narzędzia przeznaczone na tz. drobne naprawy .
Wasze rady są tu cenne pomimo wykupionego assistance.

Jedyne co zabieram (oprócz fabrycznego "zestawu naprawczego") to dobry humor. Tobie też tak proponuję tym bardziej, że masz wykupione assistance.
Jak coś się z pir........ to i tak tymi "marnymi kluczykami" czy kombinerkami zabranymi na tzw. wszelki wypadek go nie naprawisz. Czasy aut, które można było naprawiać w drodze już dawno minęły, jedyne co to możesz zanotować sobie numery telefonów ASO w poszczególnych krajach tranzytowych.
Pomyśl, a będziesz spokojniejszy do Cro nie jedziesz aby naprawiać samochód i tym się martwić