Przez Wiedeń, Nessebar, Stambuł, Meteory, Ateny do Athani..

piekara114 napisał(a):Podobne kółeczko do naszego, na wyprostowanie nóg w trasie

Ciekawy ten zegar......

Trochę mniej czasu mieliśmy i niestety tylu miejsc jeszcze nie zobaczyliśmy , dzięki za link do Twojej relacji
pozdrawiam

tony montana napisał(a):Hofburg zacny ale Katedra Świętego Szczepana Męczennika to jest dopiero majstersztyk, dla takich fanów gotyku jak ja - jak znalazł

Ja tylko raz "zrobiłem" więcej km niż Wy tym razem - 7850 od nas z Trójmiasta przez Drezno, Regensburg, Asyż do Apulii i wracając przez Kampanię (Pompeje, Wezuwiusz, Capua), Lago Iseo, Norymbergę do domu....

PODZIWIAM!

O tak, katedra jest cudna, w środku i na zewnątrz
Ja także podziwiam Waszą podróż , nie wiem czy jeszcze kiedyś w tak długą się wybierzemy, szkielet już nie ten , tu i ówdzie strzyka

beatabm napisał(a):

renatalato napisał(a):No tak trochę ponad, 7388 km
pozdrawiam

Nie wytrzymałabym takie jazdy

ło matko, mnie jeszcze nigdzie nie strzyka, ale mieć przed sobą 7388 km...?

Nie wierzę, że nie rozważaliście innej opcji?

majeczka napisał(a):

beatabm napisał(a):

renatalato napisał(a):No tak trochę ponad, 7388 km
pozdrawiam

Nie wytrzymałabym takie jazdy

ło matko, mnie jeszcze nigdzie nie strzyka, ale mieć przed sobą 7388 km...?

Nie wierzę, że nie rozważaliście innej opcji?

Majeczko, uwierz innej opcji nie było, ale przyznam Ci się w tajemnicy, nie liczyliśmy wcześniej kilometrów

renatalato napisał(a):Majeczko, uwierz innej opcji nie było, ale przyznam Ci się w tajemnicy, nie liczyliśmy wcześniej kilometrów

I to jest najlepsza metoda a potem . . . wyszło , ile wyszło


Pozdrawiam
Piotr

piotrf napisał(a):

renatalato napisał(a):Majeczko, uwierz innej opcji nie było, ale przyznam Ci się w tajemnicy, nie liczyliśmy wcześniej kilometrów

I to jest najlepsza metoda a potem . . . wyszło , ile wyszło


Pozdrawiam
Piotr

Sama żem była zdziwiona, że aż tyle

No to teraz trochę ponudzę....będzie droga do Rumunii, dłuuuuuuuga droga
























Co przykuło moją uwagę w pierwszej miejscowości w Rumunii , kable druty, dosłownie plątanina wiszących kabli
















Pora na pokrzepienie i obiadek..






porcje były duże, ale to wszystko było takie ciężkie, trzeba było popić, na trawienie.....

Ciekawa wyprawa, będę zaglądał...

Ciekawa wyprawa, będę zaglądał...

Cześć KarKoz, witam i zapraszam

No tak, droga przez Rumunię trochę nam się dłuży, ale zanim dojedziemy do błękitów to jeszcze trochę poprzynudzam
Do takich widoczków to jeszcze jakieś 10 dni

Droga przez Rumunię zajęła nam trochę więcej czasu niż wyliczył GPS , mieliśmy dojechać do Braszowa po godz 19 , ale niestety okoliczności nie pozwoliły , pogoda zmieniała się jak.....no jak, podobnie jak w Polsce , raz deszcz, raz słońce.








domki w rumuńskich wioskach są bardzo kolorowe...




















mamy nawet odcinek autostrady.........ale niebo ciągle nas prześladuje







Niestety po zjechaniu z autostrady, wjechaliśmy w niezłą burze, pioruny waliły coraz bliżej i w pewnym momencie samochody na drodze zatrzymały się, stanęliśmy w korku na prawie cztery godziny.





Stoimy w korku, pioruny walą, woda płynie, zaraz zaraz jaka woda?, przecież tam z boku były łąki
Woda nie wiadomo skąd zaczęła płynąć po prawej i po lewej stronie drogi, pierwszy raz widziałam jak szybko potrafi się podnieść stan wody i jak wartko płynie

Postaliśmy w korku jak już wcześniej pisałam około czterech godzin, jak już ruszyliśmy to się okazało że niedaleko była miejscowość przez którą przepływała mała rzeczka, naprawdę bardzo mała, podniosła się tak wysoko że zalała drogę i podtopiła budynki, strażacy wypompowywali wodę i pomagali mieszkańcom, pomału jednostronnie przepuszczali samochody.
Do hotelu dojechaliśmy około 24 , siusiu, paciorek i spać
W następnym dniu po śniadaniu mieliśmy jechać do Bran, wiadomo zamek niby Hrabiego Drakuli, pojechaliśmy, ale nie po śniadaniu Tak jakoś dziwnym trafem pojawił się komunikat w samochodzie błąd silnika
Nic wielkiego, warsztat niedaleko, dziecko ćwiczyło język angielski ale czasu trochę straciliśmy, wyjechaliśmy około 11 i niestety znowu korek

Z Braszowa do Bran jest około 30 kilometrów, jechaliśmy w żółwim tempie, jakieś 15 na godzinę



Dojechaliśmy, ludzi i samochodów jak mrówków że tak powiem , masakra jakaś


















Tutaj kończy się kolejka do kasy



W tym momencie przeliczamy, jak długo nam zajmie dojście do kasy i zwiedzenie zamku i niestety rezygnujemy
Idziemy coś zjeść i kupić jakieś pamiątki

Ładne krajobrazy.

Przed nami taka oto droga, niby niedaleko , nic bardziej mylnego

renatalato napisał(a):W tym momencie przeliczamy, jak długo nam zajmie dojście do kasy i zwiedzenie zamku i niestety rezygnujemy

Nie mieliśmy tego dylematu, bo przyjechaliśmy do Bran tuż po zamknięciu kas, ale nie żałowaliśmy zbytnio, bo tego dnia przejechaliśmy Trasą Transfogaraską, więc dzień był bardzo udany.

renatalato napisał(a):Idziemy coś zjeść i kupić jakieś pamiątki

Nie wiem, do którego lokalu trafiliście. My byliśmy w centrum miejscowości, w "Galerii Bran". Masakryczna obsługa.

Ural napisał(a):Ładne krajobrazy.

Witam Cię Stefan, masz rację, krajobrazy w Rumunii są bardzo ładne, szczególnie górskie

A Tereska z GPSu mówiła " jak możesz to zawróć, jak możesz to zawróć", ale co tam, mój małżonek twierdził że tą drogą szybciej dojedziemy do autostrady













Miejscami nasza droga wiła się jak wstążeczka na wietrze



Zdjęcia wykonywane były przez szybę, więc jakość taka sobie