Fatamorgana napisał(a):eStefan napisał(a):Strzeli piorun albo zgubisz te 100-150 euro albo Ci ukradną...
O tłoczonej karcie to pracownik banku powinien poinformować i co się wiąże z wyjazdem za granice z karta nie tłoczoną.
Osoby z którymi się podróżuje też mają karty (przynajmniej w moim przypadku) terminal jeśli faktycznie okaże się nie sprawny, to atakujemy bankomat. Nie którzy nawet w d...e złamią palec.
Widzę, że jesteś taki mądry- zawsze wszędzie wszystko wiedziałeś?
Kiedyś też, zwłaszcza jak u nas karty i bankowość była w powijakach?
Wyobraź sobie, ze ludzie jeżdżą nie tylko do tych bogatszych i super cywilizowanych krajów.
To co u nas jest już na szczęście historią (ale nie do końca- co jakiś czas banki mają awarie systemów i wtedy nie ma szans na transakcje) w niektórych krajach nadal jest codziennością.
Po prostu nie jest dobrze, jak się całość finansów i wyjazdu składa na jeden kawałek plastiku. Choćby dlatego, że w wielu miejscach - np. w punktach małej gastronomii i handlu przy/na trasie nie przyjmują kart, a bankomatu nie ma w pobliżu.
Chyba za mało jeździłeś poza miastami i autostradami że tego nie przeżyłeś...
A pracownik banku to akurat tam myślisz wie, co jest w innym kraju, jakie są terminale itd.
Mało kto przed wyjazdem lata po bankach żeby się wypytywać.
Pewne rzeczy po prostu wychodza na miejscu.
Poza tym, co za problem mieć jeden dwa banknoty ze sobą???
Ani to ciężkie ani wielkie...
To i tak nic w porównaniu z dawnym wożeniem różnej waluty i lataniem po kantorach.
Skoro tak już jesteście pewni swego, to ciekawym co byście zrobili gdyby się okazało, że macie kartę w banku, który wam z troski na wszelki wypadek blokuje wszelkie użycie karty od drugiej transakcji po wyjeździe z macierzystego kraju?
I nie jesteście tego świadomi...bo gdzieś to tam kiedyś pisali czy mówili, ale któż by to pamiętał w powodzi i lawinie wielu różnych komunikatów, jakie się dostaje.
Już widzę, jak dzwonicie do tego swojego pracownika banku....zwłaszcza w godzinach dziennych, płacąc w piz...za połączenie i oczekiwanie aż was połączą.
Nie wszyscy jeżdżą po głównych trasach, przez miasta pełne banków, bankomatów. Nie wszyscy mają tak samo. Jak Cię nic takiego nie spotkało to się ciesz, ale nie zakładaj, ze wszyscy robią to samo i mają tak samo. Na głębokiej prowincji jest inaczej- tam liczyć trzeba nie na technikę i cywilizację, ale na siebie i swoją zaradność.
W takich chwilach, nie ma sensu tkwić na stacji i się denerwować- każdy chce jechać dalej. Jak się ma trochę EURO - ne ma problema.