cd. Dzień 16 - 17.07.2016 niedziela
Ostatnia prostaPo obejściu mikulovskiej starówki wracamy do budki bo zaczyna nam doskwierać mały głód – wyszliśmy bez śniadania.
W miasteczku nadal wieje pustkami i wszystko jest jeszcze pozamykane.
Oglądamy witryny sklepowe.
Ostatnie spojrzenie na zamek.
Idziemy do pobliskiego marketu Bila upolować coś na śniadanie i oczywiście po Studentską a przy okazji i insze rzeczy. Tom na śniadanie zażyczył sobie svinskie kolano
Po śniadaniu i kawce o 11-ej ruszamy dalej w drogę
Po godzinie jazdy na drodze taka sytuacja
Okazuje się, że wypadek
No to stoimy. Można wyjść i rozprostować kości.
Od tego stania nasza budka jakoś się strasznie wyciągnęła
I to był znak
Jeszcze wtedy nie przypuszczaliśmy … że lada chwila faktycznie przesiądziemy się do takiego tramwaju
a jednak stało się … i od jesieni zajmujemy znacznie więcej miejsca na drodze
Po ok. 40 minutach trasa się odblokowała i ruszamy dalej. Po drodze, na czeskiej autostradzie udaje mi się uchwycić Bramborowego potwora. Im bliżej kraju tym więcej chmur na niebie
O godzinie 14-ej docieramy do PL.
Na granicy inaczej niż zwykle, zwężki i ograniczenia do 20 km a potem do 10 km/h. Służby graniczne uzbrojone w lornety wypatrują „podejrzanych”. I tak na poboczu trzepią ortodoksyjnych Żydów. Dali się poznać po wyglądzie. Czterech brodatych mężczyzn ubranych w białe koszule, czarne długie kamizele, a’la płaszcze tyle, że bez rękawów, na głowach kapelusze, spod których zwisają długie pejsy.
Wzmożone kontrole na granicy spowodowane są nadchodzącym wydarzeniem jakim będą Światowe Dni Młodzieży.
Nas nie zatrzymują więc spokojnie przejeżdżamy po czym możemy wrócić do normalnej prędkości.
Na MOP Rowień krótki przystanek na tankowanie i prostowanie kości.
W dalszej trasie towarzyszą nam ciężkie chmury.
Przed 20-tą docieramy do stolicy.
Jeszcze 100 km i będziemy w domu. Zaliczamy też ulewę, po której przez chwilę na niebie pojawia się tęcza
Pod domem meldujemy się punktualnie o godz. 22.
I tak nasza podróż szczęśliwie dobiegła końca
Jeszcze rozpakowanie pamiątek
i można iść spać
Kinia pamiątką z wakacji nie jest ale była bardzo ciekawa co tam przytargaliśmy
Większość pamiątek się zużyła
pozostała tylko Bascanska ploca i bungewila, która obecnie ma się tak
Podsumowując, ten urlop był bardzo udany, wyspa piękna
Nacieszyliśmy oczy widokami, wygrzaliśmy się w słoneczku, zaliczyliśmy super koncert, odwiedziliśmy kilka bezludnych plażyczek. Krk spełnił nasze oczekiwania i bardzo pozytywnie nas zaskoczył. Przed wyjazdem mieliśmy spore obawy czy będzie się nam podobało, a podobało się BARDZO
Dziękuję za obecność wszystkim czytaczom i czynny udział w relacji, to bardzo motywuje do pisania
Do zobaczenia w kolejnej
która już czeka w kolejce tylko nie wiem kiedy się za nią wezmę
, bo za miesiąc urlop a jeszcze brak planu
Plany jednak mają to do siebie, że lubią runąć więc jakoś to będzie
The End