Przez 2 wiolonczele runął nasz plan i co z tego wynikło? Krk
Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj! [Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
@gusia wczoraj pod względem pogody raczej nie poznałabyś Krku mgła i ulewa, bora - gospodinka mówiła o zamkniętej drodze do Baski (gdzieś w tym miejscu), ale za to dziś już na pewno tak
te kiero napisał(a):@gusia wczoraj pod względem pogody raczej nie poznałabyś Krku mgła i ulewa, bora - gospodinka mówiła o zamkniętej drodze do Baski (gdzieś w tym miejscu), ale za to dziś już na pewno tak
To życzę słonka duuuuuuuuużo A gdzie stacjonujecie?
te kiero napisał(a):@gusia wczoraj pod względem pogody raczej nie poznałabyś Krku mgła i ulewa, bora - gospodinka mówiła o zamkniętej drodze do Baski (gdzieś w tym miejscu), ale za to dziś już na pewno tak
To życzę słonka duuuuuuuuużo A gdzie stacjonujecie?
w Krk, tym razem tylko app., ale przechadzając się dziś przez camp, trochę się żal zrobiło
Te opuszczone i zdewastowane hotele robią przygnębiające wrażenie. Czytałam w zeszłym roku książkę Moniki Warneńskiej pt. Pałac Dioklecjana. Akcja tej książki toczy się w Polsce iw Chorwacji w czasach II wojny i jakiś czas po jej zakończeniu. Bohaterka wyjeżdża do Tučepi i zatrzymuje się w hotelu "Jadran". (wtedy jeszcze przyjmującym gości). W zeszłym roku będąc w Makarskiej wybrałam się do Tučepi, aby zobaczyć ten hotel (niestety opuszczony i zdewastowany jak ten oglądany przez Ciebie "Haludovo Palace Hotel". I jakież było moje zaskoczenie, że hotel "Jadran" doczekał się inwestora i zaczęły się w nim jakieś remonty. A kilka dni później trafiliśmy do pięknej budowli w Krvavicy, niestety również opuszczonej i zdewastowanej, która okazała się być kiedyś sanatorium dla dzieci prominentnych wojskowych. Tam już weszliśmy do środka. Aż żal serce ściska, że tak piękny budynek niszczeje.
te kiero napisał(a):... w Krk, tym razem tylko app., ale przechadzając się dziś przez camp, trochę się żal zrobiło
Ale i tak fajosko Oby pogoda dopisała Ja też zmierzam nad Jadran jeno nie chorwacki Buda na haku za nami się toczy więc będzie kempingowo Relacja zawieszona na tydzień ... wybaczcie
dhmegi napisał(a):...
Widać, że powoli te opuszczone hotele wracają do życia. Wydaje się, że nie jest problemem znalezienie inwestora tylko wyjaśnienie kwrstii własności. Jak dla mnie, to mogłyby na tych miejscach powstawać kempingi I tak muszą wyburzać te budynki bo one do remontu się nie nadają
nie śledziłem specjalnie jak przebiega sprzedaż biletów ale to, co piszesz brzmi optymistycznie, choć na początku nie zapowiadało się, że będą tłumy -wręcz obawiałem się, że hala może nie być wypełniona w "przyzwoitym" stopniu - listopad, specjalnie promocji nie widać (choć ostatnio w głównym eremefie słyszałem!) ale co tam - jeśli nie w sezonie letnim pomiędzy Zadarem i Dubro - widzimy się na Torwarze
andy13 napisał(a):... jeśli nie w sezonie letnim pomiędzy Zadarem i Dubro - widzimy się na Torwarze
Do zobaczenia więc
Hmmm już zapomniałam na czym skończyłam tu opowiadać a wszystko przez majówkowe odwiedziny Jadrana tyle, że z drugiego brzega Posyłam Wam więc troszkę błękitu nieba a wieczorkiem postaram się pociągnąć relację dalej
Acha! uprzejmie donoszę, że ...
gusia-s napisał(a):... Wracając na kemping, wstępujemy jeszcze do centrum ogrodniczego gdzie nabywam cudne bungeville .
... Roślinki przetrwały zimę i mają się dobrze, mam nadzieję na kwitnienie
Po powrocie z nad Jadrana taka oto niespodzianka na nas czekała na domowym parapecie i to dopiero jest początek
Na niebie ciemne chmurzyska a Jadran szaleje mieszany przez bure. Temperatura znacznie spadła, na krótki rękaw nie nada
Tak ma być aż do poniedziałku, hmm W związku z burą nastąpił paraliż komunikacyjny o czym dowiadujemy się z Internetów
Wyspy Krk, Rab i Pag zostały w zasadzie odcięte od świata. Nie pływają promy, zamknięto mosty dojazdowe, na Pag całkowicie a na Krk puszczają jedynie osobówki. Na autostradzie też masakra – tworzą się straszne korki, zamknięto tunel Sv. Rok i część autostrady a ruch puszczono objazdem.
Co zatem z tym dniem Jeździć już nam się nie chce nigdzie, z plażowania też nici więc
Wpadamy na trochę szalony pomysł realizacji wyprawy na Obzovo, którą odłożyliśmy na początku pobytu m.in. również z powodu wiatru a potem z powodu upałów. Teraz albo nigdy Jak będzie źle to po prostu zawrócimy ze szlaku
Temperatura odpowiednia na taką wyprawę tylko ten wiatr Mimo to ruszamy Ciut po godź. 12 meldujemy się przy wejściu na szlak przed Starą Baską.
Zaczyna się podejście Początek szlaku jest dość stromy, wąski i kamienisty.
Ale od razu widokowy
Wiatr dmucha od Velebitu, lecz póki co aż tak mocno nam nie doskwiera gdyż osłania nas od niego wysokie zbocze. Zatrzymujemy się co chwilę podziwiać widoki.
A im wyżej, są one coraz lepsze Widać nawet nasz kemping
Trafiają się też głębokie rozpadliny, więc trzeba uważać aby nie zbaczać z wyznaczonego szlaku.
Nadal stromizna, Tom wyrwał ostro do przodu jakby liczył na nagrodę
A ja co chwilę przystaje na popas bynajmniej nie dlatego, że ciężko się idzie. No jak tu się nie wgapiać
Docieramy do miejsca, gdzie wiatr bardzo się wzmaga, nie wieje ciągle co jest charakterystyczne dla bury, lecz w sekwencjach co chwilę kilka bardzo silnych podmuchów, które mogłyby nas zmieść ze zbocza, potem kilkadziesiąt sekund ciszy i znowu kilka podmuchów. Przykucamy przy kamiennym murku gdyż nie da się ustać na nogach i wyczekujemy chwili aby pokonać odsłonięty ok. 50 m odcinek. Przez chwilę nawet zastanawiamy się czy nie zawrócić. Szkoda by było bo już kawałek mamy za sobą . Wreszcie przychodzi ten moment … niemal biegusiem przemieszczam się przez newralgiczny odcinek. Tom nadal czeka na swoją szansę dzieli nas taki odcinek
Jeszcze chwilę czekania i znów jesteśmy razem Pojawiają się misternie ułożone murki. Komu się chciało Na takiej wysokości…
Wychodzimy na otwartą przestrzeń, z powodu wiatru idzie się coraz trudniej .
Szlak nadal bardzo dobrze oznaczony, nie sposób zbłądzić.
Krajobraz się zmienia, już nie widać naszego kempingu. Stąpamy po ostrych kamieniach, pomiędzy którymi porasta mnóstwo roślinek, niektóre z nich są bardzo kłujące.
Docieramy do rozwidlenia szlaków, na kamieniach wyraźne oznaczenia
Przez moment schodzimy w dół.
Uwadze nie umyka nawet tak mały robaczek
Do tej pory nie było widać szczytu Obzova, ale wreszcie za wielką równiną się pojawia się niewielki garbek Szczerze, to trochę inaczej sobie go wyobrażałam
Równinę bogato porasta roślinność. Tu używanie mają owieczki
Ostatnia prosta Nachylenie jest bardzo, bardzo łagodne, mimo to idzie się ciężko. Walczymy z wiatrem, który na tej otwartej przestrzeni wieje nam prosto w twarz. Musimy się pochylać do przodu aby pokonać opór powietrza.
Wyłaniają się góry Velebitu.
I inne widoczki
Ostatnie metry pokonujemy niemal na czworaka, bo nie da się ustać na nogach
Po 3 h docieramy wreszcie na szczyt, na którym to niemal łba nie urwie Jest ciężko nawet zaczerpnąć oddech bo wiatr dosłownie zatyka. Nie ma jednak to tamto … wyczekiwanie chwili i pstryk, pstryk fotki na stojąco :] Obzovo zdobyte juhuuu
Kopczyk obchodzę na czworaka ale nie udaje mi się znaleźć żadnego zeszyciku do wpisu
Szybkie obfocenie świata widzianego ze szczytu i chwila na popas
Z powodu pogody nie możemy napawać się tą chwilą tak jakbyśmy chcieli ale i tak jesteśmy zadowoleni Pewnie gdyby nie załamanie pogody, nie udałoby się wybrać na ten szczyt. Przed nami jeszcze droga powrotna Powinno byc łatwiej, bo raz że z górki a dwa - wiatr w plecy
Wejście na szlak jest w bardzo dogodnym dla mnie miejscu. Jednak tak jak przypuszczałam - wyszło ze trzy godziny zamiast dwóch... Jeszcze mi się nie zdarzyło w Chorwacji, żeby podany czas dojścia był zgodny z rzeczywistym albo zawyżony. Oni chyba liczą zazwyczaj drogę z góry na dół na wyścigowych osiołkach. Wiem, że wiatr utrudniał Wam dojście do celu, ale podejrzewam, że idąc z prawie ośmiolatką szybciej nie dotrzemy na szczyt, nawet przy optymalnej pogodzie... BTW, czy Twoim zdaniem dziecko przy asekuracji dorosłych ma szansę pokonać trasę bezproblemowo?
Myślę, że czas dojścia podany na tabliczkach jest liczony dla ciągłego marszu bez wgapiania się co chwilę za siebie i bez wzdychania och jak tu pięknie i bez czasu na focenie Z tymi wszystkimi dodatkami trzeba sobie dać więcej czasu. Dzieci są różne, jak Twoje nie bardzo marudne i lubi maszerować to bez problemu wejdzie. Tam tylko na początku trzeba nieco uważać, potem nawet jak poślizgnie się na kamieniach, to tyle że upadnie na du...e czy kolana ale nie stoczy się w żadną przepaść czy coś w tym stylu Na pewno trzeba stabilne obuwie z grubszą podeszwą i koniecznie albo długie spodnie albo ochraniacze na nogi takie do kolan. Różne roślinki drapiące i kłujące lubią chwytać za kostki, łydki Także o boju!