Przez 2 wiolonczele runął nasz plan i co z tego wynikło? Krk
Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj! [Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
gusia-s napisał(a): Chyba trzeba uciec gdzieś w stronę słońca, mam tydzień wolnego
To chyba nie do CRO, widziałaś prognozy?
To chyba wszędzie będzie do d.... My zrezygnowalismy z Bałtyku (10 stopni mnie nie kręci), koleżanka z Włoch, to i Cro niepewna.... Aż się boję jaka temp. będzie w lipcu...
Widziałam i śledzę nadal, pogoda zmienia się jak w kalejdoskopie póki co. Ostateczna decyzja zapadnie pewno w piątek, wtedy już raczej prognozy będą wiarygodne... co prawda nie do Cro ale na Istrię to już rzut beretem sunce musi być! opalać się nie zamierzam ale w deszczu łazić tyż nie
Oby nie było powtórki z sezonu 2014 wrrrr U mnie rano leżał śnieg na trawie a teraz pięknie świeci słońce
Re: Przez 2 wiolonczele runął nasz plan i co z tego wynikło?
napisał(a) Użytkownik usunięty » 24.04.2017 09:12
My mamy jechać nad Bled ale pogoda tam jest mocno zmienna.... i chyba przeniesiemy to na czerwiec Wydaje mi się, że pogoda na wiele lepszą się nie zmieni
Oby nie było powtórki z sezonu 2014 wrrrr U mnie rano leżał śnieg na trawie a teraz pięknie świeci słońce
Tylko nie to! Dobrze ,że w 2014 trafił mi się długi -3-tygodniowy urlop w Cro, bo przynajmniej połowa była pogodowo udana
Jedźcie na Istrię - ja nawet w sezonie nie nastawiam się tam na wielkie plażowanie, ale na "wdychanie " atmosfery miasteczek....no i trufle Ale wiem,że nie każdy jest fanem tychże A pogoda musi być na tyle dobra,żeby nie zamarznąć siedząc sobie w knajpie na zewnątrz z zimnym...no, wiadomo - cycem albo pifkiem. Rovinj rules - choć apartmany pioruńsko drogie w centrum.
Pogoda w Gdyni na chwilę obecną - część bratków na tarasie padła ostatnie noce to -1, -2 z odczuwalną -5
Ja byłem na Istrii w lipcu 2014 i pierwsze dwa dni było polskie lato - tzn. tylko +24°C o godz. 8 rano, ale pozostałe dni były gorące i nie licząc dwóch krótkotrwałych burz, bezdeszczowe. W tym samym czasie wg informacji z forum w całej Dalmacji było zimno i deszczowo. Tak więc nie ma reguły
Nieee, na Istrię się nie wybieram w majówkę - pisałam że blisko Istrii na razie nie zdradzam coby nie zapeszać tfu tfuuu .
Byłam na Istrii w lipcu 2015 choć tylko 7 dni. Upał był niemiłosierny i lampa non stop. Plażowo bez wow ale sam półwysep piękny i ma mnóstwo do pokazania również daleko od wybrzeża. Dalmackich plaż to tam trzeba szukać po wschodniej stronie.
gusia-s napisał(a):..... Dalmackich plaż to tam trzeba szukać po wschodniej stronie.
No właśnie - wschodnia strona Istrii - jest Učka, Brseč, Rabač, Sveta Marina, Ravni itd. aż do Kamenjaka. Są góry i pagórki nad brzegiem morza i zatoczki z białymi okrąglakami
gusia-s napisał(a): Skoro tak, to możemy spokojnie już oddać się plażowaniu. Kajak nie wchodzi w rachubę przy takich falach. ... Na nic innego dziś nie ma siły
Takie dni też człowiekowi są potrzebne - cudne, błogie lenistwo .
Ano w Malińskiej nas nie było . Z Porat to rzut beretem więc już po chwili parkujemy auto gdzieś w pobliżu kościoła Sv. Apolinara, przy którym rośnie mnóstwo cudnej lawendy
Idziemy na oślep w kierunku morza oczywiście
Na prędce musimy kupić baterie do aparatu, bo właśnie się rozładowały akumulatorki wrrrr . Tuż przy tym kościele jest Tisak a w nim baterie.
Za Duracell AA płacimy krocie … 16 kun/szt. a potrzebujemy 4 szt, to już niezła sumka. U nas za 7 zł kupimy takie same ale 4 szt. a nie 1 Tak więc dam Wam radę… nie kupujcie baterii w Cro
Jesteśmy w niewielkim porcie.
Można tu się zaopatrzyć w różne gadżety
Idąc promenadą wzdłuż portu spotykamy strasznego stwora, zieloną ze złości hobotnicę Mrkač jest największym głowonogiem Adriatyku.
Promenada bardzo przyjemna , palmy, kwiatki i ławeczki do odpoczynku, wszystko bardzo zadbane.
Bardzo fajnie nam się spaceruje, zmierzamy w stronę tajemniczej budowli, którą wypatrzyliśmy będąc w Porat
gusia-s napisał(a):Za Duracell AA płacimy krocie … 16 kun/szt. a potrzebujemy 4 szt, to już niezła sumka. U nas za 7 zł kupimy takie same ale 4 szt. a nie 1 Tak więc dam Wam radę… nie kupujcie baterii w Cro
Ale zdzierstwo..., trza będzie o tym pamiętać...
gusia-s napisał(a):Idąc promenadą wzdłuż portu spotykamy strasznego stwora, zieloną ze złości hobotnicę Mrkač jest największym głowonogiem Adriatyku.
Ciekawe, ile sałatki (takiej z oliwą) można by zrobić z jednego takiego mrkača
A sama Malinska wydaje się bardzo przyjemnym miejscem.
Owszem, jest sympatyczna tylko z plażami kiepsko, bo albo beton albo skały, plaż kamyczkowych niewielkie skrawki. W miasteczku jest sporo apartamentów toteż na plażach jednak tłoczno. Być może są w pobliżu jakieś ładniejsze ale na takie nie trafiliśmy podczas krótkich odwiedzin
Idziemy cały czas brzegiem morza, który w większej części jest tu zabetonowany. Już widać nasz cel .
Po trosze wyłaniają się opuszczone i zrujnowane budynki, to dopiero początek tych obskurnych widoków.
Naszym celem okazuje się Haludovo Palace Hotel***** - lokalizacja. To opuszczony hotel, wybudowany przez multimilionera Boba Guccione, założyciela magazynu dla mężczyzn Penthouse .
Wsadził w niego 45 mln dolarów amerykańskich plus 500 tysi w reklamę. Otwarcie miało miejsce w 1972 r. po 4 latach budowy. Hotel urządzony był z rozmachem, z założenia miał być miejscem dla kochających hazard, kobiety i luksus
Poza bogatym wystrojem wnętrz, goście mieli do dyspozycji kasyno Adriatic Penthouse Club, kręgielnię, saunę, salon kosmetyczny, gabinety masażu, baseny wewnątrz i na zewnątrz. Ogromna kuchnia serwowała wykwintne dania a bar wymyślne drinki. Dziennie wydawano po 100 kg homarów i 5 kg kawioru a szampan lał się strumieniami . Otoczenie też było bardzo zadbane, wiszące ogrody i piękny park. W hotelu gościł sam Saddam Husajn i wiele innych znanych osobistości. Tak wyglądał w latach świetności
Niestety, rok po otwarciu okazało się, że przedsięwzięcie zostało mocno przeinwestowane. Skończył się kawior i homary przyszła rzeczywistość. Guccione zmuszony był wycofać się z tego biznesu, po trosze wpływ na to miały też wprowadzone ograniczenia dotyczące inwestycji zagranicznych w komunistycznej Jugosławii. Hotel nadal funkcjonował przez prawie 20 lat, zmieniając w międzyczasie właścicieli ale wciąż była to równia pochyła w dół W kraju panował kryzys gospodarczy, w hotelu nic nie inwestowano. Wojna domowa wymusiła zaprzestanie działalności a hotel stał się domem dla uchodźców, którzy nie chcieli go potem opuścić. Zmuszeni znacznie zdewastowali infrastrukturę. W 1995 r. hotel został sprywatyzowany ale doszło przy tym do dużych przekrętów. Ostatni goście zatrzymali się w Haludovo w 2002 r. Od tamtej pory, hotel popada w ruinę. Występują problemy własnościowe dlatego nie można nic z tym zrobić. Na szybką zmianę sytuacji nie zapowiada się a obecny obraz jest katastroficzny. Wejście główne i recepcja.
Kręgielnia i bar.
Kuchnia i jadłospis, niestety bez daty.
Hol.
Tu chyba mieściło się kasyno.
Piętro.
Widok z okien.
Na tyłach hotelu.
W sieci znajdziecie dużo więcej fotek. Ja musiałam oszczędzać drogie baterie dlatego dorzucę tylko filmik, oddający atmosferę tamtych czasów .
To nie pierwszy opuszczony hotel, jaki odwiedziliśmy. W 2014 połaziliśmy trochę po kompleksie Kupari (relacja tu str. 9 post 127 ), który już się doczekał inwestora. Prace mają ruszyć lada chwila, być może to ostatni sezon na odwiedzenie Kupari.
Opuszczamy to ponure miejsce. W pobliżu hotelu w zaroślach hasa stadko kotów. Można dostrzec też ogłoszenia z prośbą do turystów o pozostawianie suchej karmy. Jest ich dużo więcej niż tu na zdjęciu.
Postanawiamy przejść jeszcze kawałek dalej, bo gdzieś przeczytałam, że na północ od hotelu jest cudnej urody zatoczka. Chcemy ją więc zobaczyć Idziemy nadmorską, zacienioną aleją o obiecującej nazwie Paradise Road
Miejsce faktycznie jest urocze ale brzeg bardzo skalisty i trudno dostępny, mimo to wiele osób tu leżakuje w cieniu wysokich sosen.
Na mój komentarz do Toma, że jest strasznie duszno, jakiś pan odpowiada bez ceregieli oczywiście po polsku "nie tak bardzo" Może to był ktoś z Was? Mija nas glassboat - łódź turystyczna z przeszklonym dnem, bardzo popularna w Chorwacji.
Do zatoczki kierują nas tajemne znaki.
Kiedy wreszcie do niej docieramy, nie mogę zebrać szczeki z ziemi … jest tak paskudna Nawet nie robię fotki. W wodzie mnóstwo kamieni pokrytych zielonymi glonami w dodatku swój ponton zakotwiczyły w niej 2 golaski. Robimy natychmiastowy w tył zwrot. Wracając do auta wpadamy na takie cudeńko, sytuacja jest o tyle śmieszna, że dokładnie rok temu, też 14 lipca miałam na Istrii sesyjkę z podobnym, tyle że w żółtym kolorku Jak widać, to nadal bardzo popularne w Chorwacji autko i to jeszcze na chodzie.
Wracając już do naszej Berci, mijamy mały przydomowy kemping Draga, z którego wyjeżdża właśnie grupa motocyklistów. Kemping malutki i nie leży bezpośrednio przy morzu, do najbliższej plaży ... betonowej ok. 250 m.
Wracając na kemping, wstępujemy jeszcze do centrum ogrodniczego gdzie nabywam cudne bungeville .
Znajduje się ono tuż przy głównej trasie koło Plodine - lokalizacja Jest jeszcze jedno centrum ogrodnicze, też przy trasie ale musielibyśmy się cofnąć kawałek w kierunku mostu - lokalizacja.
Sprzedawczyni doradza mi odmianę donicowo/tarasową, która ma szansę cieszyć oczy w naszym klimacie oczywiście zimowana w pomieszczeniu. Cieszę się z zakupu jak dziecko
Roślinki przetrwały zimę i mają się dobrze, mam nadzieję na kwitnienie Tymczasem jeszcze mieszkają w domu, dopiero jak się pogoda ustabilizuje pójdą na dwór. Bungeville bardzo nie lubią zmian stanowiska dlatego należy im tego oszczędzać. W stresie łysieją do gołej gałązki.
Dziś na obiad szef kuchni poleca cevapcici czyli bałkańskie mielone
Wieczorem nadchodzi wyraźne ochłodzenie a niebo nad Velebitem nie wróży niczego dobrego .
Nad Rabem jeszcze nie najgorzej.
Ale z przeciwnej strony też coś nadchodzi.
Tylko na zachodzie jeszcze w miarę ładnie
Wg prognoz nadchodzi 3 dniowe załamanie pogody a już w nocy zacznie dmuchać bura . Na wszelki wypadek, przed snem zabezpieczamy krzesełka i stolik oraz wypinamy daszek od budki. Bungeville też śpią z nami w budce
Nieraz zastanawiałem się nad wyprawą na Krk i dwa lata temu wybierałem pomiędzy Malińską i Pagiem. Na szczęście przegrała Malińska - piszę "na szczęście" ponieważ nie wyobrażam sobie wczasów w Chorwacji na betonowej plaży. Mogą być skały, kamienie a najlepiej żwirowe - beton jest dla mnie nie do zaakceptowania