Przez 2 wiolonczele runął nasz plan i co z tego wynikło? Krk
Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj! [Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
Gusiu, Ravno to całkiem miłe miejsce, ale .. .jest to typowo rodzinny camp (ze względu na płaski teren, dobre zacienienie i plażę odpowiednią dla maluchów). No po prostu właściwie same rodziny z maluchami. Tak było w traktacie naszego pobytu w 2013, rok później kiedy byli tam nasi znajomi też. Myślę że taka specyfika miejsca. W 2013 właśnie otworzono na plaży Beach bar - muza dudniąca do północy: ( koszmar. Właściciel próbował z tym walczyć, ale nie wiem czy coś z tego wyszło. W każdym bądź razie znajomi przenieśli się na camp Potrina, nie wytrzymali...
Co do dostępności z przyczepą to nie wiem...w każdym razie camp składa się z dwóch części: jedna z oliwkami super zacieniona, druga mniej i tam stały przyczepy właśnie. Gdyby nie ten bar który mocno nadwyrężył moje nerwy mogłabym polecić z czystym sumieniem. A może już go nie ma?
gusia-s napisał(a):Hmm ... i nisko te korony drzew widzę, ale miejscówka fajna
Z tymi niskimi koronami na Ravno mieli problem moi rodzice. Byli tam swoim camperem i zaraz po wjeździe na camp (który im polecałam) wysłali mi smsa: "Nie mówiłaś, że tu jest tak nisko " Ale sobie poradzili, dzięki pomocy uczynnego "Dziadka" (gospodarza), który tylko na pierwszy rzut oka wydaje się gburowaty
Największą zaletą Ravno jest jego niska cena Poza tym to miłe miejsce - zacienione, z ładną plażą obok. Ale tak jak pisze Ania, muzyka z beach baru może obrzydzić urlop , choć my jej w zasadzie nie słyszeliśmy, bo byliśmy rozbici w wyższej części - bliżej drogi niż plaży. (Droga nie jest ruchliwa.) Też byście tam ewentualnie wylądowali, bo "Dziadek" tamte miejsca przeznaczył dla przyczep i camperów. Mnie najbardziej przeszkadzała chłodna woda pod prysznicem... To były wakacje 2014 - to pamiętne zimne i deszczowe lato
Re: Przez 2 wiolonczele runął nasz plan i co z tego wynikło?
napisał(a) Użytkownik usunięty » 06.03.2017 20:22
No i odezwała się "sprawczyni" Naszego zeszłorocznego pobytu ... Edytowałem"Dziadkowi"camping na Google maps, http://tiny.pl/gfnpq w podzięce za gratisowy dzień. Akcja była taka,że w nocy wiał mistral,chcąc nam urwać przedsionek Następnego dnia zwinęliśmy,go a dziadek przejął się,że przedwcześnie wyjedziemy i powiedział,że "sutra sunce" i jak zostaniemy,to da nam dzień gratis. ...spędziliśmy tam 9 dni Pozdrawiam
Tomek, AniaJ, maslinka - podziekowania za kempingowe rady, może się przydadzą choć cały czas ten Brac mnie prześladuje ... rozważam. W razie czego Otten nadal w stajni więc może służyć jako zmiennik na mniej dostępne tereny
maslinka nie chwaliłaś się, że jesteś z karawaningowej rodziny
gusia-s napisał(a):maslinka nie chwaliłaś się, że jesteś z karawaningowej rodziny
Nie? Z takiej "cygańskiej" nawet Powsinoga byłam od zawsze Od małego z rodzicami jeździłam na kempingi - najpierw pod namiot, potem mieliśmy małą przyczepę, a potem vw westfalia (z takim śmiesznym podnoszonym dachem )
Jak się wyprowadziłam , rodzice kupili campera, potem zamienili na nowszego i jeszcze nowszego... Od lat jeżdżą regularnie (od kwietnia do października) na krótkie i dłuższe wyjazdy, z dużą grupą znajomych Fajne hobby!
Pozwolę sobie na delikatne odejście od wątku przyczepowego żeby ponownie podziękować Autorce za c.d. Punatu. Zima wasza, wiosna nasza a jesień na Punat zapowiada się świetnie
AdamZ napisał(a):Pozwolę sobie na delikatne odejście od wątku przyczepowego żeby ponownie podziękować Autorce za c.d. Punatu. Zima wasza, wiosna nasza a jesień na Punat zapowiada się świetnie
Psze bardzo na zdrowie
No właśnie, wiosna za pasem ... a więc trochę spraw trzeba ogarnąć w budce bo za 2,5 tyg. otwieramy sezon i ruszamy na małe spotkanie z zaprzyjaźnionymi karawaningowcami z Mazowsza. Będziemy topić Marzannę Wczorajsze prace nadzorowała kierowniczka więc trzeba było dokończyć
Zapomniałem że po wiośnie nadejdzie jeszcze lato Muminków A wracając do Kierowniczki, pod takim nadzorem nie dziwię się że prace nabrały tempa Kocie oko Panią tuczy (czy jakoś tak) Jak co roku cieszę się z wyboru Marzanny na Piękniejszą Połowę, nie muszę się nakombinować żeby podtopić (w winie np)
Parkujemy pod Konzumem i dalej pieszo idziemy do miasta.
Na dobry początek ooooo palmy, ooooo bungewile
Wkraczamy na starówkę i jej główny plac, chyba wszystkie uliczki do niego prowadzą bo znaleźliśmy się w tym miejscu kilka razy.
Dalej wchodzimy w jedną z wielu wąskich uliczek pełną przytulnych zakamarków.
Wiedzie nas ona prosto do najsłynniejszej budowli miasta … Katedry Wniebowzięcia Najświętszej Maryi. Ludzi bardzo mało, spotykamy zaledwie kilka osób. Pewnie wszyscy moczą tyłki w Jadranie .
Wieża katedry widoczna jest z wielu miejsc w mieście, niestety zamknięta a szkoda bo lubię widoczki z wież.
W domu zostawiliśmy podobną ale nasza jest ładniejsza
W knajpkach jeszcze pustki.
Dobrze, że działają fast foody bo już pili mały głód, na przekąskę wybieramy smażone kalmary z frytami i sosem czosnkowym. Były palce lizać
Z plażowaniem tu kiepsko – beton, skały
Widok na mury z przeciwnej strony zatoczki.
Idziemy dalej, gdzie stare łączy się z nowym. To nowe to niedawno wybudowana szkoła sportowa w otoczeniu kościołów i klasztorów.
W pobliżu jest jeszcze Benediktinski samostan
Mamy dość łażenia - stolica nie rzuciła nas jakoś na kolana. Obeszliśmy tylko starówkę i kawałek wybrzeża. Zamek, mury, kilka kościołów, nic specjalnego. Plaże też niezbyt fajne. Może dopiero mieszkając tam, można poczuć jej smak .
Wracamy pod Konzum gdzie zostało auto. Robimy większe zakupy, przy okazji dla sąsiadów, którzy kamperem się raczej nie wybiorą do marketu . Na kempingu wiadomo, że i ceny wyższe i wybór lekko ograniczony. Ile ja się naszukałam baklawy ... ale znalazłam Przy okazji wypłata zwierzaków w bankomacie Zagrebacka Banka – bez prowizji w grupie Unicredit - kurs 0,5912 PLN. Płatność kartą wychodziła minimalnie korzystnej bo kurs był 0,58 coś tam
Jedziemy jeszcze zatankować Bertę na stację znajdującą się przy głównej drodze w okolicy Malinskiej. Trochę nie po drodze, musimy się nieco cofnąć ale to najbliższa stacja z LPG. Cena 3,66 kun/1l Przy stacji okazałe jak na Krk palmy
I wracamy na kemping krckimi drogami wijącymi się jak wstęga
Uroczy ten Twój Krk Wiele lat temu tam byłam i niewiele z tego pamiętam niestety. Tym bardziej przyjemniej popatrzeć Ale kot w umywalce rozkłada na łopatki. Pić mu dajcie po szuka
Całkiem przyjemny ten Krk. Widoczki z drogi też przednie, prawie jak na Braču Stacjonując wrześniowo w Punat planuję co prawda wycieczkę z buta do stolicy ale coś czuję przez skórę że uczestnicy wyjazdu nie zapałają entuzjazmem do aż tak dalekich wędrówek.