[quote="razpol"]Ale ja nie neguje tego, że wozisz, nikomu nic do tego. Za to od lat jestem fanem debaty na temat tego wożenia. Zwizualizowane salcesony i ozory w galarecie spożywane na plaży z otoczaków nieustannie działają na wyobraźnie.
Wożę i nie wożę. Zależy co. Jak mi coś smakuje to przywożę. Jak nie mam chęci to nie biorę. Generalnie produkty śniadaniowe to na co mam ochotę. Zawsze biorę herbatę, kawę, cukier, sól, pieprz. Mam latać po sklepach i kupować duże opakowania, po co. Serki biorę, jakąś wędlinę paczkowaną, konserwę mięsną bo cały rok jej nie jem, a tam rano na tarasie z pomidorami smakuje. Swoje ogórki konserwowe, paprykę konserwową pewnie, że biorę. Wódkę białą jakieś whisky, soki, tonic, żeby na miejscu drinka berbeluchę zrobić. Nie mam zbytnich wymagań po za kolacjami w konobie. Żona, córki coś tam zabierają ale tyle jedzą co ptaszki. Paszteciki podlaskie biorę różne smaki bo lubię z ogórkami, pomidorami. Resztę kupuję na miejscu w Pekarze, markecie na co mam ochotę, burka z serem, mięsem, szynkę dojrzewającą, białe sery w kubku, ajwar, ale już mi się on przejadł, dżem figowy. Na miejscu gustuję raczej w owocach morza. Z mięsa zamawiam jedynie jagnięcinę dla dziewczyn pilecinę bo reszta to żadna rewelacja. Jeżdżę ostatnio przez Węgry bo mi ich kuchnia odpowiada i mają spory wybór ale i słowacka nie jest beznadziejna np. strapaćka z skwarkami i bryndzą, pierogi z bryndzą. Chorwacka to taka sobie kuchnia 4 liter nie urywa. Chorwacja dla mnie to wyłącznie morze, cykady, widoki no i figi, które lubię jeść ale takie prosto z drzewa. Odszedłem trochę od tematu wątku ale czasami takie przerywniki uzdrawiają atmosferę.
Jedzenie jedzeniem, a najważniejsze to być zadowolonym.
Fajna jest Chorwacja ale żeby tam zamieszkać to proszę wybaczyć ale nie. Na długi urlop jak najbardziej. Po lecie czar pryska.
Ural