Mibi
A więc:
co do przepisów na żarełko, to chyba każdy ma swoje smaczik.
Zawekować metodą poniżej opisaną można dosłownie wszystko. I mięsko duszone, smażone, i gotowane, i opiekane, i z warzywami, i z sosem, i schabowe czy też bitki, leczo z mięskiem i bez mięska itp itd.
Warzywa też. Co tylko przyjdzie do głowy.
Najważniejszy jest proces wekowania!
My np. w zeszłym roku zrobiliśmy cały gar lecza (to akurat ja umiem smacznie robić!) i wyszło 9 słoików (3 obiadki) - mniam mniam.
Poza tym był gulasz w sosie własnym (bez śmietany). Poprzednie lata, tak jak pisałem, piersi pytlowane (czy jakoś tak).
W każdym razie robisz tak, jak lubisz, a najważniejszy jest proces wekowania, żeby to przetrwało np. plus 60 st. cels. (w bagażniku w Cro tyle bywa! .. albo i więcej!).
My zawsze kupujemy nowe słoiki. Ze starych (np. po ogórkach) nie zawsze udaje się całkowicie usunąć zapach.
Myjemy słoiki i suszymy.
Następnie ładujemy do nich żarełko i zakręcamy.
Wstawiamy do dużego gara (baniaka) z wodą, bacząc na to, by słoiki były całkowicie przykryte!!!
Woda w garze powinna być w temperaturze słoików (jeśli żarełko gorące było to i woda winna być gorąca itp.)
Wstawiamy to na gaz i od momentu zagotowania się wody trzymamy to we wrzącej wodzie 20 minut.
Następnie odstawiamy aż do całkowitego ostudzenia.
Po całkowitym ostudzeniu znów gotujemy przez 20 minut (licząc od momentu zagotowania). Znów studzimy.
Następnie 3-ci raz gotujemy i na tym koniec.
Ważne:
nie przyspieszać procesu studzenia, np. poprzez wstawianie gara do zimnego pomieszczenia (np. piwnicy). Niech sobie spokojnie stygnie w naturalnych warunkach (balkon, korytarz, pod stałem w kuchni itp).
My zazwyczaj robimy takie weki 3 dni. Czyli co dzień rano - zagotowanie i odstawienie.
Jeśli b. się spieszy, to można rano zagotować i wieczorem znów i potem znów następnego rana.
Ale już krócej niż 2 dni - nie da rady!..
No i tak spreparowane weki nie mają prawa się psuć. Nawet w największym upale przetrwają w bagażniku samochodu. O ile nie wybuchną.. he he ..
pozdro