ApropoDefacto napisał(a):malinero napisał(a):Można jechać jechać całą noc, być na miejscu 11 dni, z czego pierwszy dzień spędzić na dochodzeniu do siebie
Jeżeli ktoś ma taki problem, niech jedzie dwa dni (albo nawet 3)Ja nie mam problemu z dochodzeniem do siebie przez cały dzień i zwykle po takiej podróży siedzimy jeszcze do późnych godzin nocnych (tudzież rana) przy czymś mocniejszym rozumiem, jak ktoś ma 1500-1700 km do zrobienia, rozumiem jeżeli ktoś nie da rade pokonać takiej trasy, ale to jest wątek dla ludzi, którzy jadą na raz a nie dla tych, którzy nie dadzą radę i starają się, hmm nie wiem ośmieszyć tych co tak robią ? bo takie wrażenie odniosłem z Twoich komentarzy w tym wątku.
A nawet jeżeli ktoś traci jeden dzień na dojście do siebie to po pierwsze lepiej jedno popołudnie stracić niż 2-3 dni na drogę a po drugie, to przecież jego sprawa i każdy robi tak jak uważa za stosowne
Wiem, wiem, całonocna jazda, dzień i kolejna noc przy drinku to standard
Czyli dochodzenie do siebie nie w pierwszy, ale w drugi dzień