napisał(a) Kiepura » 04.02.2011 18:42
Nie bedę opowiadał ile przejechałem jednym ciurem, bo nie w tym rzecz w tym temacie.
Wszystko zależy od indywidualnych predyspozycji i każdy musi ocenić to sam.
Po pierwsze nigdy nie wyjeżdżam zmęczony (a przynajmniej staram się). Męczący ostatni dzień w pracy + nerwowe pakowanie to pewność, że droga będzie nie tylko męczarnią, ale będzie niebezpieczna dla mnie i otoczenia. Najważniejsze to dobrze przespac ostatnią noc przed wyjazdem.
Po drugie nie szarżuje w czasie jazdy. Powyżej pewnej prędkości na autostradzie czy też powyżej pewnej granicy "aktywnej" jazdy na innych drogach organizm męczy się znacznie szybciej. Potem odbija się to w drugiej części jazdy, kiedy mniejszą zdolnośc koncentracji rekompensuje niższą prędkością. Paradoksalnie nie szarżując dojeżdżam szybciej do celu. Krótkie przerwy co dwie, trzy godziny obowiązkowe.
Zmęczenie. Nie używam żadnych wspomagaczy raka przewodu pokarmowego typu redbule czy inne świństwa. Kawa + spacer w czasie przerwy. W sytuacji awaryjnej w czasie jazdy zimny nawiew + otwarte okno. Plus wszystko co przyspiesza akcję serca, nawet takie rzeczy o których nie wypada pisać na forum
Dla świntuchów, nie to o czym myślicie, ale to też może pomóc...
Myśle, że zdrowy, w dobrej kondycji, średniodoświadczony kierowca może łyknąć w standardowych warunkach jazdy do 1000 [km]. Wszystko powyżej to już sprawa indywidualnych zdolności.
Ale jezeli ktoś nie ma pewności co do własnych możliwości niech dwa razy się zastanowi zanim rzuci się głową w dół do basenu bez wody...