Re: Prowansja, Langwedocja na motocyklu.
Już myślałem, że Prowansja tylko mnie się podoba...
Ale cieszę się, że również Was zainteresowała.
Zapraszam serdecznie na ciąg dalszy:
- Arles - Les Alyscamps
-
Drzwi wejściowe w połowie otwarte, przesłonięte są zwisającymi łańcuchami. Przechodzę przez próg, odgarniając potrzaskujący, chłodny metal.
-
-
Kiedy na zewnątrz mam ostre światło, wewnątrz panuje balsamiczny półmrok, nasączony ciepłym, pomarańczowym echem południowego słońca. Promienie zsuwające się z witraży w ścianach na kamienną, surową podłogę, zniekształcają przestrzeń, tak, iż trudno określić wielkość kaplicy.
Słonce i upał tam - tutaj lekki chłód. Powietrze nasiąknięte jest zapachem starości.
Na zewnątrz matowy szum Mistrala, wewnątrz wyraźnie słychać dziwne dźwięki.
Mam wrażenie, że dochodzą zza niewidocznej kurtyny.
Próbuję skupić się i wsłuchać w wysoko brzmiące ni to piski, ni to pojękiwania.
Uświadamiam sobie, że przecież jestem w cmentarnej kaplicy.
Czy jest tu ktoś lub coś oprócz mnie?
Wyobraźnia zaczyna pracować i czuję się uczestnikiem dziwnego spektaklu dziejącego się tu i teraz.
Rozglądam się w poszukiwaniu źródła, czy też bardziej źródeł tych dźwięków.
Kamienne ściany wnęk, sufit nawy głównej i bocznych kaplic odbijają dźwięki, tworząc pogłosy i słabnące echa. Nie bardzo mogę zlokalizować skąd pochodzą i co je generuje.
Wchodzić do podziemnej krypty czy nie?
Do tej pory jestem zupełnie sam w kaplicy.
Zbudowany przez dźwięki i światło nastrój tajemniczości i grozy, towarzyszy mi, kiedy schodzę do podziemi. Kamienne ściany, sufity i podłogi sprawiają, że czuję się niczym w jaskini. Ciemno.
Oczy z trudem przyzwyczają się do panującej ciemności.
Powietrze z suchego, nagle staje się wilgotne i ciężkie.
Kiedy wychodzę z mroku krypty, wpadam wprost na dwie turystki. Mocno zaskoczone, wzdrygają się na mój widok.
Mam wrażenie, że nie tylko mnie udzielił się nastój niesamowitości.
W tym momencie, z tyłu słyszę szybko zbliżający się matowy dźwięk. Rozpoznaję od razu furkot skrzydeł. Za sekundę podobne dźwięki zaczynają krążyć nad moją głową.
Zwielokrotnione echo odbite od ścian, sufitu i podłogi rozwiązuje zagadkę kościelnych „melodii”.
Dźwięki będą stanowić dla mnie, niespotykane uzupełnienie klimatu jaki posiada średniowieczna budowla.
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
Jednak szczególny zachwyt wzbudza u mnie fascynująca, kamienna konstrukcja kościoła. Znowu wracam myślami do bohaterów „Filarów ziemi’. Precyzja i pomysły dawnych mistrzów zachęcają do zastanowienia się nad technikami budowlanymi, jakie wykorzystywali w czasie trwania budowy.
Opasłe, przysadziste, wręcz otyłe w swych rozmiarach kolumny podtrzymują pogmatwane w kształcie i konstrukcji sklepienie. Przechodzące z jednej powierzchni w drugą sfery sklepienia, tworzą mozaikę półcieni i światła, ciepłych kolorów i czerni ciemności.
Wspaniałe!
-
-
-
-
-
-
-
Zwiedzam liczne zakamarki tajemniczej kaplicy, a potem już, tą samą drogą – Aleją Grobowców wracam do motocykla.
Pozdrawiam
Tomek