Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Prowansja, Langwedocja - St. Maries de la Mer

Francja produkuje ponad 1 500 rodzajów serów. Francuzi są odpowiedzialni za stworzenie metrycznego systemu miar i wag w 1793 roku. Francja nie jest ojczyzną croissanta - to ciasto pochodzi z Austrii. Kipferl – przodek croissanta, który narodził się w wiedeńskich kawiarniach w XIII wieku – był oryginalnym porannym słodyczem w kształcie półksiężyca.
Transalp
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 269
Dołączył(a): 22.07.2010
Re: Prowansja, Langwedocja na motocyklu.

Nieprzeczytany postnapisał(a) Transalp » 28.08.2012 15:00

Franz napisał(a):od Landeck na Reschenpass


Znam te okolice, ale bardziej od strony Szwajcarii. Jechałem tamtędy od St. Moritz na północ, a potem w kierunku Stelvio i Bormio.

Piękne widoki i jeszcze piękniejsze drogi (zwłaszcza dla motocyklistów).


Pozdrawiam

Tommek
Transalp
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 269
Dołączył(a): 22.07.2010
Re: Prowansja, Langwedocja na motocyklu.

Nieprzeczytany postnapisał(a) Transalp » 29.08.2012 08:47

Tende, przełęcze de Brouis i Rene Vietto, Sospel, Cannes.

Dzisiaj minie dwu tysięczny kilometr. Dużo i mało, jeszcze około trzech tysięcy do pokonania.
Pobudka około szóstej. Potem śniadanie i pakowanie ekwipunku na motocykl.
Z Asti kieruję się na Piemont. Przecinając to pasmo, dotrę do Prowansji. Już się cieszą na to spotkanie.
Góry Piemontu i ciągnące się wzdłuż drogi narciarskie miasteczka przejeżdżam bez zatrzymywania się. Przez tunel na granicy włosko-francuskiej wjeżdżam na teren Prowansji.

Obrazek

Wąski tunel przypomina bardziej sztolnię kopalnianą, niż tunel tranzytowy. Jeżeli ma się „szczęście” można sporo czasu spędzić przed wjazdem, ponieważ ruch odbywa się tutaj wahadłowo. Omijam ciągnącą się na kilkaset metrów kolejkę pojazdów i ustawiam się na początku, tuż przed sygnalizatorem świetlnym. Druga strona tunelu to już Alpy Prowansalskie.

Obrazek

Inny klimat, inna temperatura i inna roślinność. Droga z przełęczy przy wyjeździe z tunelu, schodzi zakosami w dół do miasteczka Tende.

Obrazek

-
Obrazek

-
Obrazek

Za nim biegnie przepięknym korytem wyrzeźbionym przez wodę szmaragdowego strumienia. Skały z prawej strony wyrastają wprost z drogi.

Obrazek

-
Obrazek

-
Obrazek

-
Obrazek

-
Obrazek

-
Obrazek

Kiedy wjeżdża się pod nawis skalny, ma się wrażenie, że przez moment skały zamykają się nad głową, tuż powyżej linii wzroku.
Celem dzisiejszego dnia jest Cannes, ale nie jadę tam wprost - chcę przejechać się po tej części Prowansji i poznać przy okazji Alpy Prowansalskie i okoliczne nadmorskie miejscowości.

Obrazek

Przełęcze tutaj leżące, nie należą do wysoko położonych, jak i cały ten obszar, ale mają coś, czego nie mają inne. Mianowicie pachną. Coś, z czego słynie Prowansja. Kwitnące rośliny z kolorowym kwiatami i zmieniające się zapachy podczas jazdy sprawiają dużo przyjemności.

Obrazek

Droga nie należy do łatwych.

Obrazek

-
Obrazek

Dużo ciasnych zakrętów, z dużym pochyleniem drogi, dochodzącym do 24%. Jedzie się jednak bardzo dobrze, równa droga zachęca do odkręcenia manetki. Ruch niewielki, raczej tubylcy, plus kilka motocykli z zacięciem mocno turystycznym i endurowatym. Oczywiście jest także jeden Transalp - z dalekiego kraju.

Obrazek

-
Obrazek

W drodze na Col de Brouis jeszcze jedna ciekawostka - gaje oliwne. Jak na tą wysokość całkiem pokaźnych rozmiarów. Charakterystycznie ułożone na płaskich tarasach, w poprzek stromego zbocza. Tarasy w układzie schodkowym budowane są, a raczej były, w oparciu o murki zaporowe, w technice tzw. suchego kamienia lub suchego muru. Materiał na budowę zbierany jest w bezpośredniej okolicy, w której powstaje mur. Kamienie ułożone są pod odpowiednim kątem do zbocza. Sposób układania oraz dokładne dopasowanie kamieni, ze specjalnymi zastrzałami, czyli prostopadle ułożonymi do zbocza, dużymi, podłużnymi wcinającymi się w zbocze kamieniami, pozwala na tworzenie muru bez zaprawy. Mur oprócz funkcji technicznej, czyli tworzenia tarasu ma również za zadanie zapobieganie rozmywaniu zbocza oraz tworzenia rezerwuaru wody, która nie spływa, lecz nasiąkając ziemię, pozostaje na tarasie zasilając drzewa oliwne.

Pozdrawiam

Tomek
Transalp
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 269
Dołączył(a): 22.07.2010
Re: Prowansja, Langwedocja na motocyklu.

Nieprzeczytany postnapisał(a) Transalp » 31.08.2012 07:45

Z przełęczy zjeżdżam w dół do Sospel. Od razu rzuca się w oczy charakterystyczna zabudowa mieszkalna. Kolorowe kamieniczki przycupnęły tuż przy przepływającym przez miasteczko potoku.

Obrazek

-
Obrazek

-
Obrazek

Pierwsze, z czym mi się kojarzy ten widok, to Riomaggiore we Włoszech. Przy czym, tam kamieniczki wyrastają jak gdyby wprost ze skał małej zatoczki. Tutaj opadają wraz ze zboczem w nieckę potoku.

Obrazek

-
Obrazek


Kiedy idę wzdłuż koryta, dochodzi do mnie zapach świeżego pieczywa. Za przewodnika zaczyna mi służyć mój pusty, już o tej porze żołądek. Po lewej stronie ulicy, w wysokiej kamienicy, na parterze, znajduję jasno oświetlone wnętrze, pełne złocistych wypieków.
Wygląda to uroczo.
Mała piekarenka kusi.
Kupuję pięknie pachnące bagietki - wyglądają jeszcze lepiej niż pachną. A na przekąskę jeszcze dwa ciasteczka czekoladowe. Jak się okazuje wieczorem, podczas kolacji, to chyba najsmaczniejsze bagietki, jakie jadłem. Nawet suche, bez niczego, smakują wybornie.

Obrazek

-
Obrazek

Kończę zwiedzanie kameralnego miasteczka. Wsiadam na motocykl i zaczynam się wspinać w górę.

Obrazek

Col de Rene Vietto to kolejna przełęcz na drodze do mekki filmowców.

Obrazek

-
Obrazek

Na przełęczy ruiny budynku gęsto obrośniętego bluszczem. Cały czas piękna malownicza droga ze zmieniającymi się zapachami.

Obrazek

Do Cannes nie chcę wjeżdżać wprost. Kilka kilometrów wcześniej wcinam się na drogę wzdłuż brzegu. Mijam szeregi hoteli ustawionych tuż koło plaży. Nie wiem jak wygląda tutaj sezon, ale już na początku czerwca trudno się przebić przez zakorkowane uliczki.
Docieram do Cannes. Specjalne parkingi dla motocykli to normalność w tych rejonach Europy. Na jednym z nich, przy alei ciągnącej się wzdłuż nadmorskiej promenady, parkuję motocykl. Przebieram się w letnie ubranie i zagłębiam się w przestrzeń pełną luksusowych hoteli, sklepów i samochodów.

Obrazek

W Cannes klimat podobny, do tego w Monte Carlo.

Obrazek

Ilość złotych bransoletek, zegarków i sygnetów przypadających na metr kwadratowy należy na pewno do czołówki europejskiej.

Obrazek

-
Obrazek

-
Obrazek

-
Obrazek

-
Obrazek

-
Obrazek

Spacer wzdłuż brzegu urozmaicam sobie skokami w bok. Prostopadłe uliczki prowadzą do kolejnych enklaw luksusu. Po raz kolejny zastanawiam się nad ilością ludzi w sezonie. Część wąskich uliczek już w tej chwili trudno jest sforsować. Strumienie ludzi wędrują do i z plaży.
Bez żalu opuszczam miasto. Legenda Cannes nie powaliła mnie na kolana.

Postanawiam ruszyć na poszukiwanie kempingu. Trzeba ogarnąć techniczną stronę wyjazdu. Przepakować się i uporządkować ekwipunek. Poza tym jestem trochę zmęczony, a jutro kolejne punkty programu. Uruchamiam w nawigacji funkcję wyszukiwania kempingu. Typuję jeden z nich i ruszam w drogę. Obawiałem się, że wyjazd z Cannes będzie kłopotliwy, jednak nie jest tak źle.
Jadę w kierunku Grasse.
Kiedy dojeżdżam do miasteczka, zatrzymuję się przy sklepie, aby uzupełnić zapas wody do picia. Sięgam do kieszeni, w której trzymam zawsze klucze do kufrów i z konsternacją stwierdzam, że jest pusta.
Przeszukuję pozostałe – w kurtce, w spodniach, z miernym skutkiem. Nie ma. Zdenerwowany zaczynam myśleć w jaki sposób będę musiał się obejść bez kluczy. O ile z kuframi bocznymi nie ma problemu, ponieważ, oprócz zamka na klucz, posiadają zamek szyfrowy przy górnej pokrywie. Z trudem, ale można w ten sposób wyjąć rzeczy znajdujące się w kufrze. Problem będzie jednak z kufrem centralnym. Aby dostać się do środka, pozostaje tylko wyłamać zamek.
Pogodzony z losem, rozpinam kurtkę i co widzę? Klucze wiszą na smyczy na szyi…
Śmieję się ze swego rozkojarzenia. W tym wieku, niestety takie sytuacje będą pojawiać się coraz częściej. Dlatego nie jestem zły na siebie. Pora spojrzeć prawdzie w oczy.
Postanawiam zmienić plany i zostaje na nocleg w Grasse, na kempingu, który znam z zeszłego roku.
Tradycyjne rozpakowywanie sprzętu, rozbijanie namiotu i małe pranie na deser.
Duże drzewa oliwne dają przyjemny cień. Suchy klimat okolic Lazurowego wybrzeża, jakże inny od alpejskiego, uświadamia mi początek kolejnego etapu wędrówki.

Pozdrawiam

Tomek
mwxx
Odkrywca
Avatar użytkownika
Posty: 75
Dołączył(a): 13.10.2009
Re: Prowansja, Langwedocja na motocyklu.

Nieprzeczytany postnapisał(a) mwxx » 31.08.2012 18:47

witam kolegę,
świetna trasa, jestem pod wrazeniem,
pozdrawiam, a zdjęcia ... miód
Transalp
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 269
Dołączył(a): 22.07.2010
Re: Prowansja, Langwedocja na motocyklu.

Nieprzeczytany postnapisał(a) Transalp » 01.09.2012 19:26

Cześć mwxx,

Miło spotkać na forum kolejnego biker'a.
Co to za sprzęt widać pod twoim nick'iem?


Pozdrawiam

Tomek
weldon
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 39917
Dołączył(a): 08.07.2009
Re: Prowansja, Langwedocja na motocyklu.

Nieprzeczytany postnapisał(a) weldon » 01.09.2012 19:38

Nie masz klubowego kumpla w Łomiankach czasami?

Co jakiś czas taka honda mnie mija.
Przez twojego nicka zacząłem zwracać na nią uwagę i dziś się upewniłem,
że ten napis na niej to naprawdę "Transalp" :)

Pozdrawiam
mwxx
Odkrywca
Avatar użytkownika
Posty: 75
Dołączył(a): 13.10.2009
Re: Prowansja, Langwedocja na motocyklu.

Nieprzeczytany postnapisał(a) mwxx » 02.09.2012 05:46

Transalp napisał(a):Cześć mwxx,

Miło spotkać na forum kolejnego biker'a.
Co to za sprzęt widać pod twoim nick'iem?


Pozdrawiam

Tomek


witam, witam Tomek,
przemieszczam się klasykiem Kawa VN 800 Drifter,
przyznam się czasami mam ochotę właśnie na jakieś enduro by wjechać w szutry,
choć zaliczyłem na swym moto Rumunię i dzielnie to zniósł,
pozdro !!! ... i szacun za wyprawę
Transalp
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 269
Dołączył(a): 22.07.2010
Re: Prowansja, Langwedocja na motocyklu.

Nieprzeczytany postnapisał(a) Transalp » 02.09.2012 20:37

weldon napisał(a):Nie masz klubowego kumpla w Łomiankach czasami?


Niestety nie znam nikogo z Łomianek. Ale wśród Transalpowców, wszyscy są braćmi.

mwxx napisał(a):przemieszczam się klasykiem Kawa VN 800 Drifter,
przyznam się czasami mam ochotę właśnie na jakieś enduro by wjechać w szutry,


Znam tę maszynę, chociaż nigdy na niej osobiście nie jechałem. Ma ją, jeden z kolegów z lokalnego forum.
Masz rację - klasyk. Zacny sprzęt i szlachetnej urody.
Jeżeli enduro - mogę śmiało Ci polecić Transalpa. Jeżdżę już drugim i nigdy mnie nie zawiódły, a zjeździłem nimi, po różnych drogach, kilkadziesiąt tysięcy kilometrów.

Pozdrawiam

Tomek
Franz
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 59670
Dołączył(a): 24.07.2009
Re: Prowansja, Langwedocja na motocyklu.

Nieprzeczytany postnapisał(a) Franz » 02.09.2012 20:51

Transalp napisał(a):Obrazek

Parc du Mercantour... ja mu nieco więcej czasu poświęciłem. 8)

Pozdrawiam,
Wojtek
Transalp
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 269
Dołączył(a): 22.07.2010
Re: Prowansja, Langwedocja na motocyklu.

Nieprzeczytany postnapisał(a) Transalp » 04.09.2012 07:50

Arles

Wyjeżdżam z kempingu w Grasse i spoglądam na zegarek na kokpicie. Dochodzi 8.00. O, niezły wynik. Ósma, a ja już w drodze!
Zaraz za Grasse kieruję się na autostradę. Komfortowa jazda po pięknej drodze, na której kierowcom nie są obce zwyczaje szybkiej jazdy, przyjemnie nastraja do dnia, w którym czeka mnie sporo turystycznych atrakcji.

Obrazek

Tuż pod murami znajduję parking na dużym placu, obsadzonym wysokimi drzewami, dającymi kojący cień. Parking sąsiaduje ze skarpą spadającą wprost w wody Rodanu.
Z dużą przyjemnością zrzucam kombinezon, zakładam sandały i letnie ubranie.
Ciepło, bardzo ciepło i sucho. Solidnie wiejący Mistral, powoduje odczucie niepokoju. W czasie jazdy po autostradzie próbował zniechęcić mnie do zagłębiania się w przestrzeń Prowansji. Trwam jednak przy swoim postanowieniu i nie rezygnując, jadę dalej.
Dzień, już od samego rana zapowiadał się na gorący i w tej chwili mam tego potwierdzenie na własnej skórze.
Zabezpieczam motocykl i ruszam w głąb miasta.

Obrazek

-
Obrazek

-
Obrazek

Centrum starego miasta Arles, w całości mieści się na rzymskich ruinach. Przechodząc przez kamienną bramę właśnie z tych czasów, wnikam wprost w klimat kafejek ukrytych za małymi okienkami i kolorowymi frontonami kamienic, z małymi stoliczkami, na których zaledwie croissant i expresso znajdą dla siebie miejsce.
Miejscowi sennym, rozkojarzonym wzrokiem podążają za tytułami gazety na długich drewnianych kijach. Słońce kłuje mnie gorącem wprost w czubek głowy.

Obrazek

-
Obrazek

-
Obrazek

Wkraczam w kamienny labirynt. Połamane, wąskie uliczki tworzą kaniony, ubarwione różnobarwnymi wystawkami małych sklepików. Przeplatające się pomiędzy sobą piekarenki, winiarnie, sklepiki z pamiątkami czy też odzieżą, zachęcają do odwiedzenia i zakupienia charakterystycznych prowansalskich towarów.

Obrazek

-
Obrazek

Spacerując uliczkami odnoszę dziwne uczucie, że czego mi tutaj brakuje. Po chwili orientuję się, że wewnątrz zabudowań, po prostu nie wieje. Jest cicho. Mistral, tak wszędzie obecny, tutaj nie ma prawa wstępu. Czyżby połamane uliczki celowo były tak rysowane, aby tłumić niepokojące podmuchy tego wiatru? Kiedy go nie ma, czuć otulające, bezruche ciepło. Jedynie lekki powiew powietrza snujący się za spacerującym daje odczucie, przemieszczania się w przestrzeni.
Dochodząc do centralnego punktu starego miasta, spotyka mnie przykra niespodzianka. Główny punkt wizyty, rzymski amfiteatr znajduje się w remoncie i jest całkowicie zamknięty dla zwiedzających. Okrążam budowlę tylko z zewnątrz i podziwiam starożytne mury.

Obrazek

-
Obrazek

Zawiedziony tym faktem, ruszam dalej.

Obrazek

Po prawej stronie mijam ruiny teatru rzymskiego ze współczesną sceną po środku.

Obrazek

-
Obrazek

-
Obrazek

-
Obrazek


Idę dalej, w dół, w kierunku małego skwerku, na którym malował Van Gogh.

Obrazek

Plansza z reprodukcją obrazu Vincenta, dokumentuje jedno z miejsc plenerowych Mistrza Impresjonizmu.

Obrazek

-
Obrazek

Leniwie błąkając kameralnymi uliczkami, obchodzę miasto po lekkim łuku.

Obrazek

Trafiam na plac Republiki z obeliskiem na środku.



Pozdrawiam

Tomek
kaszubskiexpress
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 14587
Dołączył(a): 12.04.2005
Re: Prowansja, Langwedocja na motocyklu.

Nieprzeczytany postnapisał(a) kaszubskiexpress » 04.09.2012 08:01

Transalp napisał(a):Obrazek

Taki obraz przychodzi mi do głowy, gdy wyobrażam sobie małe, senne francuskie miasteczka.

Super.
8)
Transalp
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 269
Dołączył(a): 22.07.2010
Re: Prowansja, Langwedocja na motocyklu.

Nieprzeczytany postnapisał(a) Transalp » 05.09.2012 07:44

kaszubskiexpress napisał(a):Taki obraz przychodzi mi do głowy, gdy wyobrażam sobie małe, senne francuskie miasteczka.


Kiedy jestem na południu Europy, szukam takich miejsc. Zwykle to małe i wąskie boczne uliczki, które emanują spokojem. Koloryt nie do opisania, zresztą przez swój charakter, każda jest inna.


Pozdrawiam

Tomek
Transalp
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 269
Dołączył(a): 22.07.2010
Re: Prowansja, Langwedocja na motocyklu.

Nieprzeczytany postnapisał(a) Transalp » 05.09.2012 07:52

Arles cd.

W centralnym miejscu placu pręży się kamienny, egipski obelisk z niecką fontanny. (Podobno odnaleziony w amfiteatrze.) Postawiony tutaj w drugiej połowie XVII w.

Na tle hotelu de Ville smukły kamień obelisku konkuruje z równie smukłymi i jeszcze dłuższymi nogami pięknych Prowansalek. Upalna pogoda pozwoliła na pozostawienie odzieży wyposażonej w niepotrzebne odcinki materiału w domach. Wszystko co krótkie, dzisiaj stało się obowiązującą koniecznością. Już lekko opalona skóra łagodnie nawiązuje odcieniem z otaczającymi kolorami. Lekkość ruchów i nadmiar światła akcentuje linie, zwłaszcza te nie koniecznie proste. Krągłe cienie podążają krok, w krok i odzwierciedlają symetryczne wzdłuż pionowej osi ciała, regularnie wijące się kształty nieznośnie proporcjonalnych sylwetek.

Nie mogę nie zauważać tak miłych dla oka, otaczających mnie zjawisk.
Są to najprawdziwsze prowansalskie akcenty.
Jakżeby można to odrzucić i koncentrować się tylko na martwej naturze. Tak nie można, o nie…!

I sam już nie wiem, co jest bardziej fascynującego na placu Republiki.

Starożytność i architektura ma swoją wymowę. Ale czy można żyć tylko tym, co ofiarowały nam przeszłe pokolenia i ich kultura?
XXI w też ma coś do pokazania! Przecież mamy czym się pochwalić!
Czyż jest inaczej?

Obrazek

Za pierzeją z kamienic, wchodzę na teren katedry Saint-Trophime i klasztoru. Wejście główne do katedry znajduje się nieco w lewo, ja natomiast kieruję się na prawo, tak, aby wejść przez wewnętrzny dziedziniec, dalej do zamkniętego pięknymi krużgankami patio.
Ciekawostką jest dość nietypowe położenie dziedzińca w stosunku do samej katedry i jego rozmiar – około 30m długości. Położony on jest z boku i nie przystaje bezpośrednio do bryły budynku katedry.
Czerwcowe, ostre światło uderza w kamienne ściany kilkusetletnich budowli, tworzących prostokąt placu, dając jednocześnie upojne ciepło skórze. Jakiż niesamowitym urokiem można się cieszyć błądząc po prowansalskich zaułkach.
Coraz bardziej zakochuję się w Prowansji.

Obrazek

-
Obrazek

Katedralne i klasztorne wnętrza pełne są odległego, zakorzenionego gdzieś w czasie, ulotnego nastroju modlitwy. W ciszy izolują nielicznych turystów od zgiełku Arles i niepokojącego oddziaływania Mistrala. Przebijające się przez wąskie otwory okienek słoneczne promienie, wycinają w ciemnych przestrzeniach, unoszące się pod kątem słupy światła, udowadniając swoją siłę i niesamowitą energię. Tworzą jednocześnie malownicze świetliste plamy na powierzchniach, wskazując miejsca szczególnie warte uwagi.

-
Obrazek

Z niekłamaną przyjemnością poddaję się temu klimatowi.

Obrazek

-
Obrazek

-
Obrazek

-
Obrazek

-
Wychodzę na taras wiszący nad krużgankami.

Obrazek

-
Obrazek

Na koniec zostawiam sobie przyjemność zwiedzania samej katedry.
Katedra oprócz przebogatej historii związanej z Arles, ma i swoje smaczki. Tutaj to koronował się sam cesarz Karol IV oraz jego poprzednik „Rudobrody” Fryderyk Barbarosssa.
Surowy wystrój i imponujący rozmiar nawy głównej przywołuje z pamięci obrazy z powieści Kena Folletta „Filary ziemi” i „Świat bez końca” oraz „Katedry w Barcelonie” Ildefonso Falcones.
Dopiero kiedy jestem w takich miejscach, do końca czuję i do końca mogę wsiąknąć w świat Kingsbridge, żyjący na stronach monumentalnego dzieła Folletta, czy też ukrytych krypt barcelońskiej katedry.
Ciekawym doświadczeniem byłaby możliwość czytania tych powieści w otoczeniu rzeczywistego świata mistrzów murarskich z przełomu XI i XII w, takiego jaki podziwiam w katedrze Saint-Trophime. Co prawda żadna z akcji powieści nie toczy się we Francji, lecz w Anglii i w Hiszpanii, ale przestrzenie czasowe w jakich budowana była katedra w Arles i w powieściowy Kingsbridge i Barcelonie korespondują ze sobą.
Przecież i tutaj żyli i pracowali przez dziesięciolecia mistrzowie cechowi, wraz ze swymi czeladnikami i pomocnikami. Pokonywali problemy pojawiające się podczas budowy. Mieli swoje radości i chwile zwątpienia. Na koniec na pewno czuli dumę ze wspaniałego dzieła własnych umysłów i rąk. Duchy tego wszystkiego są obecne tutaj do dzisiaj. Snują się i kołaczą pomiędzy ścianami, i z trudem, bo pod naporem tysięcy ton, wysmykują się z pomiędzy pięknie obrobionych kamieni, z jakich zbudowana jest katedra.

Jako człowiek z wykształcenia technicznie ograniczony, zaczynam przypatrywać się konstrukcji kamiennego kołyskowego sklepienia, posadzonego na szpalerze ogromnych kolumn, tworzących aleję nawy głównej.
Przepiękna konstrukcja, zarówno pod katem inżynierskim, jak i estetycznym. Surowa i prosta.
Uwielbiam dzieła stworzone przez człowieka, które już na pierwszy rzut oka dają pewność dzieła skończonego i więcej nawet – doskonałego. To jest tak, jak z muzyką Mozarta. Jest skończona. W nią nie można ingerować. Nie można jej zmieniać. Można ją podziwiać, zachwycać się nią. Można też nienawidzić. Ale nie można powiedzieć, że nie jest doskonała. Każda nuta więcej lub mniej zawaliłaby to wszystko, co świadczy o jej niepospolitości. Tak jest też w przypadku wielu miejsc, budowli, obrazów, rzeźb.
Dobrze, że dotrwały do naszych czasów i możemy je podziwiać.

Każda wizyta w takim miejscu jest niezaprzeczalnie wędrówką w czasie.
Wszyscy znamy niekończące się szeregi bajek, które w dzieciństwie nam czytano, aby już później zaczytywać się w nich samemu. Dlatego zawsze chętnie szukam i odwiedzam takie właśnie miejsca. Imponujące formą, treścią i tym czymś, czego nie ma w opisach nawet najlepszych przewodników. To coś można uchwycić tylko wtedy, kiedy jest się w tym miejscu. Medytacyjna i zarazem pobudzająca energia, lekka i niezwykle delikatna, wnikająca w człowieka. Kojąca i wprawiająca w doskonały nastrój radości i zadowolenia. Kiedy jestem tam, już czuje się lepiej, kiedy wychodzę – świat jest piękniejszy. Ale kiedy się oddalam, już zaczynam żałować, że mnie tam nie ma.


Obrazek

-
Obrazek

-
Obrazek

-
Obrazek

-
Obrazek

-
Obrazek

-
Obrazek

-
Obrazek

Wejście do katedry zdobi wykonany z wapienia piękny, rzeźbiony portal. Doskonale zachowane dekoracje nawiązują do scen i postaci religijnych.


Pozdrawiam

Tomek
mwxx
Odkrywca
Avatar użytkownika
Posty: 75
Dołączył(a): 13.10.2009
Re: Prowansja, Langwedocja na motocyklu.

Nieprzeczytany postnapisał(a) mwxx » 09.09.2012 05:52

witam.....
czuć z tych murów i wnętrz niesamowitą historię,
zawsze kiedy zwiedzam lub jestem w miejscach gdzie widać właśnie doskonałe rzemiosło i kunszt wykonania, mimo ograniczonych możliwości, nasuwa się myśl, że właśnie dziś te możliwości które mamy zabiły tą formę i nie ma już w tym ducha,

Pozdrawiam,
Transalp
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 269
Dołączył(a): 22.07.2010
Re: Prowansja, Langwedocja na motocyklu.

Nieprzeczytany postnapisał(a) Transalp » 11.09.2012 10:11

mwxx napisał(a):nasuwa się myśl, że właśnie dziś te możliwości które mamy zabiły tą formę i nie ma już w tym ducha


Może to dziwne, ale zgadzam się z Tobą. Często jest tak, że forma jest ciekawa, wręcz zapierająca dech w piersiach, ale brakuje właśnie tego czegoś. Unikalnego, w pewnym sensie egzotycznego.

Pozdrawiam

Tomek
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Francja - France


  • Podobne tematy
    Ostatni post

cron
Prowansja, Langwedocja - St. Maries de la Mer - strona 6
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2025 Wszystkie prawa zastrzeżone