Z nad mieniącego się o tej porze dnia czerwieniami i pomarańczami Rodanu wracam w kierunku papieskiego pałacu. Droga obchodzącą od północnej strony stare miasto pnie się lekko w górę.
-
Z tyłu pałacu, w jednej z uliczek, biegnącej w stronę pałacowych murów znalazły miejsce kluby młodzieżowe. Dochodząca z pomieszczeń muzyka urozmaica ponury nastrój otoczenia średniowiecznej budowli.
Po stromych schodach, wzdłuż murów papieskiego pałacu, wracam przed wejście do katedry i kieruję się dalej na plac. Nasycone głęboką czerwienią promienie słoneczne padając prawie równolegle do powierzchni ziemi, wywołują z przeźroczystego powietrza zarysy brył budynków Avignon’u, wycieniając elewacje zwrócone na wschód. Widok godny średniowiecznych budowli.
W dole smuga Rodanu wije się niczym niekończący się wąż w odcieniach czerwieni, na tle zieleni, błękitu, aż po czerń na horyzoncie. Przesuwające się ku czerwieni barwy tworzą hipnotyzujący widok, zmieniający się w swej kolorystyce z minuty na minutę. Doskonały czas dla miłośników zachodów słońca. Zarówno dla malarzy, jak i dla konsumentów takich widoków.
Na opustoszałym placu zaczynają się pojawiać wieczorni spacerowicze.
Lekka poświata zachodzącego słońca snuje się po wyższych partiach murów i sterczących wieżach, nieco mrocznego, o tej porze, pałacu.
Wyobrażam sobie czasy świetności masywnej budowli.
W wyrazie, jaki nadali jej architekci i budowniczowie czuć dumę, wręcz butę kościelnych władców. Pomnik pozostawiony potomnym nie dodaje im splendoru. Dla mnie jest raczej obrazem ich chęci posiadania władzy i czerpania z niej korzyści politycznych i materialnych.
Strzeliste łuki na elewacjach pałacu, w swych podcieniach kryją tajemnice tych, których już niema wśród żywych. Nachodzące na siebie, jakby osuwające się, zewnętrzne połacie pałacowej skóry, nadają monumentalnej bryle smukłości, sprawiając, że odnosi się wrażenie, iż pałac jest o wiele lżejszy w swej bryle. Zbudowany jest z kremowego kamienia wydobywanego, jak myślę, z okolic St Remy, które mijałem w drodze do Awinionu.
Wieczorem, kiedy kończy się ruch turystyczny, plac przy Pałacu Papieskim wchodzi w posiadanie młodych. Pojawiają się gaworzące między sobą grupki, a gdzieniegdzie przycupnęły parki zakochanych. Na schodach, pod katedrą siedzą okrakiem na murku barierki dziewczyna i długowłosy chłopak. Z zaangażowaniem grają w jakąś grę planszową, rozłożoną pomiędzy nimi.
Przed wejściem do pałacu, grupa VIP’ów w wieczorowych strojach zbiera się na wieczorne spotkanie. Po lewej stronie słuchać trzask sztućców, które przygotowuje kelner w oczekiwaniu na kolejnych gości. Z za niego dolatuje smakowity zapach potraw, które ustawione na wózku kelnerskim, podjeżdżają do kilkunastoosobowej grupy rozbawionych turystów zajmujących złączone stoliki obok wejścia do restauracji.
Temperatura spada. Do odczucia chłodu jest jednak bardzo daleko, wręcz przeciwnie, powietrze robi się lekkie i przyjemne. Stygnące powietrze daje uczucie przyjemnego posmaku gorącego dnia. Niedobitki turystów leniwie snują się po placu w kierunku hoteli czy parkingów, na których pozostawili swoje samochody.
Papieski zegar odegrał kolejną pełną godzinę. Hej przyjacielu, chyba już czas na ciebie – myślę sobie. Zmęczenie coraz mocniej odciska piętno na mięśniach. Szkoda mi jednak każdej chwili – nie wiem, czy podczas dalszej podróży będę miał możliwość spędzić tak przyjemny wieczór. Jutro trzeba jechać dalej. A szykuje się również ciekawy, ale i męczący dzień.
Czas miłego nic nie robienia w takim miejscu pozostanie w pamięci – na bardzo długo.
Pojawiające się w mojej głowie refleksje, w takich chwilach, nieustannie krążą wokół samego sensu podróżowania. Może nie bycie życiowym Nomadem, ale chęci znalezienia się w sytuacji, kiedy droga, podróż stanowią cel, istotę poszukiwania nowego, poznawania i rozumienia go. Droga nie w takim sensie i w takich okolicznościach, w jakich jest ona opisana choćby przez McCarthy’ego w jego „Drodze”, czy też podróż, jak w „Peanatemie” Stephenson’a, ale pełna wrażeń, oby w większości tych pozytywnych i obfitująca w emocje. Dodatkowo dająca prostą radość i zaspokajająca naturalną, ludzką ciekawość świata.
Pozdrawiam
Tomek