Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Prowansja, Langwedocja - St. Maries de la Mer

Francja produkuje ponad 1 500 rodzajów serów. Francuzi są odpowiedzialni za stworzenie metrycznego systemu miar i wag w 1793 roku. Francja nie jest ojczyzną croissanta - to ciasto pochodzi z Austrii. Kipferl – przodek croissanta, który narodził się w wiedeńskich kawiarniach w XIII wieku – był oryginalnym porannym słodyczem w kształcie półksiężyca.
Transalp
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 269
Dołączył(a): 22.07.2010
Re: Prowansja, Langwedocja na motocyklu.

Nieprzeczytany postnapisał(a) Transalp » 23.10.2012 08:56

Avignon 19 30.
Po przeciwnej stronie placu, w cieniu kamienic i platanowców, odkrywam chodnik o ciekawej strukturze. Sporej wielkości otoczaki, przełamane w poprzek tworzą jedyny w swoim rodzaju bruk.

Kilka długich kamiennych schodków, na wprost Pałacu Papieży zachęca do chwili relaksu i odpoczynku. Siadam na nich i oparty o ciepły kamienny mur przypatruję się fascynującej budowli.
Nieśpiesznie, sycąc się widokiem, nasiąkam atmosferą miasta. Słońce powolutku, jednostajnie opadającym łukiem zbliża się do linii horyzontu - zachodzi. Zarówno pałac jak i katedra wyglądają pięknie.

Dużą przyjemnością jest bycie w tym miejscu, zwłaszcza kiedy pogoda pozwala na komfort bezstresowego posiedzenia sobie na kamieniach.

Wieczorem, bądź późnym popołudniem, gdy słońce kryje się za kamienicami otaczającymi plac, jego kamienna powierzchnia przyjemnie oddaje ciepło zmagazynowane podczas upalnego dnia. Kamień oddając energię, ładuje akumulatory człowieka. Zmęczone członki w dziwny sposób pragną tego naturalnego ciepła. Takie miejsca jak chociażby Siena ze swym opadającym Piazza del Campo, San Gimignano i Piazza del Duomo, teraz Avignon, pozostają na długo w pamięci. Długo, długo kojarzą mi się z upalnym dniem pełnym wrażeń i wieczorem pozwalającym pooddychać kurzem emocji nagromadzonym w czasie minionych godzin.

Szalony Mistral przypomniał sobie, że wieczorem ludzie chcieliby mieć chwilę spokoju i stwierdził, że można zrobić na przekór i ponownie rozpoczął swoje harce. Ponownie szarpie za włosy i ubranie.

Ciepło. Ale ciepło łagodne, pomimo wiatru powietrze obdarte jest z emocji. Inne niż, kiedy słońce świeciło prawie prostopadle w głowę.

Sięgam do torby po mapkę miasta i trafiam na leżący tam mój raptularz.
Widzę, że przez te kilka dni podróży uzbierało się sporo różnych notatek. Czuję, że będzie fajna pamiątka po tym wyjeździe i materiał jednocześnie na relację, oczywiście na forum Cro.pl.

Przywiązuję raczej małą wagę do pamiątek z podróży, a przynajmniej takich, jakich pełno jest w sklepikach z pamiątkami. Zawsze jednak przywożę z wyjazdów coś ciekawego, zwykle bezwartościowego, ale coś, co kojarzy mi się z danym miejscem i jest na swój sposób unikalne. Może to być ciekawy pod względem geologicznym kamień, którego w kraju nie można spotkać, roślina, muszla. Po jakimś czasie wracam do tego przedmiotu, tym samym, wracam również do miejsca, z którego go przywiozłem.
Staram się również notować emocje towarzyszące mi w podróży, informacje o miejscach, które szczególnie warte są zapamiętania, czy też, które wzbudziły we mnie pozytywne lub negatywne wrażenia. To, co jednak zawsze cieszy mnie najbardziej to zdjęcia. Rzadko kiedy nie znajduję w otoczeniu czegoś ciekawego, czegoś wartego uwiecznienia na fotografii. Kiedy siedzę zimą w fotelu przed monitorem, przeglądam kolejny raz zapisane obrazy, czasami odkrywam detale, drobiazgi, cienie, ledwo uchwytne przejścia tonalne w palecie barw, emocje, które powodują, że wracam i cieszę się ponownie chwilami, które odpłynęły wraz z przejechanymi kilometrami. Jakie to przyjemne uczucie poczuć ponownie, wrócić do zakodowanych gdzieś w płatach podświadomości wachlarza impresji, zapachów, nastrojów.

Na elewacji papieskiego pałacu pojawiają się pierwsze cienie, wywołane przez słoneczne promienie, dążące do równoległości z powierzchnią placu. Plan już prawie schował się w cieniu.

Obok mnie, na schodach przysiada się kloszard z psem.
Ubranie wiszące na człowieku wskazuje na niepokojąco długie rozstanie z osiągnięciami przemysłu chemicznego w dziedzinie środków piorących. Mocno nadszarpnięta trudami podróżowania reklamówka, niedbale oparta o kamień, wypluwa na plac zawartość, która stanowi dobytek człowieka i jego towarzysza.
Twarz mężczyzny przypomina deskę fakira, po której przejechał w pełnym pędzie rydwan. Dziesiątki kolczyków na zaniedbanej i ogorzałej od słońca twarzy, tworzą obraz maski z kiczowatego musicalu. Poprzekłuwana okrągłymi, owalnymi, w kształcie igieł kawałkami metalu skóra, w wielu miejscach nosi ślady świeżych ran. Placki nieogolonego zarostu z odcieniami siwizny i zapadnięte policzki, dodatkowo zamazują kształt twarzy człowieka. Pies rasy Provancalmix razi skołtunionym, długim ogonem i sierścią, której kiedyś zapewne białe łaty, swój naturalny kolor zagubiły gdzieś w kilometrach pokonanej wspólnie drogi.
Mężczyzna, spoglądając na mnie spod daszku bejsbolówki, próbuje coś zagadać. Domyślam się, że chce mnie namówić na szczerą darowiznę w postaci europejskich środków płatniczych lub na postawienie mu jasnego pełnego. Ale na szczęście, nie znam francuskiego, więc nie wiem, o co mu chodzi i z całkowitą szczerością odpowiadam, że w tym języku nie dogadamy się.
Chyba nie jest usatysfakcjonowany moją odpowiedzią, postawą tym bardziej, gdyż ze względu na zapach mający swój rodowód w licznych nocach spędzonych pod gołym niebem z daleka od źródeł wody, jestem zmuszony oddalić się na odległość zapewniającą niezbędny komfort mojemu zmysłowi powonienia.
Z bezpiecznej odległości, kątem oka cały czas spoglądam z zaciekawieniem na ten duet.
Wychudzony pies nadzwyczaj dobrze pasuje do równie kościstego człowieka.
Przychodzi mi na myśl powieść „Filozof i wilk” Marka Rowlands’a. Opowieść o przyjaźni naukowca i dzikiego zwierzęcia. Przeciwstawiając obraz, który mam przed sobą, wracam do pięknej powieści p. Marka i zastanawiam się, kto w tym duecie jest istotą bardziej cywilizowaną. Po wyrazie twarzy mężczyzny i wzroku, który niezbyt pewnie rozróżnia kierunek horyzontalny od wertykalnego, odnoszę wrażenie, że to pies w tym stadzie pełni rolę przewodnika.
Gesty i chwiejne ruchy rąk siedzącego niedaleko mężczyzny dobitnie świadczą o tym, że jego forma intelektualna pogrążona jest w mrokach, co najmniej średniowiecznych, a korzeniami sięga epoki kamienia łupanego.
Za to pies niezwykle cierpliwie, swymi czarnymi, błyszczącymi ślepiami, z uwagą wpatruje się w swego pana. Przekrzywiając głowę w osi długiego pyska, spogląda w oczy kloszarda i z wyraźnym zrozumieniem wsłuchuje się w monolog.
Wydaje się, że przekaz gardłowego i bełkotliwego głosu człowieka, jemu samemu daje poczucie wyższości nad zwierzakiem, a psu, który majestatycznie siedzi na tylnych łapach, komfort bycia w ludzkim towarzystwie. A może w rozważaniach snutych przez kloszarda naprawdę jest jakiś głębszy sens. W każdym razie, odnoszę nieodparte wrażenie, że zrozumiały jest on tylko dla nich obu. Zostawiam ich samych sobie, w ich dyskusji na jeden głos i czarne błyszczące ślepia, i idę ochłodzić zimnym piwem, wysuszone Mistralem gardło.

Pozdrawiam

Tomek
Aguha
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 875
Dołączył(a): 27.03.2008
Re: Prowansja, Langwedocja na motocyklu.

Nieprzeczytany postnapisał(a) Aguha » 23.10.2012 10:50

Lubię Twoje odcinki "do czytania", mają nieodparty urok.

Pozdrawiam
Użytkownik usunięty
Re: Prowansja, Langwedocja na motocyklu.

Nieprzeczytany postnapisał(a) Użytkownik usunięty » 23.10.2012 12:05

Witam!
Cudowna relacja na październikowe chłody. Aż chce się wysiąść z tej karuzeli życia,zatrzymać się na chwilę.Ale niestety coś trzeba jeść i zbierać kasę na następne wyprawy. Uwielbiam małe senne miasteczka z wąskimi uliczkami. Prowansja jest moim marzeniem, może kiedyś się tam wybiorę. Normalnie płakać mi się chce z żalu, że tam nie mieszkam.Cóż nie jestem taka odważna , bo przecież są tacy ludzie co rzucają wszystko i przenoszą się w wymarzone miejsce .
W tym roku byłam nad Jeziorem Garda, niestety w szczycie sezonu. Ludzie zadepczą wszystko. Jezioro jest chyba najpiękniejsze z włoskich jezior. Olbrzymie, czyściutkie jak woda w Jardanie, z wysokimi górami na około i z piękną śródziemnomorską roślinnością. No i te miasteczka -kolorowe, przyczepione do zboczy gór. Niestety nie senne przez tłumy turystów. Naprawdę polecam wszystkim ale po sezonie. :D
Transalp
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 269
Dołączył(a): 22.07.2010
Re: Prowansja, Langwedocja na motocyklu.

Nieprzeczytany postnapisał(a) Transalp » 25.10.2012 09:37

Aguha napisał(a):Lubię Twoje odcinki "do czytania", ...


A może napisz, co Ci się w nich nie podoba. Postaram się, aby były lepsze.

alfa1968 napisał(a):W tym roku byłam nad Jeziorem Garda, niestety w szczycie sezonu. ... Naprawdę polecam wszystkim ale po sezonie. :D


Miałem przyjemność w czasie tej podróży być właśnie przed sezonem. Kilka postów wcześniej pisałem o tym. Było tak jak mówisz: cicho, spokojnie. Można było naprawdę nacieszyć się widokiem jeziora, gór, roślin...


Pozdrawiam

Tomek
Transalp
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 269
Dołączył(a): 22.07.2010
Re: Prowansja, Langwedocja na motocyklu.

Nieprzeczytany postnapisał(a) Transalp » 26.10.2012 08:49

Plac minuta po minucie pustoszeje. Jeszcze chwilę temu tłumy turystów ubarwiały okolicę, teraz zaczyna się samoistne wygaszanie atmosfery podniecenia i ciekawości. Stukot aparatów fotograficznych również cichnie.

Patrząc na cierpliwie stojące średniowieczne budowle odnoszę wrażenie, że wraz ze znikaniem ludzi, czas zwalnia, rozciąga się – jak guma, jak cień.

Pozostali jeszcze turyści odpoczywają w kawiarniach i restauracjach, których jest tutaj mnóstwo.

Obserwuję grupkę japońskich turystów pozujących do zdjęć na tle imponującej budowli.
Zatrzymują czas.

„Tak to jest z czasem - wszystko odchodzi, a on zostaje. Wszystko zostaje, tylko on odchodzi.” - jak pisał Grossman.

Otóż i tak jest; będzie co wspominać w cieniu kwitnących wiśni.

Staram się kodować w pamięci te poszczególne obrazy wraz ze szczegółami nadającymi im wyrazistość i barwę. Papierowe notowanie na bieżąco byłoby uciążliwe, ale na pewno pozwoliłoby utrwalić więcej i dokładniej. Wybieram jednak rejestrację w pamięci, licząc, że przynajmniej część - tych najbardziej wartościowych szkiców, będę w stanie odtworzyć wieczorem i zanotować je w takiej postaci, abym później mógł uzyskać na ich podstawie w miarę klarowny obraz tego, co widziałem.

Odnoszę wrażenie, że bez mojego raptularza podróż, a właściwie wrażenia z tym związane, z czasem mogłyby stracić kontrast, rozmyć się i wreszcie zaniknąć we mgle czasu.
Wieczorowa metoda szkicowania słowami, pozwala na utrzymanie w należytym stanie i chronologicznym porządku, zarówno miejsc jak i sytuacji z nimi związanych, a w konsekwencji tego co z nich wynikło.

Kolejny zapamiętany obrazek, banalny, bez szczególnego znaczenia, ale oddający nastrój prowansalskiego wieczoru, chwili: pod drzewem przysnął już okrągły, mały stoliczek na metalowych nogach ze szklanym blatem i z małą serwetką po środku. Stworzony jak gdyby tylko na poranną kawę i ciastko. Pękata filiżanka przypominająca rozłożony kwiat, na białym spodeczku z przytuloną błyszczącą łyżeczką, na tle średniowiecznych zabytków Avignon’u, zapomniała już o aromatycznym expresso, które przed chwilą bawiło podniebienie człowieka z gazetą w dłoniach. Obok stolika, w oczekiwaniu na następnego klienta, stoi puste metalowe krzesełko.

Siedzę na krześle wyściełanym miękką poduszką, przy placu papieskim i smakuję zimne piwo. Przyjemne w dotyku, chłodne i jeszcze lekko oszronione naczynie złoci się w środku resztką płynu z perlistymi bąbelkami pragnącymi wyrwać się na wolność.
Z dużą przyjemnością wysączam ostatnie krople, reguluję należność i ruszam w dół, w stronę Rodanu.

Umykające cienie i omywające stopy obute tylko w lekkie sandały, marzycielskie powietrze, w doskonały sposób dopełniają wieczorny nastrój. Spacer po opadających w stronę rzeki uliczkach wzmacnia subtelny smak końca prowansalskiego dnia.

Obrazek

-
Obrazek

-
Obrazek

-
Obrazek

-
Obrazek

-
Obrazek

-
Obrazek

-
Obrazek

-
Obrazek

Widok przełamanej przed laty konstrukcji, pokazuje, że nie można lekceważyć sił natury - należy liczyć się nimi i odnosić z szacunkiem.

Podobnie jak słynna dzwonnica w Pizie, most ściąga turystów o każdej porze dnia.

W pobliżu niego, tuż przy brzegu rzeki japońska para z dużym zacięciem dokładnie obfotografowuje okolicę; oboje cykają te same ujęcia. Każdy z nich dźwiga na szyi pełnoklatkową lustrzankę Nikona, ze sporej wielkości obiektywem. W ruchach drobnej sylwetki kobiety i na małych dłoniach, wyraźnie widać zmęczenie. Wiszące na ramionach torby, ciążą pozostałym sprzętem.
Nieodłączne czapeczki z dużym daszkiem na głowach osłaniają cieniem lekko skośne oczy. Pomiędzy kolejnymi kliknięciami migawki, dostrzegają mnie i proszą, aby zrobić im zdjęcie.
Tutaj zdziwienie – nie wypuszczając z rąk lustrzanki, z kieszeni mężczyzna wyjmuje stary, mocno obdrapany kompakt. Podając mi, wyjaśnia zasadę działania: patrz tutaj, naciśnij tutaj. Wszystko będzie ok!
Brak zaufania do obcych?
Nie ważne.
Oczywiście stosuje się do przekazanych mi porad i robię im ujęcie na tle historycznego mostu.
Staram się jak mogę, aby zdjęcie wyszło dobrze. Podaję im sprzęt - spoglądają na wyświetlacz aparatu. Widzę, ze zdjęcie się im podoba. Dziękują mi, z charakterystycznym japońskim ukłonem. Kłaniając się im również, życzę udanego wieczoru, i idę swoją ścieżką.

Pozdrawiam

Tomek
Aguha
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 875
Dołączył(a): 27.03.2008
Re: Prowansja, Langwedocja na motocyklu.

Nieprzeczytany postnapisał(a) Aguha » 27.10.2012 09:52

Transalp napisał(a):
Aguha napisał(a):Lubię Twoje odcinki "do czytania", ...


A może napisz, co Ci się w nich nie podoba. Postaram się, aby były lepsze.



Nie zmieniaj nic, proszę, będę nader kontentą!!!
Niektórzy nie lubią odcinków bez zdjęć, a ja je bardzo cenię, bo wtedy obrazy sama sobie tworzę.

Odcinki ze zdjęciami też lubię :) /Żeby nie byłoby :wink:/.

Pozdrawiam
Agata
MTG
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 200
Dołączył(a): 10.04.2008
Re: Prowansja, Langwedocja na motocyklu.

Nieprzeczytany postnapisał(a) MTG » 09.12.2012 10:08

Będzie kontynuacja?
kasia10285
Globtroter
Avatar użytkownika
Posty: 35
Dołączył(a): 08.03.2011
Re: Prowansja, Langwedocja na motocyklu.

Nieprzeczytany postnapisał(a) kasia10285 » 09.12.2012 11:12

I co było dalej ?? :)
krasiu666
Cromaniak
Posty: 830
Dołączył(a): 08.06.2011
Re: Prowansja, Langwedocja na motocyklu.

Nieprzeczytany postnapisał(a) krasiu666 » 09.12.2012 11:45

Całego nie przeczytałem ale z pewnością przeczytam.
Basik_63
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 656
Dołączył(a): 31.08.2009
Re: Prowansja, Langwedocja na motocyklu.

Nieprzeczytany postnapisał(a) Basik_63 » 12.12.2012 18:04

Troszkę się zasapałam goniąc Twą fantastyczną relację. Okrutnie pięknie pokazujesz wszystkie miejsca, do których dotarłeś w swojej wędrówce. Pozwolisz, że wymoszczę sobie kącik i zostanę na dłużej... :)
kaszubskiexpress
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 14587
Dołączył(a): 12.04.2005
Re: Prowansja, Langwedocja na motocyklu.

Nieprzeczytany postnapisał(a) kaszubskiexpress » 11.03.2013 16:48

Hallo !!!!!

Do roboty !
Basik_63
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 656
Dołączył(a): 31.08.2009
Re: Prowansja, Langwedocja na motocyklu.

Nieprzeczytany postnapisał(a) Basik_63 » 11.03.2013 17:05

No ja też czekam na cd. Zdążyłam się nawet zdrzemnąć trochę, czekając... ;)
piotrf
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 18689
Dołączył(a): 26.07.2009
Re: Prowansja, Langwedocja na motocyklu.

Nieprzeczytany postnapisał(a) piotrf » 12.03.2013 01:38

Tomek nam stopniuje napięcie :)


Poczekajmy jeszcze trochę , przecież nie zostawi nas z niedokończoną relacją :roll:


Pozdrawiam
Piotr
Transalp
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 269
Dołączył(a): 22.07.2010
Re: Prowansja, Langwedocja na motocyklu.

Nieprzeczytany postnapisał(a) Transalp » 13.03.2013 07:19

Masz rację "kaszubskiexpress" - ludzi trzeba gonić do roboty, zwłaszcza tych leniwych. Jak poniżej podpisany.
A nie drzemać...
"Basik_63" - ośmielam się zauważyć, że idzie wiosna i to nie jest czas na przysypianie.
Czas już chyba poplanować coś na wakacje. Tak jak zauważył "piotrf", napięcie wzrasta - wprost proporcjonalnie do długości dnia.

A teraz na poważnie: przepraszam wszystkich, którzy podróżowali ze mną za dłłłłługą przerwę w relacji.
Wrócę do niej, przynajmniej w takim zakresie, w jakim mam ją naszkicowaną. (Jeżeli tylko pozwolą okoliczności, popracuję nad pozostałymi etapami). Tak na prawdę, dopiero teraz zaczeła się zabawa na całego. Miejsca, które propnuje południowa Francja, są naprawdę wyjątkowe.

Pozdrawiam

Tomek
kaszubskiexpress
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 14587
Dołączył(a): 12.04.2005
Re: Prowansja, Langwedocja na motocyklu.

Nieprzeczytany postnapisał(a) kaszubskiexpress » 13.03.2013 08:17

Transalp napisał(a): Tak na prawdę, dopiero teraz zaczeła się zabawa na całego. Miejsca, które propnuje południowa Francja, są naprawdę wyjątkowe.

Stąd mój apel właśnie :hut:
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Francja - France


  • Podobne tematy
    Ostatni post

cron
Prowansja, Langwedocja - St. Maries de la Mer - strona 9
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone