I tak pierwsza część pobytu w południowej Dalmacji dobiegła końca.
Wsiadając do samochodu nie wiedzieliśmy jeszcze jaki będzie cel podróży.
Po 7 dniach spędzonych w Promajnej mieliśmy do wyboru, albo przenieść się na płw. Pelješac, lub wyskoczyć za Dubrovnik. Jadąc rozmyślaliśmy biorąc pod uwagę wszystkie "za" i "przeciw". Wypadło, że na Pelješac jeszcze zdążymy, bo trzeba zlokalizować bazę wypadową w kierunku Grecji na następny sezon.
Na granicy Bośniackiej oczywiście "zielona karta" i co mamy w bagażniku, dalej po chorwackiej stronie, już bez zbędnych pytań.
Po drodze zatrzymaliśmy się na wzgórzu aby podziwiać wycieczkowce cumujące przy terminalu.
Sami przyznacie, że robią wrażenie.
Po krótkim postoju ruszyliśmy w dalszą drogę.
Przejechaliśmy Dubrovnik i gdzieś na 15 kilometrze w miejscowości Konavle znaleźliśmy punkt informacji turystycznej.
Młoda dziewczyna zaproponowała nam pokój z klimatyzacją za 30 ojro.
Jakiś gościu będący w biurze zapewniał nas, że do plaży mamy 5 min.
W końcu poprosiłem, że by nam go pokazała, więc wsiadła na skuter i po 2 km byliśmy na miejscu.
Nie szukaliśmy już komfortu, tylko, chodziło nam aby przenocować 4 dni, bo okazało się że muszę być trochę wcześniej w domu, niż zaplanowaliśmy.
Po skutecznych negocjacjach stanęło na 25 (mogli trochę lepiej posprzątać).
Ogólnie nic szczególnego co by rzucało na kolana.
Po rozpakowce, oczywiście trzeba zobaczyć okolicę.
Okazało się, że wylądowaliśmy w przepięknej miejscowości o nazwie Cavtat.
C.D.N.