Witam wszystkich.
Ciekawi mnie czy mieliscie podobne przypadki i czy ktos umie je wytlumaczyc...o co zreszta bardzo prosze.
Mianowicie, jadac do Cro, przekraczalem granice slowensko-chorwacka dwukrotnie kolo Krapiny.
Na przejsciu pogranicznik slowenski dokladnie sprawdzal dowody oraz paszport dziecka,po czym poprosil o dokumenty auta i wyjscie z wozu i pokazanie silnika.Sprawdzal numery pocierajac szmatka itp.
Zauwazylem ,ze na sasiednim ciagu,to samo robia z innym polakiem,puszczajac wszystkie inne auta.
Kiedy wracalem ta sama historia...wszyscy jada , ja stoje.
Pytalem pogranicznikaczy mysli ,ze ukradlem auto w chorwacji,slusznie odpowiedzial ,ze taka ma prace.
Ciekawi mnie tylko,ze jedyne auta jakie widzialem tak dokladnie sprawdzone nalezaly do Polaka....nawet rumuni i turcy nie byli zatrzymywani.
Wytlumaczylem to sobie po polksu, jechalem VW Passatem,jednym z najczesciej kradzionych aut w Polsce..moze w SLO,jest podobnie?
Co o tym myslicie?
Nie chce wierzyc,ze slowency jakas dyskryminacje naszej nacji stosuja...