Marsallah napisał(a):Hehe, byliśmy w różowym domku w Privlace, jest gdzieś na forum moja relacja stamtąd...no, ciekawe co tam nowego u Lory i jej rodziny
Będę tu wpadał, żeby zobaczyć stare kąty i porównać nasze i Wasze wrażenia.
Tak, tę Twoją relację znam na pamięć! Była dla mnie bardzo pomocna - miałem ją nawet ze sobą w Privlace wydrukowaną ze zdjęciami!
Lora, Nikola i "starsi" mają się dobrze, a wino dalej przepyszne, ale o tym później...
WyjazdApartament w Privlace wynajęliśmy na okres 17.08. - 29.08. Okres od stycznia do sierpnia ciągnął się niemiłosiernie. Początkiem sierpnia zaczęliśmy myśleć już poważniej o planowanym wyjeździe. Apartament w pełni opłacony z góry, coś tam udało się odłożyć, lista zakupów zrobiona, Cro.pl przestudiowane, auto po przeglądzie, ubezpieczenia wykupione... W ramach oszczędności stwierdziliśmy, że gotować będziemy sobie sami, a do knajpek będziemy zaglądać tylko przy okazji wycieczek. A jako że na wakacjach szkoda czasu na gotowanie, to nasze dziewczyny zrobiły większość obiadów do słojów (bigosy, fasolki, gulasze i takie tam) - wszystko zapasteryzowane, w Chorwacji podgrzać wystarczy, makaronu czy ryżu ugotować, chleb kupić i obiad gotowy. Mięsiwo zapakowane w vacu, kiełbachy na grilla gotowe - głodować nie będziemy.
Od razu mówię, że część tych słojów i kiełbachy przywieźliśmy z powrotem, ale przynajmniej mam teraz co jeść.
Kolejna decyzja - 16 sierpnia wszyscy mamy wolne, więc wyjeżdżamy wcześniej, wydłużamy wakacje o 1 dzień i robimy nocleg na Węgrzech. Szybki przelot przez Booking.com i apartament w Zalaegerszeg zarezerwowany. Wyszło po 30 EUR od rodziny za noc - da się przeżyć, niedaleko termy i aquapark - fajnie będzie, a odpadnie nam jazda w nocy i przebijanie się "na zmęczeniu" przez sobotnie korki przed Lucko. Zakupiłem 10000 forintów na węgierskie przyjemności i... powoli zaczynam wątpić, czy zmieszczę się w tym założonym 5,5-tysięcznym budżecie.
Rankiem 16.08. dwa Fordy Focusy pWRC gotowe do startu w Ustroniu. Tył trochę siedzi, bo oczywiście skrzynka z lokalnym, cieszyńskim piwkiem też musiała się w bagażniku znaleźć.
Reguluję reflektory na "2" i ruszamy. Ja jak zwykle prowadzę. W ogóle miałem wrażenie, że tylko ja wiem gdzie jedziemy, którędy jedziemy i gdzie pojedziemy na wycieczki, no ale rok temu we Włoszech było to samo, więc zdążyłem przywyknąć. Poza tym jestem z wykształcenia "kaowcem", więc już z założenia mam przerypane. W każdym razie ekipa (w moim aucie oprócz mnie: żona szanowna J., syn K. lat 13, córka Z. lat 10, w drugim fordzie: kumpel G., jego żona kumpela I. i ich syn B. lat 13) obdarzyła mnie pełnym zaufaniem, zresztą ekipa ta sama, co rok temu.
Słońce wyszło zza gór Beskidu - opuszczamy Ustroń. I pomyśleć, że niektórzy tu za ciężkie pieniądze na wakacje przyjeżdżają, a my za ciężkie pieniądze stąd wyjeżdżamy... Hmmm... Pewnie Chorwaci znad Adriatyku myślą sobie tak samo, jak gdzieś wyjeżdżają...
Dobra, jedziemy.
ETAP I - POLSKA
Był to zdecydowanie najmilszy etap podróży. Przez całą Polskę ruch niewielki, drogi bez dziur, piękne widoki na góry, wszystko świetnie! W ogóle nie czuliśmy zmęczenia ani poirytowania, poważnie! Dla wyjaśnienia - etap ten trwał ok. 15 minut, po czym dotarliśmy do granicy z Rep. Czeską w Lesznej Górnej.
http://goo.gl/maps/RAKGrETAP II - CZECHY
Kolejny miły etap podróży. Tu już ruch sporo większy, ale na drodze żadnych robót, korków - sama przyjemność! Nadal nie czujemy zmęczenia ani poirytowania. Po 30 minutach dojeżdżamy do granicy ze Słowacją.
http://goo.gl/maps/1OaNsETAP III - SŁOWACJA
Zatrzymujemy się zaraz za przejściem w Svrčinovcu w celu zakupienia słowackich winietek. Kupujemy miesięczne po 14 EUR za sztukę. Lecimy dobrze znaną trasą na Żylinę, a potem odbijamy na autostradę, która doprowadzi nas do samych Węgier. Policji brak, ale nam i tak się nie spieszy - max. 120 km/h. Etap dość długi - zajmuje nam 2,5 h. Nadal jednak nie czujemy zmęczenia ani poirytowania.
http://goo.gl/maps/e7EwXETAP IV - WĘGRY
Przelatujemy przez M15 i bezpłatny kawałek autostrady koło Mosonmagyarovar. Następnie zjeżdżamy na słynną ROUTE 86. Bez problemów dojeżdżamy do Csornej, gdzie spodziewamy się małego korka. A tu zaskoczenie - zarówno przy wjeździe na światła jak i na rondo jesteśmy pierwsi w kolejce - jakby wszystkich nagle z tej Csornej wywiało. Lecimy dalej - ruch niewielki, jest trochę TIRów, głównie z Polski. Droga do naszej noclegowni prosta - za Csorną skręcamy z drogi 86 na 84, potem na jakąś uroczą drogę powiatową, potem na drogę nr 8, potem na drogę 74 i już jesteśmy w Zalaegerszeg. Węgry na tym etapie zajęły nam kolejne 2,5 h. Nie czujemy zmęczenia ani poirytowania, a jesteśmy w połowie drogi do Privlaki.
http://goo.gl/maps/Bp6cQO 14:00 meldujemy się w naszym "apartamencie na jedną noc":
Miła Pani informuje nas, że w rezerwacji przez Booking.com jest błąd, bo w zarezerwowanym pokoju na pewno nie zmieści się 7 osób i trzeba nas będzie ułożyć w dwóch. Portfel w kieszeni jęknął, a ja nagle poczułem irytację i zmęczenie. Ale okazuje się, że oba pokoje będą nas kosztowały tak jak w rezerwacji jednego, czyli 60 EUR za oba, więc irytacja mija. Przekładamy zawartość lodówek turystycznych do lodówki stacjonarnej, a ja lecę obadać najważniejsze, czyli gdzie tu najbliżej leją piwo i gdzie można coś zjeść. W małej knajpce za rogiem całkiem ładna dziewczyna, która "nicht spik inglisz, nur madziar". Nic mi nie powie, ale piwa przynajmniej naleje (hmmm... przecież to był ideał kobiety!!!). Jedzenia nie mają. Przy aucie na polskich blachach obok knajpki dwóch młodych człowieków tłumaczy mi, że i piwo, i żarcie mają w aquaparku, 5 minut stąd. Tam też pospiesznie się udajemy. Co prawda ja wolałbym pójść do łaźni termalnych, które są tuż obok, ale z uwagi na panujące +30`C stwierdzam, że odłożę to sobie na zimę.
Aquapark fajny, po 15:00 tańsze bilety. Jak chcemy wchodzić na duże zjeżdżalnie, to trzeba kupić bilety specjalne. My nie chcemy. Chcemy pizzę, zimne piwo i wodę w basenach. To wszystko tu jest (pizza od 1200 forintów, piwo Soproni 0,5 l po 500, woda w basenie po... w cenie biletu), więc jesteśmy zadowoleni. Wychodzimy przy zachodzącym słońcu.
Stronka aquaparku:
http://www.aquacity.hu/index.php?lang=enJutro o 9:00 ruszamy w dalszą drogę.