27.08.2013 - czyli jak ledwo przeżyłem wycieczkę do ŠibenikuNastał kolejny piękny dzień w Privlace. Znowu śniadanko, plaża "na ławeczce", szlajanie się po wiosce... Nawet Velebit jakoś mało zamglony był tego dnia.
Ponieważ wciąż miałem ochotę zobaczyć coś, czego jeszcze nie widziałem, na popołudnie zaplanowałem ostatnią wycieczkę naszych wakacji - oddalony o ok. 100 km Šibenik. Tymczasem po obiedzie nad Privlaką zaczęły gromadzić się chmury... Sprawdzamy prognozę pogody - ma być burza (znowu???). Dla Šibeniku prognozy podobne. Długo zwlekałem z decyzją, ale około 16:00 zapakowaliśmy się do wozu i ruszyliśmy. Znajomi odpuszczają - jedziemy sami.
Aby nieco uatrakcyjnić drogę zdecydowałem się na podróż drogą nr 8, wzdłuż wybrzeża. Trochę pobłądziłem w Zadarze, ale w końcu udało mi się trafić na właściwą trasę. Mijamy Bibinje, Sukošan, Biograd na Moru, Pakoštane, Vodice... - szkoda, że nie ma więcej czasu, żeby choć na chwilę zatrzymać się w tych miejscowościach. Po ok. 2 godzinach drogi docieramy do Šibeniku. Chmury szczelnie zasłaniają niebo, ale za chwilę i tak będzie ciemno, czeka nas więc "nocne zwiedzanie". Znajdujemy parking za portem, przy bocznicy kolejowej. Tłoku nie ma. Czym prędzej ruszamy w miasto, bo nie byłoby miło, gdyby zastała nas tu spodziewana burza. Światło było już marne, więc i zdjęcia marniutkie.
Młodzież zgłodniała, zatrzymujemy się więc w pierwszej lepszej pizzerii na nabrzeżu. Duża margharita 33 kuny, dwa małe Sprite`y... 30 kun - nie mogę się doczekać, aż dzieciaki będą mogły się przerzucić na piwo - taniej wychodzi.
Nie mam czasu czekać, aż pizza (znakomita zresztą) zostanie podana - ruszam na rekonesans pobliskich uliczek starego miasta.
Uwielbiam takie klimaty!
Wracam do moich - kończą jeść. Przekazuję informację, że jak tu wszystko tak wygląda, to ja zostaję do nocy.
Ruszamy razem. Robi się ciemno. Przemierzamy średniowieczne uliczki, niektóre zatłoczone, inne całkiem puste. To w górę, to w dół. Częściej w górę.
Šibenik zachwyca nas coraz bardziej.
Dochodzimy do głównego placu - fantastycznie! "Zadar się kryje" - stwierdza J. "Jak dla mnie to wszystko się kryje!" - dodaję. Naprawdę sporo miast już zwiedziłem, ale Šibenik robi na mnie ogromne wrażenie! Nie wiem, czy to urok wieczoru, czy połączenie całkowicie średniowiecznej zabudowy z położeniem na zboczu? Nie wiem...
Eksploracji starówki nie ma końca - przeciskamy się po schodach pod jakimiś podcieniami, zaglądamy w zaułki i ciemne uliczki. Młodych bolą nogi - czas zachęcić ich do dalszej wędrówki lodami.
Powoli wracamy - z dala dochodzą odgłosy burzy. Przeciskamy się głównymi ulicami, pełnymi sklepików i knajpek.
W końcu dochodzimy do parkingu - jest już późno, chyba koło 22:00, burza coraz bliżej. Wskakujemy do wozu, tym razem chcę po prostu szybko wrócić do Villa Rossa - jadę na autostradę. Jeszcze w Šibeniku pierwsze kropelki deszczu uderzają o szybę. Na autostradzie patrzymy na szalejące wokół burze - co za widok! Trzymam się 50 metrów za jakimś autobusem, prędkość nie przekracza 110 km/h. Deszcz umiarkowany. W pewnym momencie autobus rozpoczyna wyprzedzanie ciężarówki z przyczepą - jadę za nim. I w chwili, kiedy znajduję się dokładnie obok wyprzedzanego zestawu - spada na nas potężna fala wody.
Nie widzę kompletnie nic - ani tego, co przede mną (a gdzieś tam jest autobus), ani ciężarówki obok, ani tego, co za mną. Adrenalina uderza do krwi, wycieraczki na najwyższej prędkości nie nadążają za deszczem - jakbym jechał pod wodospadem! Włączam wszystkie możliwe światła w samochodzie i delikatnie hamuję. Wreszcie zauważam światła wyprzedzanej ciężarówki, za mną na szczęście nie ma nikogo - wszyscy zjeżdżają na pełnym oświetleniu na pas awaryjny - jechać się po prostu nie da! Robię to samo - czekamy.
Dopiero po 20 minutach deszcz nieco osłabł, samochody powoli ruszają w dalszą drogę. Jeżdżę od 18 lat, ale czegoś takiego naprawdę jeszcze nie przeżyłem. Dojeżdżamy do Zadaru - sucho! Czy stwierdzenie "Jadę do Chorwacji - tam przynajmniej będę miał pewną pogodę" jest nadal aktualne?
W końcu Privlaka - idziemy odreagować.