........................a więc wracam do pisania..............................
po zakwaterowaniu na kwaterkę,wyłożeniu całego sprzętu itp,idziemy na pierwsze zwiedzanie miasteczka całą paką czyli 11 osób hehehheheh czyli mała grupa wycieczkowa

od pierwszego momentu byliśmy zachwyceni
do Chorwacji
kelner od razu zajął się tak dużą grupą (kasa ,kasa) zsunął nam dwa stoliki i podał kartę .Od razu poraziły nas ceny

chyba trafiliśmy do dość drogiej konoby ,soczki dla dzieci droższe od piwa

nie będziemy na początku oszczędzać ,zamówiliśmy po piwku,dzieciom po soczku mamie drinka w stylu malibu (w smaku też takie sobie

)nasz kolega Darek zamówił dodatkowo pizze (w smaku bez rewelacji ale po takiej długiej podróży wszystko smakuje

) kelner bardzo dbał o nas więc wszyscy postanowiliśmy,że dostanie suty napiwek.Przyszedł czas na zapłacenie rachunku hehheheheh cena troszkę coś pod 300 kun ale o napiwku nie zapomniałem bo naprawdę kelner był sympatyczny

ale nasuwa się też myśl że Chorwacja od zeszłego razu stała się dość droga.
Następnym punkt tego wieczora miała być dalsze zwiedzanie ale zmęczenie dzieciom dało się tak we znaki,że wspólnie z małżonką postanowiliśmy zrobiliśmy odwrót na naszą kwaterę
Przecież to dopiero pierwszy dzień

szybka toaleta wieczorna i spać ,spać

Spaliśmy wszyscy jak susły,ale szkoda marnować tak piękny dzionek, jako że pierwszy się obudziłem zrobiłem śniadanko ,prawie że królewskie ,ale wszyscy nawet nie myśleli wstawać

widać trudy podróży dały się we znaki wszystkim ale nie mnie

.
Po achach i echach i "tato daj pospać " rebiata wstała na późne śniadanko.
Następny punkt tego dnia to PLAŻĄ,PLAŻA i jeszcze raz PLAŻA
Brata kwaterka była około 50 m od nas w linii prostej (dobry rzut beretem) mieli nam zarezerwować miejsce ,a ich rezerwacja polegała na wyrzuceniu materaców i mat przez balkon i już jest zarezerwowane hehehhehe wszyscy byliśmy spragnieni prażenia na słonku nawet
ja mimo że nie jestem facetem typu "leżak"
"nasza plaża"
po powrocie na kwatire zrobiłem obiadek, a było to sphagetti po bolońsku z mięskiem + sałata,a na deser .........wymarzone melony

żonka by się dała pokrajać na małe kawałeczki za pomarańczowym melonem

przyznam ze melon przez całe wakacje był stałym punktem dnia jako deser i jako owoc na przegryzkę (schłodzony to istna ambrozja dla podniebienia) choć cena 12 -14 kun za kilo wydawała mi się ciut za droga

ale tyle czekaliśmy na te wakacje............ więc budżet na to sobie już wcześniej zarezerwowałem
po poobiedniej sjeście wszyscy heja na plaże,a ja rowerkiem pojechałem do autka żeby sprawdzić co z tą kontrolką od ładowania akumulatora
nie nadmieniłem o tym,że właścicielka apartamentu poprosiła mnie o to aby przestawić mojego dużego grata bo zasłania jej cały dom hehhehehehe (bus miał pojechać do jej siostry kilka ulic wyżej na przydomowy parking )dla mnie to wsio ryba gdzie będzie stał a nawet lepiej gdyż jej parking był cały od góry "zalesiony" winoroślami.
Po sprawdzeniu wszystkich bezpieczników,kabli wszystko wydawało się w porządku

autko paliło na dotyk więc dałem sobie spokój(może coś nie styka czyli błahostka )

ale jak to się miało później zemścić

ale o tym w następnym odcinku.......................................cdn