Postanowiłem i Ja podzielić się swoimi wrażeniami z drugiej już, wycieczki do Cro. Po pierwszym razie miałem dosyć mieszane uczucia gdyż miasto Rovinj nie spodobało mi się jakoś specjalnie a no i brak palm i zmęczenie podrożą miało też swój udział w tych wrażeniach.
No cóż niestrudzony tym, udałem się wraz ze swoją lubą na ponowną podróż do Cro jednak w miejsce bardziej oddalone bo do Primostenu.
Podróż przebiegła całkiem sprawnie ale przy planowaniu kosztów nie przewidziałem dokładnie opłat za drogi. Czechy i Austria standardowo po 10 Euro za winietkę 10 dniową. Oczywiście w Słowenii wiedzą, że masy wrednych polaków jadą dalej i sikiem prostym traktują ich kraj więc dołożyli 15 euro za 7 dni i dokładnie za 46 km ich pięknych austostrad. Nikt nie będzie pędził na złamanie karku by zmieścić się dokładnie w tych siedmiu dniach ale Słowenia już nie dostanie ode mnie eurocenta za przejazd. W sumie opłat drogowych wychodzi (po uwzględnieniu, że nie zdążymy w siedem dni wrócić i nie dalej jak do Primostenu) jakieś 100 Euro
Poza tym sprawdzają przed granicami czy winiety mają wszyscy, jak nie 150 euro kary - nice!
Ok tak więc po ok 10 h jazdy byliśmy już na północy Chorwacji. Krótka drzemka i jazda dalej. Oczywiście Chorwacja ma piękne drogi i niestety pięknie drogie - 26 euro w jedną stronę, cóż turyści płacą za wszystko.
Dojazd do Primostenu ok godz. 10 rano więc od razu ruszyliśmy w poszukiwaniu kwatery w Polski sposób - od domku do domku. Niestety nie doceniłem postępu Chorwackich obywateli bo obecnie w domach dla turystów nie mieszkają ich właściciele. Więc po tej niespodziance udaliśmy się do kliku gęsto rozsianych w centrum "agencji turystycznych" i znaleźliśmy dosyć ładny apartman za 50 Euro za dzień ok.300 m od centrum z ładnym widokiem na zatoczkę. Dla niezdecydowanych jazdę w ciemno polecam bo miejsc wolnych było w każdej agencji, kwestia tylko ceny.
Na plus oczywiście czysta woda i te moje ulubione palmy, dzięki którym poprawia mi się humor Primosten niby małe miasteczko ale ludzi zatrzęsienie. Na początku polaków spotykałem rzadko, pod koniec pobytu co drugi to nasz rodak
Niestety od pobytu w 2007 roku Chorwaci podwoili chyba swój PKB bo ceny coraz mniej akceptowalne. Napisałem posta w innym temacie o tych cenach ale dwa razy więcej za owoce, ryby i inne morskie zwierzęcia to w ogóle kosmos. Wino ... przemilczę. Myślałem, że przynajmniej to mają tanie i dobre, niestety te tańsze nie nadaje się do spożycia.Oczywiście pieczywo to też temat na rozprawkę ale przedsiębiorczy polak z chlebem za 5 kun zarobiłby tam fortunę
Jedzenie też jakieś średnie. Sałatka grecka z Beach Baru koło hotelu Adriatic powinna przejść do legendy - ser i salata plus dwie oliwki i do tego bez smaku ahhh...może dla równowagi zareklamuję świetne lody - gałki wielkości naszych trzech, pyszne i do tego po 3 zł, mniam
Plaża w dzień powszedni zapełniona do ostatniego kamienia, nie wiedziałem, że można leżeć w takich miejscach i pozycjach
Po kilku dniach niestety robi się nudnawo, przydałaby się jakaś łódka czy coś. Polecam wyprawę rowerową, od Primostenu do Mariny przy drodze do Splitu, droga ciężka ale widoki świetne.
Tym razem też jakoś specjalnie zachwycony nie jestem, może to nie moje klimaty...ludzie niestety przełączyli się jak u nas w Zakopanym - wyłącznie do koszenia pieniędzy. W sklepach duża szansa na podliczenie dwukrotne jednego towaru lub w kiosku tak jak mi się przydarzyło - doliczenie do ceny wyjściowej 5 kun.
Ludzie jkaby mniej przyjaźni, mieszkający obok chorwaci z Zagrzebia - zaraz po tym jak nas zobaczyli chowali się do pokoju Inna Pani po zerknięciu przez płot na jej karłowate winogrona zerwała się równo na nogi i spojrzała srogo jakby miał zaraz koparką wjechać
Zrezygnowaliśmy z wycieczki do Parku Krka - zapytaliśmy polaków o wrażenia i były raczej chłodne. 100 kun od osoby - też miło. W drodze powrotnej postanowiliśmy zaoszczędzić 26 euro na ciastka i ominęliśmy autostradę i pojechaliśmy drogą numer E79. Znacznie dluzej ale można zobaczyć prowincję chorwacką, dużo opuszczonych domów a w rejonie Karlovać również ostrzelane budynki-pamiątki po wojnie z lat dziewięćdziesiątych. Droga dobra, ale wąska i dużo zapychaczy, nie pojedziesz za szybko.Poza tym duża różnica poziomów więc lepiej mieć dobre hamulce i opony.
W Zagrzebiu nic ciekawego nie zobaczyliśmy, poza parkingiem, za który jednorazowo można zapłacić tylko za godz. - 12 kun. Żeby postać dłużej trzeba przyjść z powrotem do parkometru, bo nie można wrzucić więcej niż te 12 kun.
To tyle na wstępie Opinia jak najbardziej subiektywna. Jak ktoś ma jakieś pytania z chęcią odpowiem!