Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Primosten 24 VIII - 2 IX 2007

Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj!
[Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
doppelmayr
Odkrywca
Avatar użytkownika
Posty: 61
Dołączył(a): 04.09.2007
Primosten 24 VIII - 2 IX 2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) doppelmayr » 08.09.2007 13:49

Witajcie!

Postanowiłem dopiero teraz napisać choćby schematyczną relację z mojego krótkiego, niespodziewanego wyjazdu do Primostenu. Pewnie nie będzie się równać z relacją meeg, którą serdecznie pozdrawiam, mógłbym jej relacje czytać godzinami, tylko zamknę oczy i wędruję po tym uroczym miejscu:)

Może zacznę skąd po raz drugi w tym roku odwiedzięm Chorwację, choć nie było tego w planach. Na przełomie maja/czerwca pojechaliśmy do Włoch(Lido di jesolo) i Chorwacji (Vrsar) na 2 i pół tygodnia. Wszystko byłoby fajnie, jednak pogoda nie była najlepsza. Około 22 stopnie i codziennie deszczc, morze zimne , jakoś tak nie wakacyjnie, a trochę ten wyjazd kosztował. W lipcu byłem w Holandii, by zarobić, co prawda niewiele się tego uzbierało ale zawsze:). Mieliśmy jechać na tydzień do Juraty, bo bliżej to i taniej. Zaznaczę jeszcze że mieliśmy wziąć przyczepę, gdyż tak właśnie spędzamy nasze wakacje. Jednak gdy zobaczyliśmy jaka temperatura i pogoda się zapowiada, to wiedzieliśmy że będzie to powtórka z maja. To pomyśleliśmy, żeby nie brać przyczepy i jechać moim samochodem(na gaz), to koszty wyjdą takie same jakbyśmy z przyczepą jechali do Juraty. Sprawdziliśmy prognozę i zobaczyliśmy, że będzie około 35 stopni w dzień, nocami 24,25, morze 25. No to jedziemy do Chorwacji!!

Dzień pierwszy i drugi :
Wyjazd o godzinie 16 w piątek. Najgorzej było oczywiście wyjechać z naszego pięknego kraju, uważam tak naprawdę, nasz kraj jest naprawdę ciekawy, choćby Tatry i Podhale, naprawdę uroczo:), 100 km w około 3 godziny. Utknęliśmy w korku już na naszej płatnej A4:). Następnie dotoczyliśmy się jakoś do Cieszyna, po drodze tankowanie LPG w Auchan w Bielsku. Potem 30 km przez Czechy i jesteśmy na równie pięknej Słowacji. Kupujemy winietkę i jedziemy sobie niemal cały czas około 100km/h. Zaraz za Żiliną jest już kawałek nowej autostrady, przejechać trzeba tylko przez Povażską Bystricę i dalej autostrada już do granicy. Bardzo przyjemna jazda, tankowanie w Bratysławie na Złotych piaskach i jedziemy dalej na przejscie w Rajce. Wjeżdżamy na Węgry, ciekawy język, niewiele rozumiemy, słuchając miejscowego radia śmiejemy się do łez prawdopodobnie były to wiadomości.:).
Takie moje spostrzeżenie dotyczące tej drogi i ogólnie Węgier, jechaliśmy tam po raz pierwszy, bardzo dobre oznakowanie, droga momentami przypomina polskie ale ogólnie bardzo dobre wrażenia. Po drodze oczywiście krótka przerwa pod Tesco w Szambothely, kawka i jedziemy dalej do Redics i przekraczamy podwójnie granicę, by znaleźć się w Republice Hrvatskiej. Dostajemy mapę i folder na przejściu, pomimo późnej pory, była gdzieś godzina 3 w nocy. Jedziemy zwykłą drogą wzdłuż autostrady, praktycznie sami, też można przyspieszyć. Krótka drzemka na stacji Tifon przed obwodnicą Zagrzebia. Rano, krótka toaleta na stacji, czystość pierwsza klasa, bardzo elegancko, aż pachniało. Dalsza jazda na Karlovac, na stacji przy A1 tankowanie gazu, spora kolejka Polaków:). Ujechaliśmy kilka kilometrów by stanąć w gigantycznym korku, wszyscy powychodzili z samochodów, był jakiś wypadek, jednak po około pół godzinki wszystko wróciło do normy. Zjeżdżamy w Karlovacu na trasę przez Plitvice, piękną widokowo i przyjemną. Potem ponownie wjeżdżamy na autostradę, by przejechać tunel Sveti Rok i znaleźć się już nad morzem . Zjeżdżamy w Zadarze i jedziemy dalej Jadranką, również sprawnie i szybko, za Biogradem praktycznie nie było ruchu, więc około 100 znów. Mijamy Sibenik, wymieniamy w centrum handlowym euro na kuny po kursie 7,26 i jedziemy do Primostenu. Wjeżdżamy na camping i rozbijamy namiot, po czym zmywamy pod gorącym prysznicem wszystko co zostało z podróży:) i oddajemy się błogiemu lenistwu...
doppelmayr
Odkrywca
Avatar użytkownika
Posty: 61
Dołączył(a): 04.09.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) doppelmayr » 08.09.2007 15:01

Dzień trzeci:

Rano śniadanko, potem na dłuugie godziny plażowania. Kąpiele w morzu, wygrzewanie się. Pogoda idealna, bezchmurne niebo, woda ma ten niepowtarzalny kolor, który sam określiłem jako niebieski primosteński:):). wieczorem spacerek po miasteczku, wyśmienite lody na starówce. Wokół słychać głównie języki: polski, czeski i słowacki. Zaskoczyła nas duża ilość Słowaków, dawniej jexdzili tylko Czesi, chyba Słowakom też się poprawiło i bardzo fajnie, bo sam bardzo lubię Słowację i Słowakó:):). Wieczorem po spacerku winko i brzoskwinki, potem spać w upale, tej nocy było około 27 stopni, zresztą jak i kolejnych:):)
doppelmayr
Odkrywca
Avatar użytkownika
Posty: 61
Dołączył(a): 04.09.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) doppelmayr » 08.09.2007 21:18

Dzień czwarty:

Po dłuugim spaniu przyszedł kolejny dzień na wygrzewanie się na plaży. Wtedy pobiliśmy chyba rekordy pod tym względem, gdyż wieczorem nawet nie mieliśmy na nic innego ochoty. Calutki dzień plażowaliśmy i nawet nie pojechaliśmy do miasteczka.

Dzień piąty:

I znów kolejny dzień plażowania, trochę brzmi to monotonnie, ale to była naprawdę świetna rozrywka:). Wieczorem jednak postanowiliśmy trochę zaradzić tej monotonii i wybraliśmy się do Trogiru. Po drodze zahaczyliśmy o piekarnie w Marinie, gdzie sprzedają pyszne bułeczki z czekoladą i marmoladą oraz wiele innych wspaniałości za przystępne ceny. Gdy dojechaliśmy do Trogiru, wymieniliśmy jeszcze trochę Euro i poszliśmy na zakupy do supermarketu, gdzie niedrogo udało kupić nam się mięso, owoce i warzywa. Mój tata oczywiście nie omieszkał kupić sobie swych ulubionych ronhilli:)). Po udanych zakupach ruszyliśmy na stare miasto. Gdy ostatnio byliśmy w Trogirze jeszcze nie było tego drewnianego mostku na starówce. Oczywiście sam Trogir jak zwykle urzekł nas wspaniałą atmosferą oraz wyśmienitą mega pizzą:). Wróciliśmy koło północy na camp i wypiliśmy oczywiście odrobinkę winka. Oczywiście później spaliśmy jak zabici:)Ach! Tak dobrze chyba nigdzie się nie śpi jak w Chorwacji...
doppelmayr
Odkrywca
Avatar użytkownika
Posty: 61
Dołączył(a): 04.09.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) doppelmayr » 09.09.2007 15:12

Dzień szósty:

Tego dnia również plażowaliśmy, w końcu po to tam pojechaliśmy:). Wieczorem znów wybraliśmy się do miasteczka, by podziwiać wspaniały zachód słońca. Niestety pojawiły się chmurki na horyzoncie i niewiele z tego zachodu było widać. Ale mimo to spacer wokół starówki wzdłuż wybrzeża był wspaniały. Oczywiście ne omieszkaliśmy skosztować wspaniałych lodów, które serwują w kawiarni picola italia na starówce niedaleko placu. Cena może wysoka, bo 6 kun za gałkę ale naprawdę warto!
doppelmayr
Odkrywca
Avatar użytkownika
Posty: 61
Dołączył(a): 04.09.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) doppelmayr » 09.09.2007 18:22

Dzień siódmy:
Kolejny dzień przywitał nas nie najlepszą pogodą. Od rana chmury, ale gorąco, nadal powyżej trzydziestki. Toteż wiele sobie z tego nie robiliśmy i plażowaliśmy dalej. Wieczorem pomimo nienajlepszej pogody pojechaliśmy do Splitu. Spacer wieczorem po wspaniałym pałacu i promenadzie był naprawdę przyjemny, zwłaszcza że chwilkę popadał deszcz i zrobiło się troszeczkę przyjemniej ale i tak dalej było gorąco.

Dzień ósmy:

Kolejny piękny dzień, słoneczny i gorący.
Po południu jednak wydarzyło się coś, co zmąciło nasz błogi spokój. Na początku były to fioletowe chmury widoczne nad Kornatami. Postanowiliśmy że wracamy do namiotu ugotować obiad, bo potem może padać. Gdy wróciliśmy na niebie zaobserwowaliśmy dziwnie wyglądające chmury, jakby wirowały. Zrobiłem zdjęcie, ale na razie nie mam tych zdjęć, muszę oddać do specjalisty, gdyż karta chyba zamokła albo coś tam, nie wiem, ale jak będę miał , to postaram się wstawić to zdjęcie. Rozhulał się niesamowicie silny i zimny wiatr, w ciągu kilku minut temperatura spadła do 23. W pewnym momencie usłyszeliśmy krzyki dobiegające z plaży, całe szczęście nikomu się nic nie stało, po prostu ludzie w panice zaczęli uciekać, bo morze strasznie się rozbujało i zaczęło zamiatać kurzem i igłami z pinii. Jakimś cudem ugotowaliśmy obiad obkładając butlę matami plażowymi:). Wieczorem jako że to był nasz niestety ostatni wieczór pojechaliśmy na spacer do miasteczka.
doppelmayr
Odkrywca
Avatar użytkownika
Posty: 61
Dołączył(a): 04.09.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) doppelmayr » 11.09.2007 12:38

Dzień dziewiąty:
No i niestety koniec wczasowania zbliżał się nieubłaganie. Powoli zaczęliśmy się pakować, a że nie było tego wiele, więc się specjalnie do tego nie spieszyliśmy. Pogoda była wyjątkowo piękna, więc siedzieliśmy jeszcze na plaży do oporu. Około godziny 16 30 z bólem opuściliśmy camping. Jednakże nie chcieliśmy tak szybko wracać do domu, więc po drodze zatrzymaliśmy się w Zadarze. Byliśmy tam po raz pierwszy w życiu, to chyba ostatnie większe miasto na wybrzeżu którego jeszcze nie widzieliśmy. Zrobiło na nas bardzo pozytywne wrażenie. Bardzo czyste i zadbane miasto z mnogością uliczek, że prawie się pogubiliśmy ale mieliśmy plan starówki więc do tego na szczęście nie doszło. Podczas naszego spaceru widzieliśmy dwa wesela:). Jedno to było chorwacko - hiszpańskie, bardzo eleganckie i wystawne, drugie mniej huczne i już całkowicie miejscowe. Około godziny 20 niestety już naprawdę musieliśmy jechać do domu. Zatankowaliśmy do pełna gazu i jazda na autostradę przez tunel sveti rok, gdzie nie było korka, ale wiała mocna bura, że ograniczyli prędkość do 40 km/h, wiadomo, mało kto tyle jechał, ale jak się jechało więcej niż 70 to mocno huśtało. Powoli jednak dotoczyliśmy się do tunelu i po wyjechaniu z niego po drugiej stronie lekki szok termiczny, bo zamiast 30 było tylko 15 stopni. Zjechaliśmy na naszą ulubioną drogę przez Plitvice, gdzie był krótki postój. Rzeczywiście po wyjściu z samochodu było nam bardzo zimno, no ale cóż, musieliśmy sie do takich temperatur powoli przyzwyczajać. Bardzo przyjemnie się jechało i tak dojechaliśmy do Karlovaca, gdzie ponownie wjazd na autostradę i również bez korków w Lucko, choć do każdej bramki było po około 5 samochodów, a wszystkie były czynne. Większość pojechała na Maribor, my dalej obwodnicą stolicy w kierunku na Varazdin. Za Zagrzebiem również zjechaliśmy na zwykłą drogę, było późno więc nie było ruchu i tak spokojnie dojechaliśmy do przejścia najpierw ze Słowenią potem z Węgrami. Tam zrobiliśmy sobie nocleg w samochodzie.

Dzień dziesiąty:
O godzinie 7 rano obudziliśmy się, krótka toaleta na stacji Petrol i wjeżdżamy na Węgry. Tym razem jedziemy przez dzień mijając urocze węgierskie mieściny. Po przyjemnej jeździe docieramy do Tesco w Szambothely i robimy wielkie zakupy, podczas których niemal cały czas sie śmiejemy. Niewiele rozumiemy, ale udaje nam się kupić co trzeba w tym najważniejsze wina węgierskie, niedrogie i pyszne, 350 Ft za 2 litry, polecam. Dalej również bez przygód dojeżdżamy do granicy w Rajce i dalej jedziemy przez Słowację. Tankowanie w Bratysławie przy pomocy niezbyt kumatego pana z obsługi, gdyż nie potrafił zrozumieć że proszę o 20 litrów gazu, no ale jakoś sie udało:). Wybieramy tym razem wariant przez Zwardoń chcąc uniknąć tłoku na wyjeździe z Wisły i Szczyrku, to był koniec wakacji. Wybór okazuje się słuszny. Spokojna jazda przez piękne Beskidy dodaje dodatkowo uroku podróży. Około godziny 17 jesteśmy w domu. I od tej pory pogoda jest okropna i tęsknimy bardzo do Chorwacji, gdybyśmy tylko mogli to teraz i natychmiast byśmy tam pojechali, no cóż, może i za rok się uda. Życzę wszystkim udanych wakacji, jeżeli jeszcze przed Wami i tym którzy już wrócili aby mogli tam niedługo wrócić. Pozdrawiam serdecznie! Jeżeli ktoś ma jakiekolwiek pytania, to bardzo proszę. Mam nadzieję, że moja relacja jako tako mi wyszła i sprawiła choć trochę przyjemności:):)
Adam.B
Cromaniak
Posty: 4491
Dołączył(a): 12.02.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Adam.B » 11.09.2007 15:42

doppelmayr świetna relacja :) , ale jakieś fotki by sie przydały :
doppelmayr
Odkrywca
Avatar użytkownika
Posty: 61
Dołączył(a): 04.09.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) doppelmayr » 11.09.2007 16:08

Dziękuję za miłe słowa, właśnie, z tymi fotkami to dla mnie tragedia, bo karta pamięci nagle zaniemogła i zdjęcia poszły......:(
No cóż, pozostało tylko tam wrócić i zrobić nowe zdjęcia:). Pozdrawiam!!!
Piotr Bydgoszcz
Odkrywca
Posty: 71
Dołączył(a): 27.07.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Piotr Bydgoszcz » 11.09.2007 16:15

Witam serdecznie. Mam pytanie, jakie są ceny na tym kampie w Primosten. Pozdrawiam. Piotr
doppelmayr
Odkrywca
Avatar użytkownika
Posty: 61
Dołączył(a): 04.09.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) doppelmayr » 11.09.2007 16:22

http://www.camp-adriatic.hr/index.php?o ... =92&lang=1

Tutaj są ceny w euro.
My płaciliśmy(3 osoby+auto+namiot na nieparcelowanej części) do 28 sierpnia 220 kun za noc i potem 190 kun za noc. Niestety cennik w kunach miałem na ulotce z campa ale oczywiście gdzieś ją posiałem. Na marginesie pewnego razu podczas pływania z maską zobaczyłem ów cennik na dnie:), popłynąłem kawałek dalej i zobaczyłem opakowanie po Tangu. Nie rozumiem, czemu ludzie takie rzeczy wyrzucają do morza, tak pięknego z resztą. Przecież tam koszy nie brakuje, to naprawdę porządny camping. Pozdrawiam!!
Piotr Bydgoszcz
Odkrywca
Posty: 71
Dołączył(a): 27.07.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Piotr Bydgoszcz » 11.09.2007 19:55

Dzięki za szybką odpowiedź. Nie jest to tanio. Mogę powiedzieć, że odwiedziłem w tym roku kamp w Zivogosce ( riwiera makarska ) i tam za noc wychodziło, w podobnej konfiguracji 23 euro. To była cena za całą parcelę. Pozdrawiam. Piotr
doppelmayr
Odkrywca
Avatar użytkownika
Posty: 61
Dołączył(a): 04.09.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) doppelmayr » 11.09.2007 19:59

A zapytam z ciekawości, który?
Sam kiedyś byłem na campie Dole, fakt , było trochę taniej, ale ja przepadam za otwartym morzem. Riwiera Makarska jest śliczna, ale jest widok na wysepki, raczej wielkie wyspy(Hvar i Brac):):)
Piotr Bydgoszcz
Odkrywca
Posty: 71
Dołączył(a): 27.07.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Piotr Bydgoszcz » 11.09.2007 20:53

Tam są dwa kampy. Byłem na tym bliżej miasteczka. Namiot stał na klifie. W dole wąska plaża, ale urocza i bez ścisku. Pozytywne wrażenia. Pozdrawiam.
meeg
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1225
Dołączył(a): 17.06.2002

Nieprzeczytany postnapisał(a) meeg » 12.09.2007 08:54

Ach ten "primosteński niebieski" :P - fajne określenie, które już sobie pozwoliłam zapożyczyć :wink:
Oczywiście przeczytałam całość - fajnie się czyta bo relacja jest dynamiczna.

Pozdrawiam serdecznie!!! :papa:
doppelmayr
Odkrywca
Avatar użytkownika
Posty: 61
Dołączył(a): 04.09.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) doppelmayr » 12.09.2007 09:41

Hehe :lol: ,
Dziękuję bardzo meeg:). Nie zastrzegłem sobie tego określenia i nie zamierzam, bo może zostanie ono spopularyzowane, jeżeli się komuś spodoba. Miło mi że moja relacja wzbudza pozytywne odczucia:)
Pozdrawiam!!!
Następna strona

Powrót do Nasze relacje z podróży



cron
Primosten 24 VIII - 2 IX 2007
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone