Witajcie!
Postanowiłem dopiero teraz napisać choćby schematyczną relację z mojego krótkiego, niespodziewanego wyjazdu do Primostenu. Pewnie nie będzie się równać z relacją meeg, którą serdecznie pozdrawiam, mógłbym jej relacje czytać godzinami, tylko zamknę oczy i wędruję po tym uroczym miejscu:)
Może zacznę skąd po raz drugi w tym roku odwiedzięm Chorwację, choć nie było tego w planach. Na przełomie maja/czerwca pojechaliśmy do Włoch(Lido di jesolo) i Chorwacji (Vrsar) na 2 i pół tygodnia. Wszystko byłoby fajnie, jednak pogoda nie była najlepsza. Około 22 stopnie i codziennie deszczc, morze zimne , jakoś tak nie wakacyjnie, a trochę ten wyjazd kosztował. W lipcu byłem w Holandii, by zarobić, co prawda niewiele się tego uzbierało ale zawsze:). Mieliśmy jechać na tydzień do Juraty, bo bliżej to i taniej. Zaznaczę jeszcze że mieliśmy wziąć przyczepę, gdyż tak właśnie spędzamy nasze wakacje. Jednak gdy zobaczyliśmy jaka temperatura i pogoda się zapowiada, to wiedzieliśmy że będzie to powtórka z maja. To pomyśleliśmy, żeby nie brać przyczepy i jechać moim samochodem(na gaz), to koszty wyjdą takie same jakbyśmy z przyczepą jechali do Juraty. Sprawdziliśmy prognozę i zobaczyliśmy, że będzie około 35 stopni w dzień, nocami 24,25, morze 25. No to jedziemy do Chorwacji!!
Dzień pierwszy i drugi :
Wyjazd o godzinie 16 w piątek. Najgorzej było oczywiście wyjechać z naszego pięknego kraju, uważam tak naprawdę, nasz kraj jest naprawdę ciekawy, choćby Tatry i Podhale, naprawdę uroczo:), 100 km w około 3 godziny. Utknęliśmy w korku już na naszej płatnej A4:). Następnie dotoczyliśmy się jakoś do Cieszyna, po drodze tankowanie LPG w Auchan w Bielsku. Potem 30 km przez Czechy i jesteśmy na równie pięknej Słowacji. Kupujemy winietkę i jedziemy sobie niemal cały czas około 100km/h. Zaraz za Żiliną jest już kawałek nowej autostrady, przejechać trzeba tylko przez Povażską Bystricę i dalej autostrada już do granicy. Bardzo przyjemna jazda, tankowanie w Bratysławie na Złotych piaskach i jedziemy dalej na przejscie w Rajce. Wjeżdżamy na Węgry, ciekawy język, niewiele rozumiemy, słuchając miejscowego radia śmiejemy się do łez prawdopodobnie były to wiadomości..
Takie moje spostrzeżenie dotyczące tej drogi i ogólnie Węgier, jechaliśmy tam po raz pierwszy, bardzo dobre oznakowanie, droga momentami przypomina polskie ale ogólnie bardzo dobre wrażenia. Po drodze oczywiście krótka przerwa pod Tesco w Szambothely, kawka i jedziemy dalej do Redics i przekraczamy podwójnie granicę, by znaleźć się w Republice Hrvatskiej. Dostajemy mapę i folder na przejściu, pomimo późnej pory, była gdzieś godzina 3 w nocy. Jedziemy zwykłą drogą wzdłuż autostrady, praktycznie sami, też można przyspieszyć. Krótka drzemka na stacji Tifon przed obwodnicą Zagrzebia. Rano, krótka toaleta na stacji, czystość pierwsza klasa, bardzo elegancko, aż pachniało. Dalsza jazda na Karlovac, na stacji przy A1 tankowanie gazu, spora kolejka Polaków:). Ujechaliśmy kilka kilometrów by stanąć w gigantycznym korku, wszyscy powychodzili z samochodów, był jakiś wypadek, jednak po około pół godzinki wszystko wróciło do normy. Zjeżdżamy w Karlovacu na trasę przez Plitvice, piękną widokowo i przyjemną. Potem ponownie wjeżdżamy na autostradę, by przejechać tunel Sveti Rok i znaleźć się już nad morzem . Zjeżdżamy w Zadarze i jedziemy dalej Jadranką, również sprawnie i szybko, za Biogradem praktycznie nie było ruchu, więc około 100 znów. Mijamy Sibenik, wymieniamy w centrum handlowym euro na kuny po kursie 7,26 i jedziemy do Primostenu. Wjeżdżamy na camping i rozbijamy namiot, po czym zmywamy pod gorącym prysznicem wszystko co zostało z podróży:) i oddajemy się błogiemu lenistwu...