Dzień 4
Początek dnia jak poprzednie. Znów nie mogłam spać rano więc o 7 skoczyłam po świeże pieczywo. To już chyba musi być poważne zboczenie, bo nawet idąc po ranne zakupy biorę aparat. Po śniadanku standardowo plaża z tym, że tego dnia krócej, gdyż na odkrycie czeka Trogir. Do Trogiru wyjechaliśmy koło 15. Przed Trogirem jeszcze poszukiwanie opisanej na forum stacji z gazem no i można udać się na zwiedzanie. Chyba na początku się nie dogadaliśmy, co do parkowania na płatnych parkingach, bo wpierw zaczęliśmy szukać czegoś bezpłatnego. Po 10 minutach w końcu wyartykułowaliśmy, że 10kn za parking nam nie straszne i pojechaliśmy na jeden z kilku, które są w Trogirze. Miła niespodzianka parking 'jedyne' 8kn za godzinę.
Można rozpocząć zwiedzanie. Pierwsze kroki skierowaliśmy na główny plac starówki - plac Jana Pawła II i do Katedry św. Wawrzyńca. Wstęp 20kn - nie żałujemy bo główny zabytek obowiązkowo trzeba zobaczyć. W cenie jest zwiedzanie wnętrza katedry oraz wstęp na wierzę. Wnętrze samo w sobie nie zrobiło na mnie jakiegoś piorunującego wrażenia (może dlatego że było w częściowym remoncie), natomiast samo wchodzenie na wierzę a szczególnie jego końcówka powaliła mnie dosłownie na kolana
Jedna sprawa to lęk wysokości, który udaje mi się pokonać jedynie, gdy mam aparat przy oku; druga to latające gołębie, które lubię choć nie przepadam jesli za cel lotu obierają sobie moją głowę. Schody pokonane razem z jakąś wycieczką z Azji, która szybo się zmyła z góry i mieliśmy sporo przestrzeni. Widoki na Trogir z góry przepiękne, zarówno w stronę starówki co i w stronę Splitu. Osobiście stwierdzam, że warto było wydać te 20kn.
Następnie nadmorską promenadą udaliśmy się do kolejnego punktu zwiedzania. czyli Twierdzy Kamerlego (lubimy oglądać wszystko z góry
. Promenada jak to przed sezonem pustawa, i jak w Primostenie głownie turyści z Polski, acz i język niemiecki tez można było usłyszeć. Wstęp na Twierdzę płaty 15kn, dostaje się też ulotkę z informacjami o samej twierdzy (dostępna również w j. polskim).
Widoki z Twierdzy również przewspaniałe, jesteśmy jedynymi zwiedzającymi wiec mamy sporo luzu jeśli chodzi o robienie dziesiątek zdjęć pocztówkowych i albumowych na tle miasta. Następnie zagłębiamy się w ciasne i poplątane uliczki starówki. Uwielbiam takie uliczki. Spacerujemy po nich z godzinę co chwile napotykając kolejnych Polaków zwiedzających te zakamarki. Po drodze mijamy kilka kościółków, ale są zamknięte.
W końcu gdy już troszkę czujemy nogi oraz lekkie ssanie w żołądku zapada wspólna decyzja - pora na piwko i jakąś pizzę. Wybieramy jedną z knajpek na promenadzie. Co do wyboru to chyba wszyscy turyści kierowali się tym samym co my - patrzyli gdzie siedzi najwięcej osób (rozumowanie: jak siedzą to znaczy ze dobre jedzenie) i tam tez siadali. Taki tok rozumowania spowodował, że jak okiem sięgnąć (w polu widzenia miałam jakieś 6 knajpek - w naszym ogórku były zajęte wszystkie stoliki a w pozostałych po 1 lub 2). Wpierw zamawiamy zimne piwko - co za ulga dla zgrzanego ciała (pomijam jego cenę
w końcu jesteśmy na urlopie). Po piwku przyszła pora na Pizze. O matko jaka pyszna... w tym dniu odkryłam ze chyba żyję po to, aby jeść chorwacką pizzę. Chorwacka pizza jest przepyszna i jadaliśmy ją później jak tylko nadarzyła się taka okazja. Pizza kosztowała coś około 47kn i była wielkości normal - ich średnia pizza (czyli jakieś 40- 45cm średnicy). Po godzinnym odpoczynku przeszliśmy jeszcze na drugą stronę mostu na Ciovo,aby z tamtej strony podziwiać Trogir. Po 4 godzinach zwiedzania wróciliśmy do autka i udaliśmy się w drogę powrotną do Primosten.
W drodze powrotnej jedziemy sobie najspokojniej na świecie w błogiej nieświadomości zachodzącego słońca i nagle naszym oczom ukazuje się w dole Primosten a nad nim zachodzące słońce. Ten widok poraził nas jak grom z jasnego nieba. Zresztą nie tylko nas, bo kolejne 3 auta za nami dokonały tego samego manewru. W ciągu 10 sekund 4 auta gwałtownie hamują wjeżdżając na pobocza, gdzie tylko jest skrawek wolnego miejsca, wylewa się z nich strumień ludzi z aparatami, kamerami, statywami i czym tam popadnie i słuchać tylko dźwięk migawek i westchnienia.
Trochę nas rozśmieszyła sytuacja jak my wyskakujemy wyciągamy co popadnie lustrzanki (akurat jesteśmy tymi co lubię robić zdjęcia i jest to ich hobby (u mnie to już poszło trochę dalej w zboczenie bo wolę wydać kasę na nowy obiektyw niż remont mieszkania, który nie może się skończyć od 2 lat
), kamery, statywy a za nami auto z blachami niemieckimi (jakieś takie wypasione) z osobnikami w naszym wieku rodzaju męskiego (taka powiedzmy 'wyrośnięta' młodzież) i jednym małym kompakcikiem. I ich powolny wzrok wędrujący od nas do nich i powrotem, a w powietrzu zwisło wręcz nad grupa 8 osób stwierdzenie 'biedne polaczki'
. Nie żebyśmy byli kasiaści
to to to nie, (ktoś na forum już mi nawet złośliwie proponował w ramach oszczędności jechać do Chorwacji na rowerze) ale sam ten widok i ich miny był przezabawny.
Potem już tylko zjazd pod kwaterkę, kolacyjka, rakija jakieś nocne fotki z balkonu i spać. Ta Chorwacja jest strasznie wyczerpująca albo my już tacy starzy żeby chodzić spać przed 24 ech ...
No to teraz trochę zdjęć
Katedra św. Wawrzyńca
Katedra św. Wawrzyńca
Katedra św. Wawrzyńca
Widok z wieży katedry
Widok z wieży katedry
Promenada
Widok z mostu
Widok z Twierdzy
Widoczek z Ciovo
Pyszny zachód słońca nad Primostenem
Pyszny zachód słońca nad Primostenem
I na deser trogirowe panoramki:
Widok z twierdzy:
Link do większej
http://img379.imageshack.us/img379/3857/trogirpan1d.jpg
Widok z promenady:
Link do większej
http://img265.imageshack.us/img265/2381 ... rama2d.jpg