Witam Was moi mili forumowicze. Patrząc za okno postanowiłem trochę powspominać sierpniowe wakacje w Chorwacji.
W tym roku wybraliśmy się do Chorwacji, (po raz trzeci), tym razem wybór padł na Primosten. Moja miłość do Chorwacji jest tak wielka, że miejscowość zawsze jest mi obojętna. Zadecydował mój brat, który po raz pierwszy wybierał się do Chorwacji, i jego kolega polecał Primosten .
Skład wycieczki: Ja, moja żona, mój brat z narzeczoną oraz najważniejszy członek wyprawy Moja niespełna dwuletnia córa - Ania.
Wyjazd za każdym razem planuję na noc, więc i tym razem nie widziałem powodów aby to zmieniać zwłaszcza, że jedziemy z Anusią, która lepiej niech podczas drogi śpi, w czasie gdy tatuś przemierza kolejne setki kilometrów.
Ustaliliśmy, że jedziemy samochodem brata (Renault Scenic ) ze względu na to, że posiada środkowy pas na tylnym siedzeniu trójpunktowy dzięki czemu fotelik Ani będzie mógł być na środku i ona będzie mogła obserwować trasę kiedy się obudzi, a także dziewczyny na tylnym siedzeniu będą mogły wygodniej podróżować przy drzwiach(możliwość spania)
Pożyczyliśmy box bagażowy dzięki czemu zabraliśmy wszystko co tylko chcieliśmy, Łącznie z wózkiem dla dziecka, jedzeniem na dwa tygodnie, pontonem dmuchanym (bez którego brat nigdzie się latem nie rusza)oraz oczywiście ciuchy dla pięciu osób.
Dziewczyny nie wierzyły, że wszystko uda nam się zabrać ale Scenie naprawdę jest samochodem rodzinnym i dzięki czemu posiada niezliczoną ilość schowków, schoweczków.
Wszystko spakowane, samochód sprawdzony, mała drzemka przed wyjazdem i o godzinie 21.30 START
Trasa z Krakowa przez Cieszyn, Brno, Wiedeń, Graz, Słowenię (dzięki nawigacji Mio całkiem sprawnie omijamy autostrady by nie płacić 35Euro) aż do autostrady Chorwackiej.
Ja swoje wczasy zaczynam już w momencie wejścia do samochodu więc jak ktoś ma ochotę na postój zatrzymujemy się bez gadania. I tak pierwszy postój na stacji benzynowej gdzieś na Gierkówce w okolicach Tychów( ktoś sobie przypomniał, ze nie mamy żadnych gazet na wyjazd, więc zakupy, a i okazja na papieroska)
Następny postój na granicy polsko-czeskiej aby kupić i nakleić winiety.
Na szczęście Ania błyskawicznie zasypia w samochodzie więc obawa o jej samopoczucie podczas drogi zażegnana.
Nadeszła noc i po kolei wszyscy zasypiają, więc teraz nie ma chętnych na zatrzymywanie się co chwilę mogę trochę podgonić trasę, prowadzę ja (brat nie czuje się na siłach) pyzatym trasę znam na pamięć więc nie ma obaw że gdzieś źle pojedziemy.
Pierwsze oznaki zmęczenia jak zwykle w okolicy Grazu, więc zatrzymuję się aby zmrużyć oko, brat postanawia chwilę pojechać aby ubywało kilometrów. Zasypiam.
Po godzinie budzę się podobno przespałem przepiękną burzę z niesamowitą ilością piorunów, brat był zafascynowany. Wszyscy inni spali.
Zmieniamy się, Jadę dalej, następny postój za granicą Słoweńską. Tankujemy.
Świt plus wyłączony silnik budzi wszystkich wycieczkowiczów, więc jemy śniadanie na parkingu.
Ustalamy trasę przejazdu przez Słowenię, nawigacja okazuje się być świetnym wynalazkiem, jedziemy przez tak piękne i wąskie dróżki, że nawet cieszymy się, że wprowadzono winiety na Słowenii. Wjeżdżamy do Chorwacji zatrzymujemy się na autostradzie na kawkę i małą gonitwę z Anusią (dla dziecka w jej wieku minuta siedzenia w foteliku porównywana może być z próbą poskromienia energii z wybuchu bomby atomowej)
Zarządzam rzadsze i krótsze postoje w obawie przed trafieniem na korki przy Małej Kapeli i Św. Rochu. Ledwo ruszyliśmy wszyscy usnęli więc znowu pędzę.
Na szczęście nie trafiamy na korki przy tunelach(fart)
Niestety moje rajdy źle się kończą( nagle tracimy moc i jakieś dziwne komunikaty pojawiają się na komputerze) Tysiące myśli w mojej głowie co się mogło stać, modlę się abym tylko zawiesił wtryskiwacz.
Postój-wyłączam silnik i odpoczywamy godzinę( my i samochód).
Po godzinie wszystko wraca do normy ufffffff. Moje modły o to, aby wtryskiwacz się zawiesił, a nie spalił zostały wysłuchane. Jedziemy dalej, zwalniam znacznie. Przed południem dopada mnie kryzys zatrzymuję się, brat wsiada za kierownicę i dojeżdża do samego Primosten.
Jest pięknie, pełno ludzi, pogoda jak zwykle cudowna.
Robimy rundę po mieście aby zlokalizować "co i jak". Po dokładnym obejrzeniu miasteczka wiemy gdzie szukać noclegów. Zatrzymujemy się na bocznej ulicy przy centrum i idziemy szukać. Pierwszy strzał niecelny choć nie do końca, Chorwatka, u której pytamy o noclegi nie ma ale pyta sąsiada i on ma apartament idealny dla nas. Na parterze w ciasnej zabudowie(dzięki czemu mamy non stop cień). Trzy pokoje(dwie sypialnie + salon) łazienka kuchnia i taras. Super. Brat z dziewczyną nie mogą uwierzyć ( bo i cały czas nie wierzyli jak opowiadaliśmy), że tak łatwo można znaleźć noclegi.
Rozpakowujemy samochód, chwilę nam to zajmuje ale w końcu odpoczywamy. Zasłużyliśmy na piwko. Szybki obiad i idziemy zbadać plażę. Jest pięknie. Po krótkim pobycie na plaży wracamy do apartamentu, chwilkę siedzimy na tarasie przy piwku ale wszyscy padamy wcześnie.
Rano budzi nas telefon, dzwoni kolega brata, który był w Primosten i dzięki któremu wybraliśmy to miejsce. Informuje nas, że zawiózł dzieci do Polski i wrócił z żoną na długi weekend i nie wziął komórki z roamingiem i, że spotkamy się na głównej plaży- zrywa połączenie
Stwierdzamy, że są szaleni, ale idziemy na plażę spotkać się z nimi.
Hmm plaża jest dość duża, a ludzi mnóstwo. Stwierdzamy z bratem, że w kolega szybciej znajdzie nas na piwie w knajpie przy deptaku niż na plaży. Strzał w dziesiątkę po pół godziny spotykamy się na deptaku.
Po plaży idziemy na obiad i tu następna niesamowita historia okazuje się, że mieszkamy dom obok domu przez całkowity przypadek. Powtarzam w kółko, że jakbyśmy przyjechali razem, to na pewno nie udało by nam się znaleźć tak blisko apartamentów, a tu taki przypadek
CDN