I znów słoneczny poranek!!! Zaczynam się zastanawiać, w jaki sposób Chorwaci mobilizują się do pracy? Oglądam poranny program w telewizji z obrazkami z kamer w całej Chorwacji. Wskazania z Sibenika odnośnie temperatury wody i powietrza są najgorętsze. Będzie niesamowity upał, więc dzisiaj "moczymy" się w morzu.
Ja z mężem ponownie wybieram kierunek - wyspa, pozostali kierują się na stałe miejsce koło basenu. Na wyspę docieramy na tyle wcześnie, że możemy zająć super miejsce na drobnych kamyczkach we wnęce skalnej. Pogoda jest bajeczna, temperatura bije rekordy wysokości i kontakt rozgrzanego ciała z wodą jest trochę szokujący. Wrażenie niesamowitego upału wzmaga fakt, iż tego dnia wiatr wieje z zachodu i nasze osłonięte od tej strony miejsce nie dopuszcza żadnego nawet najdrobniejszego wiaterku. Niebo jest bardzo klarowne. Nie możemy wysiedzieć w jednym miejscu, więc spacerujemy po wyspie. Woń olejków eterycznych w tym upale jest niezwykle intensywna. Zaczynam się zastanawiać, czy takie parujące aromaty nie zapalą się samoczynnie i takie czarne myśli wydają mi się całkiem realne.... Taka wysepka płonęłaby tylko chwilę... Lepiej może zostać na swoim miejscu nad wodą - zawsze można wskoczyć do wody. Po południu robimy kolejny "objazd" brzegami wyspy i od strony lądu widać gęsty dym. Znowu jakiś pożar. teraz jednak ściana dymu w porównaniu z poprzednimi pożarami jest szeroka, gęsta i błyskawicznie zasnuwa całe zachodnie niebo. Po jakiejś godzinie robi się szaro także nad nami i tak klarowne wcześniej niebo jest pokryte zasłoną dymu, którego zapach przyćmił skutecznie wszelkie wonie adriatyckiego wybrzeża. Pakujemy się i wcześniej niż planowaliśmy wracamy do apartamentu. Słyszymy samoloty które lecą z południa (to chyba pomoc z innych miast).
Popołudnie tradycyjnie spędzamy najpierw leniwie w apartmani na tarasie, potem spacerki do po miasteczku. My "baby" idziemy na podbój kramików z błyskotkami - ja szukam czegoś dla siebie, ale jak zwykle zawsze coś mi nie pasi. Strasznie wybredna jakaś jestem. Jak już coś mi się spodoba, to do czego ja to założę, albo to nie tak, czy tamto..... Potem zakupy kartek pocztowych - tutaj dopiero można powybierać... Nasze "gorsze" połowy nie uczestniczą w tym celebrowaniu zakupów i wcale im się nie dziwię. Wreszcie trafiamy na targ z owocami, kupujemy świeże figi i wracamy.
Poniżej kilka zdjęć z naszego tarasu: