Odcinek 2 – Castrum Rubini et Cissa. Rubin Adriatyku, miasto założone najpewniej 2000 lat temu. A może nawet więcej, gdyż jak gdzieś moja żona wygrzebała, są dowody, że już w 1-2 stuleciu p.n.e na wyspie założono osadę. Na pewno miasto (miasteczko ?) istniało już między 3-4 wiekiem n.e. gdyż wspominają o tym kroniki („Cosmographia”) pewnego mieszkańca Rawenny. Ówczesne „Castrum Rubini” znajdowało się w miejscu dzisiejszego kościoła Św.Eufemii. Kto założył osadę ? Kto w niej mieszkał ? Najbardziej prawdopodobne wydaje się, że plemię Histrii, następnie podbite przez Rzymian, którzy rządzili na tym obszarze do ok. 476r n.e. Potem nastały ciężkie czasy, w czasie których miasto wielokrotnie zmieniało właściciela. Hunowie, Ostrogoci, Piraci, wreszcie Bizantyjczycy w 539. W tym czasie na wyspie (Ruigno, Ruginio, Ruvigno ??) mieszkało podobno nieco ponad 100 mieszkańców.
Osada miała wg legendy znacznego sąsiada. Oto w niewielkiej odległości, na pobliskiej wyspie (wg innych na półwyspie) kwitło inne miasto – Cissa, zwana również Stary Ruven, Ruvin lub Rubino. Wspomina o nim m.in. Pliniusz Starszy (tak, ten sam co pisał o Atlantydzie) ok.50 r n.e, choć umieszcza je znacznie bardziej na północ, w okolicach zatoki Timavo. Miasto Cissa wg legendy trwało spokojnie i rozwijało się, tłumiąc tym samym rozwój właściwego Castrum Rubini, które żyło w jego cieniu. Aż do pamiętnego dnia 16 września 304. Tego dnia potężne trzęsienie ziemi zmiotło miasto Cissa pogrążając je na wieki w Jadranie. Znawcom Rovinj wspomniana data powinna z czymś się kojarzyć… Tegoż dnia oto w dalekim Chalcedonie w Azji Mniejszej ( w Turcji, na terenie gdzie dziś rozciąga się Istambuł) męczeńską śmiercią zginęła Św.Eufemia, Protektorka i Patronka Rovinj. Jeśli to prawda, to przyznać trzeba że swą „ochronę” nad miastem Rovinj rozpoczęła z niezłym przytupem i w stylu mafii sycylijskiej, na dzień dobry dosłownie wykańczając najsilniejszego konkurenta Castrum Rubini. Mieszkańcy zniszczonego Cissa (ci którzy przeżyli rzecz jasna, a raczej zbyt wielu ich nie było) , zamieszkali oczywiście w Castrum Rubini.
Włoski historyk starożytności mieszkający w Trieście, Pietro Kandler (1804-1872) po zebraniu wszystkich spisanych wzmianek i informacji o Cissa, stwierdził ze musiało ono być w miejscu dwóch wysp, większej Św.Jana i mniejszej, dla odmiany nazywanej wyspą Św.Jana na Głębokim Morzu. Dwóch Janów miało stanowić szczyty wzgórz pomiędzy którymi leżała Cissa. „I gdzieś tam, gdy Jardanu powierzchni najmniejszy wiaterek nie zmąca, kontury murów pod wodą są widoczne” jak powiedziała mi Esme, która historię tę usłyszała od swego nieżyjącego już dziadka, rybaka.
Na dobitkę, gdzieś pod koniec 6 czy 8 wieku (gdy już Eufemię ogłoszono Świętą po cudach z Chalcedonu o których w kolejnej gawędzie będzie, bo to też niezła ciekawostka) ruiny Cissa trafiło jeszcze silniejsze trzęsienie ziemi powodując zatonięcie widocznych resztek murów w głębinach Jadranu. Strach się bać takiej Świętej… Zresztą patronce miasta - Świętej Eufemii - poświęcę osobny odcinek, ponieważ z jej postacią związany jest cały szereg legend, przekazów i opowieści.
Skoro legendy mówią o murach, i to na dodatek wyraźnie widocznych pomimo dwukrotnego strzelenia solidnego focha przez Świętą Eufemię, znaczy miasto musiało być naprawdę znaczne. I bogate skoro już wtedy stać je było na solidne mury. Nic więc dziwnego że podjęto próby poszukiwania tego miasta. Do najsłynniejszych należy wyprawa statku „Laudon”, który został wysłany z Puli rozkazem admiralicji monarchii Austro-Węgierskiej w styczniu 1890r. Ekspedycję nadzorował ówczesny Kapitan Portu Rovinj, Carlo Covacevich, a na pokładzie okrętu znajdował się nurek cesarski, w kombinezonie przypominającym skafander starożytnego kosmonauty. On to, po zanurzeniu i spacerku po dnie (gdzie dokładnie, raport milczy – utajniono ?) miał po powrocie powiedzieć: „Gdy tylko dotarłem na dno, zobaczyłem wyraźnie resztki ścian ludzką ręką wzniesionych, o czym byłem przekonany gdyż sam z zawodu jestem brukarzem i o ciosaniu kamienia wiem wszystko. Rozpoznałem mury domów wzdłuż ulicy którą szedłem”. Szedł podobno przez 30 metrów po dnie, zanim jakieś większe przeszkody uniemożliwiły mu dalszy spacer.
Roxi, jeśli to czytasz, może dasz się namówić na poszukiwania ? Choć podobno Święty Hieronim ze Strydonu ostrzegał, by Cissa nie szukać
I ostatnia sprawa – wielbicielom wyspy Pag nazwa Cissa też jest zapewne zwana. Tam również krążą legendy o zatopionym mieście o tej nazwie, leżącym oczywiście w pobliżu Pag. Zatopionym rzecz jasna również wskutek trzęsienia ziemi. Która jest prawdziwa ?
Odbiegłem nieco od tematu i już śpieszę z powrotem do Castrum Rubini. Po zasileniu uchodźcami z Cissa i upadku konkurencji z tym związanej miasto zaczęło dość dynamiczny rozwój. Za czasów rzymskich wokół miasta powstało bardzo wiele Villa Rustica (o czym świadczą liczne pozostałości z tego okresu), można więc spokojnie mówić o rozkwicie miasta. Jednym z dowodów na istotny wzrost potęgi i znaczenia miasta jest fakt, że Rovinj – jako jedno z niewielu miast tej wielkości - miało swoich przedstawicieli na tzw Radzie w Rižana, którzy występowali wspólnie z przedstawicielami z Dubrovnika. Pomiędzy tymi miastami podpisano wówczas pacta o handlu i współpracy. Od 10 wieku Rovinj był wielokrotnie rozbudowywany i przebudowywany, niewiele jednak zabytków pozostało w nim od czasów średniowiecza, w niektórych miejscach zauważyć można gotyckie okna, gotyckie mury, ale gro budynków starego miasta powstawało w wyniku przebudowy budynków na przestrzeni Renesansu i Baroku, i trzeba powiedzieć że mamy tu do czynienia z lekką mieszanką stylów.
Wspomnieć też należy o wpływach weneckich, włoskich i austro-węgierskich. Do ok. połowy XVIII wieku Rovinj był wyspą. Ciasnota panująca na wyspie spowodowało że pojawiały się coraz to nowe nadbudówki, dzięki czemu liczne budynki miały po 3, 4 a czasem nawet 5 kondygnacji. Po zasypaniu przesmyku i osiedlaniu się ludzi wokół cypla, zwłaszcza w okolicy założonego klasztoru Franciszkanów, powstają kolejne budynki. Zwłaszcza w XVIII i XIX wieku Rovinj był kilkakrotnie przebudowany. Na zdjęciach możemy porównać jak zmieniała się marina...
dochodząc do wniosku że może nie tak bardzo
Podobnie jak zatoka leżąca na północ od Starego Miasta, w której obecnie mieści się port promowy i dla większych jednostek morskich.
Tu również nie ma większych zmian...
Podobnie jak przy południowej stoczni...
Maszty ja były, tak są...
Nasze spacery po Rovinj prawe zawsze zaczynaliśmy od szukania miejsca na posiłek. Każdego dnia było powyżej 35 kreski, więc każdy posiłek zaczynaliśmy od zamówienia litra soku jabłkowego. I każdego dnia byliśmy przepoceni po przejściu zaledwie kilku kroków. Niemniej staraliśmy się docenia piękno i urok tego miasteczka. Naszą (OK, bardziej moich Pań niż moją) ulubioną uliczką stała się biegnąca od targowiska aż po Kościół Św.Eufemii ul. Vladimira Švalbe, idąca na tyłach domów schodzących nad samą wodę, tak często widocznych na różnych zdjęciach Rovinj (np. tym poniżej).
Ciąg dalszy opowieści za moment...