napisał(a) Dziadek Maciek » 04.04.2006 14:05
Dla naszej uroczej gospodyni w Premanturze przywoziliśmy nasze własne pomidory, ogromne. Patrzyła na nie i nie mogła sie nadziwić. My też, jak to, Chorwatka i nie widziała pomidorów ? Po pojechaniu na bazar w Puli wszystko stało sie jasne, mają pomidory, ale malutkie i brzydkie, pełne plam.
Dla właściciela konoby mieliśmy żubrówkę, ale okazało się, ze jest piwoszem. W następny roku dostał więc zgrzewkę piwa, odwzajemnił się wspaniałą kolacją z owoców morza.
Ogólnie najczęściej przywozimy jakieś polskie specjały, których nie mają na miejscu, coś fajnego do zjedzenia. Skarpetki, majtki, czy rajstopy nie są właściwym prezentem.
Pozdrawiam