Dzisiejsza GW - z
mapą Chorwacji
a poza tym słów kilka nie tylko o ... koszykówce
- napisane przez Ł. Ceglińskiego w
artykule: "Wojna serbsko - chorwacka pod flagą biało - czerwoną"
Serb Milan Gurović, nowy skrzydłowy Prokomu Trefl Sopot, który chce zawojować Europę, nie może grać w Chorwacji oraz Bośni i Hercegowinie. Powód? Na ramieniu ma tatuaż generała Mihajlovicia
Mistrzowie Polski z Sopotu, dzięki wielkim pieniądzom Ryszarda Krauzego po raz kolejny budują najdroższy zespół w historii polskiej ligi (budżet może sięgnąć nawet 10 mln dol.). Mają już finalistę NBA, mistrza olimpijskiego, mistrza Euroligi, a w poniedziałek kontrakt z Prokomem podpisał mistrz świata z 2002 roku - Milan Gurović.
32-letni skrzydłowy (207 cm wzrostu) to znakomity strzelec - w ostatnich dwóch sezonach grał w Crvenej Zveździe Belgrad, gdzie śrubował średnie punktowe w każdych rozgrywkach. W niedzielę wywalczył srebro w mistrzostwach Serbii, bo jego zespół przegrał z Partizanem. Gurović w czterech meczach finału przeciętnie zdobywał po 25 punktów, a w pierwszym rzucił aż 40!
Tatuaż z "serbskim Hitlerem"
Problem w tym, że to zawodnik bardzo kontrowersyjny, jego świetne mecze przyćmiewają sytuacje, kiedy nie ma piłki w rękach - zdarzało mu się opluć sędziego albo wejść na trybuny, żeby szarpać się z kibicem.
Ale to i tak nic w porównaniu z wybrykiem, który "trwa" od kilku lat - Gurović wytatuował sobie nad lewym łokciem podobiznę Dragoljuba "Draży" Mihajlovicia. - W Chorwacji oznacza to dokładnie to samo, co znaczyłby w Polsce tatuaż Hitlera - mówi Ivan Radnić, dziennikarz chorwackiej gazety "Vecernji list".
Mihajlović to dla Serbów bohater, podczas II wojny światowej walczył o Wielką Serbię. Dowodząc oddziałami czetników zawierał taktyczne sojusze z faszystami, ale współpracę z nazistami szybko skończył, a Niemcy za głowę Mihajlovicia wyznaczyli bardzo wysoką nagrodę. Nikt go nie wydał do końca wojny.
Serbscy czetnicy szczególnie zaciekle zwalczali komunistyczną partyzantkę Josipa Broz-Tity oraz chorwackich ustaszy. Krwawe boje z tymi ostatnimi i przypadki ludobójstwa w Bośni przysporzyły im ponurej sławy. W końcu czetników rozgromiły oddziały Tity, dla których Mihajlović był największym wrogiem.
Sam "Draża" wpadł w ręce komunistów w 1946 roku i został rozstrzelany w nieznanym do dziś miejscu. W latach 90. stał się symbolem serbskich nacjonalistów, którzy do jego czetników odwoływali się w walkach z Chorwatami i Słoweńcami. I właśnie dlatego podobizna Mihajlovicia na ramieniu Gurovicia tak drażni Chorwatów.
Bój o opaskę
- Kiedy trzy lata temu przyjechał do Chorwacji jako zawodnik Partizanu, o mało nie doszło do linczu i wojny na trybunach - opowiada nam Radnić. Chorwaci ogłosili, że Gurović może grać w ich kraju tylko w opasce zasłaniającej tatuaż. Zawodnik odmówił. Kiedy klub go wreszcie przekonał, do akcji wkroczył chorwacki minister spraw zagranicznych, motywując, że opaska może się zsunąć przypadkowo, albo - znając Gurovicia - z premedytacją, nie pozwolił Serbowi grać w Chorwacji. Jego zdaniem ryzyko zamieszek było zbyt duże.
- Gurović ciągle podsyca emocje w wywiadach dla serbskich gazet - mówi Radnić. - On ma gorący temperament, gra pod presją, jest krytykowany i czasem wybucha - przyznaje serbski dziennikarz "Politiki". - W trakcie finału dwukrotnie musiał zapłacić po tysiąc euro za oczernianie sędziów - mówi Serb.
Kibiców Gurović ma fanatycznych - po jednym z meczów finału żegnali go tak, że zawodnik oddał im koszulkę, a schodząc do szatni płakał. - Odchodzi, bo w Sopocie będzie grał w Eurolidze [Crvena Zvezda grała w niższym Pucharze ULEB] i zarobi sporo większe pieniądze - zaznacza dziennikarz "Politki".
Nie pojedzie do Zagrzebia
- Nad pozyskaniem Gurovicia zastanawialiśmy się przez dwa lata. Właśnie ze względu na jego osobowość - przyznaje prezes Prokomu Kazimierz Wierzbicki. - Trenerzy wzięli jednak na siebie odpowiedzialność, a Milan podobno się ustabilizował, założył rodzinę i ma dzieci. Poza tym jest to jeden z najlepszych zawodników w Europie i ma więcej zalet niż wad - ocenia Wierzbicki.
W Eurolidze jedynym chorwackim zespołem jest Cibona Zagrzeb - to, czy Prokom trafi do tej samej grupy, okaże się w sobotnim losowaniu. - Zdajemy sobie sprawę, że w takiej sytuacji Milan z nami na mecz nie pojedzie - mówi Wierzbicki. W międzynarodowym składzie Prokomu Chorwatów w przyszłym sezonie nie będzie.
Źródło: Gazeta Wyborcza
- dopisane przez
forumowiczów GW:
tp://forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f= ... a=64832826