dangol napisał(a):Jest szansa, że teraz to ja się wetnę do Ciebie

Bardzo proszę

Ale nie wiem, czy odkryjemy jakieś nieznane Tobie miejsca, bo poruszaliśmy się po głównych szlakach, chociaż raz czy dwa pojechaliśmy daleko, poza Jesioniki, więc może jest szansa... Póki co, nie zdradzam, dokąd
AndrzejPK napisał(a):jeździłem w okolicach rowerem, więc z wypiekami na twarzy oczekuję dalszej częsći....
Witaj, Andrzeju. Jesioniki to na pewno świetne tereny na wycieczki rowerowe. Aż żałuję, że nie mamy dwóch kółek...
11 czerwca (czwartek) - Vysoký vodopád, Jesenik i ciągłe zmiany pogody
Wita nas chłodny i pochmurny poranek.
A to niby czerwiec jest

Co by tu robić w taki dzień? Wybieramy się na rekonesans okolic. Najpierw zakupy w Albercie w centrum Vrbna - kupujemy m.in. pyszne drożdżówki, no i piwo oczywiście
Mamy ochotę przejść się trochę, z tym, że dzisiaj nie będzie to zbyt ambitna trasa. Dojeżdżamy do Beli pod Pradziadem (w tym rejonie wiele miejscowości ma Pradziada w nazwie; całe Jesioniki leżą w cieniu tej góry

) i wchodzimy na niebieski szlak prowadzący na Małego Dziada

(Malý Děd )
Wchodzimy w gąszcz zieleni:
Pięknie tu, a słońce nieśmiało przebija się przez chmury

Tak jak napisałam, nie mamy dzisiaj zamiaru robić długiej trasy, również ze względu na niepewną pogodę. Chcemy dojść do Vysokiego vodopádu - najwyższego wodospadu w Jesionikach. Daleko nie mamy, bo tylko jakieś 3 km.
Traktujemy to jako miły, wiosenny spacer

Przysiadamy na chwilę na popas (ocalam ginące słowo

):
Wkrótce docieramy do wodospadu, który znajduje się na wysokości 1007 metrów i, muszę przyznać, rozczarowuje nieco. Spodziewałam się czegoś większego i bardziej okazałego.
Ale ponoć czasami, po większych opadach, robi wrażenie. Wygląda na to, że, mimo niespecjalnie czerwcowej pogody, dawno tu nie padało, a już na pewno nie było żadnych ulew.
Nieco rozczarowani rozmiarami wodospadu decydujemy się na odwrót, tym bardziej, że słyszymy grzmoty w oddali.
Jedziemy zobaczyć, jak wygląda największa miejscowość w okolicy - Jesenik. Teraz znamy już dobrze to miasto (z trzech wyjazdów narciarskich, podczas których był naszą bazą wypadową), ale wówczas, w czerwcu 2009, widzieliśmy Jesenik po raz pierwszy. I muszę przyznać, że nie zrobił na nas dobrego wrażenia, a to pewnie ze względu na remont rynku:
Chwilę krążymy uliczkami miasta. Nagle niebo ciemnieje i zaczyna się ulewa:
Znajdujemy schronienie w jakimś dużym sklepie odzieżowym. Deszcz mija równie szybko, jak się pojawił. Taką to dzisiaj mamy zmienną pogodę. Burczy nam w brzuchach, ale krótki spacer po miasteczku utwierdził nas w przekonaniu, że poza chińskim barem i fastfoodem, niewiele tu miejsc, gdzie można zjeść obiad (teraz wiemy, że to nieprawda

)
Jedziemy więc w górę, do Lázně Jesenik, czyli uzdrowiska Priessnitz, które góruje nad misatem. Łaźnie położone na wysokości 620 m n.p.m. oferują program leczenia układu oddechowego, ruchowego, układu krążenia oraz problemów psychicznych. A do tego jest tu całkiem ładnie:
Znajdujemy miłą restaurację na obiad i trochę kręcimy się brukowanymi uliczkami, oglądając urokliwe pensjonaty.
Jednak bardziej ciągnie nas w stronę natury

Dzisiaj robimy prawdziwy rekonesans, więc nierzadko tylko orientujemy się, co jest do zobaczenie w okolicy. Tym razem niesie nas w stronę Červenohorskiego sedla.
Niestety pogoda znów się psuje. Ach, ten kapryśny czerwiec!
Na przełęczy strasznie wieje. Tylko na chwilę opuszczamy ciepłe wnętrze Fabiaka.
Dzisiaj wiem, że Červenohorské sedlo to przede wszystkim fajny ośrodek narciarski. Jeszcze tu wrócimy nie raz, również podczas tego wyjazdu - stąd ruszymy na szlak prowadzący na Keprnik
Za przełęczą niebo znowu się przeciera:
Ale my już zmierzamy "do domu", czyli na camping. Dzień kończymy partyjką Scrabble w campingowej knajpce
Jutrzejsze zwiedzanie będzie bardziej konkretne. Dzisiaj najeździliśmy się samochodem i zorientowaliśmy się, dokąd właściwie przyjechaliśmy
