To jak już się dogadaliście (Franko - witam nowego Czytelnika
), z której strony ma ta woda lecieć, to ja polecę z następnym odcinkiem
14 czerwca (niedziela) - W drodze na Keprnik
Wstaje nowy piękny dzień. Dzisiaj będzie nie tyle ciepło, co gorąco. A my będziemy obcować z przyrodą
Jedziemy na Červenohorské sedlo:
Parkujemy pod Horskim Hotelem:
znajdujemy czerwony szlak i zaczynamy podchodzić. Naszym celem jest Keprnik (1424 m n.p.m.) - czwarty co do wysokości szczyt Wysokiego Jesionika.
Oddalamy się zabudowań na przełęczy, podziwiając trasy narciarskie po drugiej stronie drogi:
Wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy, że
1,5 roku później będziemy tu szusować.
Nad Jesionikami góruje Pradziad:
Nie może go tu zabraknąć, choćby w symbolicznym sensie - wszak to Pra-dziadowska relacja
Powoli pniemy się w górę, a upał daje popalić. Na szczęście widoki wynagradzają nam wędrowanie w pełnym słońcu. (Zresztą nie będę narzekać na pogodę - wreszcie jest taka, jaka powinna być w czerwcu
) Jest cudnie - bardzo zielono
Zresztą co ja będę pisać, jak pięknie było - zobaczcie sami:
"Oprócz błękitnego nieba..." Chociaż chmury dzisiaj też są fotogeniczne:
Powykrzywiane drzewa, choć biedne, też dobrze wyglądają w kadrze:
Docieramy do miejsca zwanego Bílý sloup:
Chwila przerwy i ruszamy dalej. Szlak prowadzi nas cały czas łagodnie. W zasadzie wcale nie ma stromych podejść - przyjemny spacerek, chociaż dosyć długi, ale coś za coś
Po jakimś czasie, zza skarpy, wyłania się kapliczka:
Oznacza to, że jesteśmy na Červenej horze (1337 m), a właściwie w jej pobliżu, szlak trawersuje zbocze.
Schodzimy do kapliczki:
głównie po to, by uzupełnić zapasy wody:
Zbyt wielu tu turystów. Przyjdziemy jeszcze do kapliczki, wracając, gdy będzie spokojniej, żeby zobaczyć ją taką:
Po uzupełnieniu wody ruszamy dalej. Żegna nas śliczny ptaszek:
(Tradycyjnie zapytam, czy wiecie co to za jeden?
)
Jesteśmy mniej więcej w połowie drogi na szczyt. Intryguje mnie, co to za góra, którą ciągle widzimy przed sobą:
Jakiś czas później, w relacji Dangol, dowiaduję się (wspomniał o tym Janusz.W.), że to Vozka. Wędrujemy przed siebie, ciesząc się z przyrody, pogody i własnego towarzystwa